Pożegnanie z liniowym?
Amerykanie, w swojej skłonności do precyzji, obliczyli już jakiś czas temu, ile trwa chwila. Otóż, według szczegółowych badań, gdy odpowiadamy żonie, że śmieci wyniesiemy "za chwilę", trwa to od minuty i 35 sekund do minuty i 50 sekund. W tym przedziale mieści się więc chwila. Drugim takim nie do końca zdefiniowanym pojęciem jest "w najbliższym czasie". Wiemy, że jest ono, z pewnością, dłuższe od chwili, ale ile trwa? Tego nie wiemy.
Swoistą wykładnię "w najbliższym czasie" dał, na sejmowej Komisji Finansów, wicepremier Hausner. Otóż stwierdził, że całe zamieszanie przy podatkach, w którym już nikt nie wie o co chodzi, prowadzi do tego, by "w najbliższym czasie" doprowadzić do podatku liniowego. W drugiej części swojego wystąpienia zapewnił zaś, że podatku liniowego ani w tym roku, ani za dwa lata nie zamierza wprowadzać. Utrzymał się tym samym w retoryce swojego pryncypała, samego premiera Leszka Millera, który najpierw obiecywał nam, że jeżeli analizy wykażą, że podatek liniowy nie szkodzi na socjalizm made in SLD, to on każe go wprowadzić, a później zadeklarował "robienie wszystkiego", by chociaż wprowadzić 19-proc. PIT dla prowadzących działalność gospodarczą. W najbliższym czasie.
Zdaje się, że obaj panowie zrobili już bardzo dużo, by nikt już zupełnie nie wiedział o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Podejmują wątpliwe konstytucyjnie inicjatywy, wchodzą na wątpliwą drogą legislacyjną, a wszystko po to, by zrobić bardzo dużo, aby wszystko zostało po staremu. W najbliższym czasie, oczywiście.