Prawdziwy boom przed nami
Znaczna część suplementów diety dostępnych za pośrednictwem Internetu jest reklamowana z wyraźnym naruszaniem prawa. Witaminy i preparaty, które mają jedynie wzbogacać naszą dietę są często mylone przez konsumentów z lekarstwami - ostrzega "Dziennik Polski".
"Tłumi główne ogniska nowotworu" i "usuwa stany zapalne" - takie informacje można przeczytać o preparacie kordyceps na internetowej stronie dystrybutora chińskich suplementów Tianshi. Cena: 165 zł.
"To niedopuszczalne! Zgodnie z prawem producent suplementu nie może sugerować jego leczniczego działania" - podkreśla Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. GIS został powiadomiony o rozpowszechnieniu preparatów Tianshi. Jacek Młynarski, dystrybutor Tianshi zapewnia, że strona reklamująca preparaty będzie zmieniona. Przyznaje, że opisy są "nieaktualne". "Informacje bezpośrednio sugerujące właściwości lecznicze zostaną usunięte" - twierdzi dystrybutor.
W Polsce pojawia się rocznie około 3 tys. nowych suplementów diety. Do końca roku Główny Inspektorat Sanitarny zamierza uporządkować ten rynek, tworząc internetową listę preparatów. Wydajemy coraz więcej pieniędzy na suplementy. Witaminy i składniki mineralne, które mają jedynie wzbogacać naszą dietę są często mylone przez konsumentów z lekarstwami. Wiara w ich lecznicze działanie przekłada się na realne zyski producentów i dystrybutorów.
Szacuje się, że roczna wartość sprzedaży suplementów w Polsce przekracza 1 mld zł. W 2007 roku obroty wzrosły o 25 procent. Jako najczęściej sprzedawane preparaty farmaceuci wymieniają: zestawy witamin i minerałów, środki wzmacniające włosy i poprawiające wygląd skóry oraz wspomagające odchudzanie.
"Prawdziwy boom dopiero przed nami" - uważa Jan Bondar. "W Czechach 40 procent preparatów sprzedawanych w aptekach to suplementy. W Polsce ten współczynnik na razie sięga kilku procent" - mówi rozmówca "Dziennika Polskiego".