Premier Morawiecki na konwencji PiS: Nie pozwolimy na powrót do dzikiego kapitalizmu
- Mówiliśmy często, że nasi przeciwnicy zbudowali system Polski liberalnej. Była to Polska szklanych sufitów, dla VIP-ów, z zakazem wstępu dla zwykłych ludzi - powiedział podczas konwencji programowej PiS premier Mateusz Morawiecki.
- W internecie krąży taki mem, który jest ostatnio bardzo popularny i odmieniany przez różne przypadki, przypisywany do różnych sytuacji. Otóż na szufladzie w kuchni jednej z dużych firm jest napis: herbata Lipton tylko dla zarządu, a dla pracowników herbata Saga. Myślę, że to w jakimś sensie tak bardzo prosto oddaje model społeczno-gospodarczy, który panował przed rokiem 2015, do czasów objęcia rządów przez PiS - zaczął swoje wystąpienie szef rządu.
- Kredo naszych przeciwników to "nie mają chleba, niech jedzą ciastka", to praca za 3-4 złote za godzinę, to bezrobocie. Taka była filozofia naszych przeciwników. Aby dostrzec tę głębie zmiany trzeba zobaczyć ten kontrast, tę różnicę. Albo pójdziemy do przodu o te kolejne cztery czy osiem lat, albo wrócimy do czasu dzikiego kapitalizmu. Nie pozwólmy na to - dodał.
Zdaniem premiera, do największych sukcesów polityki gospodarczej rządu PiS zalicza się wzrost wynagrodzeń. Jak przypomniał, płaca minimalna od 2015 r. wzrosła o ponad 1800 zł. - Grubo ponad 100 proc., ponad 150 proc., a płaca netto jeszcze więcej. Dzięki kwocie wolnej, dzięki obniżce podatku jeszcze mocniej przyrosła płaca netto. Ale płaca średnia w gospodarce polskiej urosła o ponad 2,5 tys. zł, a to dopiero 7 lat, to niepełne 8 lat naszych rządów - mówił Mateusz Morawiecki.
Szef rządu ocenił, że głównym problemem poprzednich rządów był "brak szacunku dla zwykłych ludzi".
- Dla robotnika z fabryki, dla pana magazyniera, dla pani salowej, dla pani sekretarki, dla rolników. Ten brak szacunku był charakterystyczny w latach III Rzeczypospolitej, niestety. (...) Ostatnie komentarze przewodniczącego PO Donalda Tuska, których nie wymienię, też są komentarzami, które świadczą o stosunku do zwykłego człowieka, do zwykłych Polaków - mówił.
Zdaniem Mateusza Morawieckiego "praprzyczyną sukcesów rządu PiS była naprawa polskiego budżetu". - To wielkie dzieło rozpoczęte od pierwszych dni przez premier Betę Szydło i ówczesnego ministra finansów Pawła Szałamachę. Żmudna, bardzo trudna praca. I tam znalazły się te setki miliardów zł, które rozpływały się w czasach naszych podatników - wskazywał.
Premier mówił ponadto o wzroście gospodarczym, który w ostatnich latach był najwyższy "z wyłączeniem takich rajów podatkowych jak Malta, Cypr czy Irlandia" oraz o walce z luką VAT.
- Naprawiliśmy polskie finanse publiczne, które za naszych poprzedników były dziurawe jak durszlak. Dziś już nie ma co uszczelniać, ale dalej będziemy działać w tym zakresie - podkreślał. Jak dodał, wpływy do budżetu z VAT wzrosły ze 123 mld zł do ponad 280 mld zł, a wpływy z CIT zostały "pomnożone trzy razy".
- Sam CIT - to podatek od dużych firm, bo dla małych firm obniżyliśmy podatek, a dla dużych korporacji zostawiliśmy 19 proc. i nie pozwoliliśmy im wyjeżdżać za granicę - a więc samo opodatkowanie wielkich korporacji, te 60 mld zł, pokrywa 500+, 13. i znaczącą część 14-tej emerytury - wyliczał.
Szef rządu mówił również o inwestycjach.
- To co państwo może zrobić, to wygenerowanie inwestycji. My zrobiliśmy to z nawiązką. Ile było tych inwestycji w ciągu ośmiu lat naszych poprzedników, a ile mamy ich teraz? W ślad za naszymi słowami idą czyny, idą twarde fakty i tak będzie w przyszłości - stwierdził.
- Będziemy kontynuować Program Inwestycji Strategicznych i Fundusz Inwestycji Lokalnych. Jeśli PiS zostanie obdarzone przez wyborców zaufaniem, te programy wprowadzimy na stałe - zapewniał.
Mateusz Morawiecki wskazał, że Polska będzie starała się dogonić Niemcy pod względem wynagrodzeń.
- Chcemy dogonić, a nawet przegonić najlepszych. Przegoniliśmy już pod względem zarobków Portugalię i Grecję. Gonimy Hiszpanię i Francję. A przegonimy także Niemcy - szybciej niż się komentatorom wydaje - stwierdził Morawiecki.
W nawiązaniu do Niemiec, premier mówił również o tamtejszym modelu zarządzania państwem, który miałby zostać wprowadzony także w Polsce.
- Rola państwa nie powinna polegać na państwie jako nocnym, przysypiającym zresztą stróżu, jak za czasów neoliberałów. My wierzymy w ideę państwa takiego, jakie jest w Niemczech, gdzie o państwie mówi się "Deutschland AG" (AG - niem. Aktiengesellschaft, spółka akcyjna - red.), gdzie ludzie trzymają się razem. Musimy być grupą trzymającą się razem. Państwo polskie będzie silne pracą polskich pracowników i instytucji. To jest nasz program - podkreślał.
Szef rządu odniósł się także do poziomu inflacji w Polsce.
- Inflacja jest zmorą życia społecznego. Będziemy z nią walczyć, ale nie tak, żeby lekarstwo było gorsze od choroby. Kiedyś walczyli tak z inflacją, że faktycznie była deflacja, ale było bezrobocie, były ludzkie dramaty. My może mamy inflację, ale nie mamy bezrobocia - argumentował.
Zobacz także: