Premier przejmuje władzę nad ZUS
Wydłuży się czas oczekiwania na wyjaśnienia i interpretacje. Utworzenie nowego departamentu w Kancelarii Premiera będzie kosztowne, a wpływ partnerów społecznych na Radę Nadzorczą ZUS będzie mniejszy.
Rząd przyjął projekt ustawy o zmianach organizacji niektórych organów administracji rządowej i jednostek im podporządkowanych. Nowe rozwiązania sprawią, że minister pracy i polityki społecznej konstytucyjnie odpowiedzialny za całość polityki związanej z ochroną ubezpieczeniową Polaków, nie będzie mieć kontroli nad działaniem ZUS.
Związkowcy protestują
Przekazanie nadzoru nad ZUS bezpośrednio premierowi wywołało oburzenie związkowców, gdyż projekt nie był konsultowany z partnerami społecznymi.
- Proponowana nowelizacja zmierza do ograniczenia kompetencji Rady Nadzorczej, w której zasiadają reprezentanci Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych - uważa Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. - Wielokrotnie proponowaliśmy zmiany, które miały na celu zwiększenie nadzoru ubezpieczonych nad publicznymi pieniędzmi. Chcieliśmy oddzielić kompetencje nadzorcze ministra pracy nad ZUS od uprawnień Rady Nadzorczej. Natomiast proponowane rozwiązanie nie tylko nie uwzględnia naszych wniosków, ale budzi nasze poważne wątpliwości natury prawnej.
Związkowcy zwracają uwagę, że trudno sobie wyobrazić, aby premier wykonywał swoje funkcje nadzorcze bez odpowiedniego zaplecza merytorycznego.
- Dublowanie zadań resortu i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie mieści się w pojęciu taniego państwa - dodaje Wiesława Taranowska. - Zrobimy wszystko, aby projektowana ustawa nie stała się obowiązującym prawem.
Minister bez praw
- Przekazanie nadzoru nad ZUS premierowi utrudni kreowanie polityki ubezpieczeniowej przez ministra pracy - twierdzi Krzysztof Pater, były minister pracy, a obecnie ekspert sejmowej Komisji Polityki Społecznej. - Minister będąc odpowiedzialnym za system emerytalny nie będzie miał kontroli nad organem przyznającym i wypłacającym renty i emerytury. Nie będzie także miał możliwości wyjaśniania wątpliwości dotyczących uprawnień do świadczeń, rodzaju dokumentów wymaganych przy złożeniu wniosków czy okresów uwzględnianych przy ubieganiu się na przykład o wcześniejszą emeryturę lub rentę socjalną. Trzeba pamiętać, że ZUS nie ma prawa wydawania interpretacji. Musi natomiast realizować wytyczne resortu.
- To zły pomysł - zauważa Ewa Lewicka, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. - Premier nie ma odpowiednich służb, które pozwolą mu faktycznie sprawować nadzór.
Walka o etaty
Zdaniem ekspertów przejęcie nadzoru nad ZUS przez premiera jest nie tylko dowodem na brak zaufania do ministra polityki społecznej z Samoobrony, ale także pokazuje że PiS pragnie przejąć kolejną instytucję.
- Sam wiem najlepiej, że politycy interesują się ZUS, żeby mieć możliwość obsadzania stanowisk dyrektorów w centrali i w oddziałach - zauważa prof. Jerzy Hausner, były wicepremier i minister pracy i polityki społecznej. - Podejmując decyzję o odebraniu kontroli nad tą instytucją ministrowi pracy i polityki społecznej, nikt się nie przejmował ubezpieczonymi. A dla nich to jest złe rozwiązanie. Do czasu utworzenia w Kancelarii Premiera odpowiedniego departamentu, ubezpieczeni będą czekać miesiącami na wyjaśnienia dotyczące indywidualnych spraw. Nie wiadomo, ile osób utraci prawo do odwołania się do sądu, czekając na wykładnię przygotowaną przez premiera.
Eksperci zwracają także uwagę, że przejęcie przez premiera kontroli nad ZUS będzie kosztowną operacją. Pensje dla co najmniej dwóch dyrektorów, ośmiu pracowników, telefony, biurka, komputery i pieczątki mogą kosztować podatników od 50 do 100 tys. zł miesięcznie.
Natomiast zmiany popiera Robert Gwiazdowski, przewodniczący Rady Nadzorczej ZUS. - Obecnie pracujemy nad budżetem zadaniowym - wyjaśnia. - Ponieważ wydatki na świadczenia wypłacane przez ZUS stanowią znaczącą pozycję w finansach publicznych, więc nie ma żadnych powodów, aby instytucja ta była nadal nadzorowana przez tylko ministra. ZUS jest państwem w państwie. Jest instytucją niesamowicie skostniałą. I dlatego wymaga zmian. Ta jest pierwszą.
Projekt po uchwaleniu przez parlament wejdzie w życie z dniem ogłoszenia.
OPINIA
Irena Wóycicka Instytut Badań nad Gospodarka Rynkową, były członek Rady Nadzorczej ZUS
Nie widzę merytorycznych argumentów za przekazaniem nadzoru nad Zakładem Ubezpieczeń Społecznych premierowi. Można przypuszczać, ze decyzja ta jest raczej wyrazem nieufności wobec koalicjanta, który przejął odpowiedzialność za Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Wątpię, by Kancelaria Premiera miała odpowiednie zaplecze, by sprawować nadzór nad ZUS-em. Przypominam, że polega on nie tylko na wskazywaniu kandydata na prezesa ZUS-u, ale również na rozpatrywaniu skarg i odwołań od różnych decyzji ZUS oraz kontroli zgodności działań Zakładu z przepisami prawa. Przecież do zadań Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej będą należeć wszystkie kwestie związane z ubezpieczeniami społecznymi, poza nadzorem nad ZUS.
Bożena Wiktorowska