Producenci: Nadprodukcja przyczyną niskich cen
Przyczyną niskich cen skupu rzepaku w Polsce jest duża podaż na świecie surowców oleistych: rzepaku, słonecznika i soi - uważa prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych Mariusz Olejnik.
Przyczyną niskich cen skupu rzepaku w Polsce jest duża podaż na świecie surowców oleistych: rzepaku, słonecznika i soi - uważa prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych Mariusz Olejnik.
Jak mówił Olejnik w rozmowie z PAP, w tym roku będą dobre zbiory rzepaku także w innych krajach Unii, jak również w Rosji i Na Ukrainie. Zaznaczył, że Ukraina 80 proc. rzepaku w ostatnich latach eksportowała do Unii. Surowiec ten kupowała firma Glencore, która kupiła zakłady tłuszczowe w Bodaczowie (woj. lubelskie).
Spółka Glencore Industries The Netherlands wchodzi w skład szwajcarskiej grupy Glencore i zajmuje się handlem surowcami m.in. rolnymi. W Polsce zajmuje się na przechowywaniem ziarna i handlem zbożem i rzepakiem. Firma ta ma w Polsce spółki zależne: Glencore Polska w Gdańsku, w Elblągu oraz Przedsiębiorstwo Usług Portowych Elewator Ewa w Szczecinie.
Firma ta kupuje tańszy rzepak z Ukrainy, zaproponowała więc polskim dostawcom niskie ceny za surowiec. Spowodowało to, że w ślad za zakładami tłuszczowymi w Bodaczowie, inne firmy skupowe także obniżyły ceny - wyjaśnił Olejnik.
Według danych Zrzeszenia, w czwartek firmy skupowały rzepak w cenie 1140-1425 zł za tonę. Najlepsze ceny oferowały zakłady tłuszczowe w Kruszwicy w ramach kontraktów.
Zdaniem Olejnika, trudno jest przewidzieć, jak będzie kształtowała się cena rzepaku w kolejnych miesiącach. Będzie to zależało od bardzo wielu czynników np., jakie będą zbiory w Stanach Zjednoczonych, ile będzie kosztowała baryłka ropy, jaka zapadnie decyzja w UE dotycząca biopaliw oraz jak ukształtuje się kurs złotego wobec innych walut - wyliczał prezes.
Duża część produkowanego rzepaku przeznaczana jest na produkcję estrów (w Polsce ponad połowa zbiorów). Dotychczasowa polityka UE zachęcała do zwiększania stosowania biopaliw. Obecnie Komisja Europejska chce odejść od wcześniejszych planów, które zakładały 10 proc. udział biopaliw w zużyciu paliw ogółem. Obecnie są propozycje by było to tylko 5 lub 6,5 proc. Gdyby KE zaakceptowała 5 proc. udział biopaliw, to zapotrzebowanie na rzepak spadnie - przyznał Olejnik.
Uważa on, że w sytuacji dużej niepewności, tym bardziej ważne jest samoorganizowanie się rolników. Poinformował, że producenci rzepaku z południowej Polski założyli spółdzielnię grup produkcyjnych "Polski Rzepak z Opolskiego". W jej skład wchodzi 11 grup producenckich i w sumie spółdzielnia dysponuje 35 tys. ton rzepaku. Mając tak dużą ilość surowca, rolnicy mogą wynegocjować z zakładami tłuszczowymi lepszą cenę i bardziej rozkładać ryzyko zmiennych cen. Dodał, że w tej chwili spółdzielnia zawarła kontrakt z zakładami w Kruszwicy na dostawy rzepaku od października do marca po cenie powyżej 1400 zł za tonę.
Zdaniem prezesa, opłacalność produkcji zależy nie tylko od ceny skupu, ale także od plonów. Jeżeli rolnik sprzedał rzepak średnio po 1600 zł za tonę, a uzyskał 4 tony z hektara - to jest to dla niego opłacalne - podkreślił.
Poinformował, że spółdzielnia dysponuje analizami przygotowywanymi, co miesiąc przez specjalistyczną firmę. Przedstawia ona raporty dotyczące sytuacji na różnych rynkach i w różnych częściach świata. Np. informuje, że jest strajk transportowców w Brazylii i ceny soi rosną, a na Ukrainie prognozowane są dobre zbiory rzepaku. Na tej podstawie podejmowane są decyzje o zawarciu kontraktów na sprzedaż rzepaku - tłumaczył Olejnik.