Produkcja paliw kopalnych ma spaść, a rośnie
Rządy na całym świecie muszą zmniejszyć produkcję paliw kopalnych o 6 proc. rocznie w latach 2020-2030, aby ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5°C. Tymczasem kraje planują i prognozują średni roczny wzrost produkcji o 2 proc.
Jak podano w raporcie "Production Gap" opracowanym przez wiodące organizacje badawcze i ONZ, kraje planują dwukrotnie większą produkcję paliw kopalnych w 2030 roku niż zgodna z limitem wzrostu temperatury wynoszącym 1,5°C.
Autorzy dokumentu podkreślają że ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5°C wymaga zmniejszenia światowej produkcji węgla o 11 proc., ropy o 4 proc. i gazu o 3 proc. co roku, w latach 2020-2030.
Jak informuje Paweł Czyżak, analityk Fundacji Instrat, redukcja produkcji węgla o 11 proc. rocznie w latach 2020-2030 oznacza dużo ambitniejsze tempo wygaszania kopalń niż zaproponowane niedawno choćby przez Polską Grupę Górniczą. Planuje ona zredukować wydobycie z 29,5 mln ton w 2019 r. do 18,4 mln ton w 2030 r.
- Aby uzyskać tempo zgodne z Porozumieniem Paryskim, produkcja PGG musiałaby spaść do 8 mln ton w 2030 roku - mówi Czyżak. - Warto przy tym zauważyć, że w scenariuszach rozwoju elektroenergetyki prowadzących do ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5°C wszystkie elektrownie węglowe w UE zamykane są w 2030 r. Pytanie więc, kto kupiłby polskie węgiel produkowany po roku 2030? - zastanawia się.
Odbudowa po kryzysie związanym z koronawirusem to okazja, by zmienić kurs. Pandemia skłania rządy do bezprecedensowych działań, a największe gospodarki, jak Chiny, Japonia i Korea Południowa, zobowiązały się do osiągnięcia neutralności klimatycznej.
- Niszczycielskie pożary lasów, powodzie i susze oraz inne ekstremalne zjawiska pogodowe, których doświadczyliśmy w tym roku, przypominają o tym, dlaczego musimy wygrać walkę z kryzysem klimatycznym. Kiedy będziemy ponownie uruchamiać gospodarki po pandemii, inwestycje w niskoemisyjną energię i infrastrukturę będą miały korzystny wpływ na miejsca pracy, gospodarkę, zdrowie i czyste powietrze - ocenia Inger Andersen, dyrektor wykonawczy Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP).
Michael Lazarus, jeden z głównych autorów raportu, dyrektor Stockholm Environment Institute, podkreśla, że nawet już przy zachowaniu obecnego poziomu produkcji paliw kopalnych czekają nas poważne problemy klimatyczne. Spotęgują się one jeszcze bardziej, gdy produkcja wzrośnie. - Rządy muszą ograniczyć zarówno popyt, jak i podaż paliw kopalnych, a także wesprzeć społeczności obecnie od nich zależne - informuje Lazarus.
Jak zauważają twórcy dokumentu, fundusze na odbudowę gospodarek po pandemii koronawirusa zostały w nieproporcjonalnie dużym stopniu przekazane na rozwój paliw kopalnych zamiast na rozwijającą się branżę czystej energii. Rządy krajów z grupy G20 przeznaczyły 230 mld dol. na sektory odpowiadające za produkcję oraz zużycie paliw kopalnych, przy wydatkach rzędu 150 mld dol. na czystą energię.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Zaznaczają, że aby osiągnąć cele klimatyczne, ten trend musi się odwrócić. Przy czym oczywiście w przypadku krajów mocno uzależnionych od paliw kopalnych, sprawiedliwa transformacja energetyczna będzie wymagać wsparcia społeczności międzynarodowej.
- Tegoroczne szokowe ograniczenie popytu wywołane pandemią i gwałtowny spadek cen ropy po raz kolejny pokazały wrażliwość wielu regionów i społeczności zależnych od kopalin. Jedynym sposobem na wyjście z tej pułapki jest dywersyfikacja tych gospodarek poza sektor paliw kopalnych. Niestety, w 2020 roku wiele rządów ponowiło zaangażowanie w paliwa kopalne i jeszcze silniej ugruntowało te słabości - powiedziała Ivetta Gerasimchuk, ekspertka ds. zrównoważonej energii w ISD.
Raport został opracowany przez Sztokholmski Instytut Środowiska (Stockholm Environment Institute; SEI), Międzynarodowy Instytut Zrównoważonego Rozwoju (International Institute for Sustainable Development; IISD), Instytut Rozwoju Zamorskiego (Overseas Development Institute), E3G i UNEP.
Monika Borkowska