Prof. Marek Góra o bezrobociu w Polsce
Prof. Marek Góra - ekonomista z SGH, specjalista od bezrobocia i członek zespołu doradców ekonomicznych prezydenta.
Tomasz Skory: Główny Urząd Statystyczny podał dzisiaj oficjalnie, że stopa bezrobocia sięgnęła w styczniu 18%. Dość powszechne jest przeświadczenie, że sytuacja na rynku pracy może być już tylko gorsza. Będzie gorzej panie profesorze?
Marek Góra: Tego to ja nie wiem. Natomiast, to nie jest prawda, że może być tylko gorsza. Ja myślę, że jest wiele sposobów, by stała się ona już tylko lepsza. To nie jest łatwe, ale możliwe i powinniśmy robić wszystko co się da, by ten stan osiągnąć.
Tomasz Skory: Ale przyzna pan, gospodarka utknęła w zastoju, jeśli nie w recesji. To właściwie trudno określić. Nie tworzy nowych miejsc pracy, a wręcz przeciwnie, w wiek produkcyjny wchodzą kolejne roczniki wyżu demograficznego i pracy nie otrzymują. Można widzieć przyszłość inaczej niż tylko czarno?
Marek Góra: Sytuacja jest bardzo trudna i ja nie chciałbym tutaj jakiegoś taniego optymizmu proponować. Natomiast myślę, że pogrążenie się w skrajnym pesymizmie jest najgorszym co możemy zrobić, no bo wtedy już tylko samo sprawdzająca się prognoza i rzeczywiście będzie tylko gorzej. Ja myślę, że jest wiele rzeczy do zrobienia, które mogą już tylko tą sytuację poprawić. Tak jak mówię, wszyscy musimy dołożyć działań, by udało się chociaż trochę bezrobocie obniżyć w jakimś sensownym czasie.
Tomasz Skory: Rząd założył na ten rok wzrost bezrobocia do 18,6%. 18% osiągnęliśmy już w styczniu, na koniec roku to może być… ile?
Marek Góra: Tego nie wiem, ale może być również mniej, to zależy od tego, jak powiedziałem, co zrobimy naprawdę. I pamiętajmy, że oczywiście sytuacja jest trudna, ale poziom bezrobocia nie zależy wyłącznie od tempa wzrostu gospodarczego. Jest to bardziej skomplikowana sprawa i byłoby proste, żeby wzrost się pojawił i żeby od razu bezrobocie zaczęło spadać. To jest problem bardziej złożony. Czyli sam wzrost, chociaż jest bardzo potrzebny, nie załatwi sprawy. To znaczy również, że jeśli wzrost jest słaby, jak obecnie, to mimo wszystko można coś zrobić i o tym warto rozmawiać i to warto robić.
Tomasz Skory: Co można zrobić na przykład dla absolwentów szukających swojej pierwszej pracy? To ponad 40% tych, którzy opuszczają szkoły.
Marek Góra: Ja myślę, że trzeba przede wszystkim przestać myśleć o przyroście siły roboczej jako o jakimś gigantycznym problemie czy kataklizmie. Jest to wielka szansa rozwojowa dla Polskiej gospodarki, bo to praca tworzy wartość. Jeżeli są nowi ludzie, szczególnie młodzi, którzy chcą pracować, to jest to wielki potencjał i jest tylko pytanie, jak go wykorzystać. Nie poddawajmy się takiej presji, że wielki potencjał i jest tylko kwestia tego, jak go wykorzystać. Nie poddawajmy się takiej presji myślenia, że duży przyrost zasobów pracy to problem. To jest wyzwanie, bardziej niż problem i z nim można sobie poradzić, ale to trzeba robić w konkretny sposób. I tutaj program "Pierwsza praca" jak i jego elementy może należałoby jeszcze dopracować, doprecyzować, udoskonalić. To jako podstawa do myślenia, co należy zrobić, jest bardzo zrobić. Myślę, że odniesie swój skutek, co nie znaczy, że sprawę uleczy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale na pewno stworzy warunki, które umożliwią poprawę sytuacji.
Tomasz Skory: Czy pan wierzy w powodzenie rządowych projektów liberalizacji kodeksu pracy, bo to uelastycznienie zasad zatrudnienia już natrafiło na protest związków zawodowych. To nie jest dziwne?
Marek Góra: To jest super ważna sprawa, ja myślę, że od tego w ogóle należałoby zacząć myślenie o rynku pracy w Polsce i działanie na temat poprawy tej sytuacji. Tutaj sytuacja jest taka, że związki powiedziały nie na propozycję uelastycznienia tego kodeksu, na propozycję zmian w tym kodeksie. Jest tu wiele mitów, które należałoby rozwiać. Po pierwsze, nikt nigdy nie proponował, żeby ten kodeks wyrzucić i żeby nie było kodeksu, żeby była całkowita dowolność wszystkiego. Tak nie jest, tego nikt nie proponuje i nikt nie proponował. Chodzi o to, by wyeliminować te elementy kodeksu, które są w tej chwili szkodliwe dla rynku pracy, są szkodliwe dla tworzenia nowych miejsc pracy, dla utrzymania tych, które są.
Tomasz Skory: Może kluczem do zachowania związków zawodowych, do jego zrozumienia jest to, że po prostu związki zawodowe reprezentują tych, którzy płacą składki związkowe, a to nie są ci, którzy akurat pracy nie mają.
Marek Góra: Powiedziałbym, że związki zawodowe reprezentują po prostu tych, którzy ciągle mają pracę. Natomiast problemem są ci, którzy tej pracy nie mają. Tutaj czasami pojawia się takie mylne rozumienie, jak gdyby to był spór pracodawców ze związkami zawodowymi, podczas, gdy tak naprawdę stronami są związki zawodowe i bezrobotni. Warto zdać sobie sprawę, że tu idzie główna linia podziału. Rząd, czy państwo jako takie, powinno zdecydowanie wkroczyć w tą sytuację i wesprzeć słabszych, czyli bezrobotnych. To jest większe wyzwanie, jakie mamy przed sobą wszyscy - w szczególności rząd. Czyli innymi słowy należy doprowadzić do tych koniecznych zmian nawet w jakiś sposób wbrew opinii związków zawodowych. Dużo łatwiej i lepiej byłoby to robić ręka w rękę ze związkami zawodowymi, ale jeśli się nie da, musimy pamiętać, że najważniejsza jest ochrona najsłabszych osób, czyli w tym przypadku bezrobotnych.