Program likwidacji KDT
Wytwórcy energii posiadający kontrakty długoterminowe mogą spać spokojnie. Likwidacja umów nastąpi nie wcześniej niż w styczniu 2006 r.
Po kolejnej rundzie uzgodnień z Komisją Europejską (KE) w sprawie programu likwidacji kontraktów długoterminowych (KDT) resort gospodarki stracił złudzenia. Na rozwiązanie energetycznych KDT od 1 stycznia przyszłego roku nie ma najmniejszych szans.
- Jeśli w najbliższym czasie rząd przyjmie autopoprawkę do ustawy o likwidacji KDT uwzględniającą oczekiwania Brukseli, jeszcze przed końcem lipca skierujemy projekt do KE. Komisja sygnalizuje, że procedura notyfikacji zakończy się najwcześniej w II, III kwartale przyszłego roku. Dopiero wtedy ustawa będzie mogła trafić pod obrady parlamentu, a to oznacza, że realny termin jej uchwalenia to IV kwartał 2005 r. - mówi Jacek Piechota, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za energetykę.
To oznacza, że jeszcze prawie półtora roku wytwórcy posiadający KDT mogą spać spokojnie. Dla niektórych kolejne przesunięcie likwidacji kontraktów jest wyjątkowo wygodne, bo do tego czasu ich umowy wygasną w sposób naturalny.
Dochodzenia nie będzie
Ostateczne uzgodnienia z KE nie doprowadziły do postulowanej przez Polskę zmiany podejścia Brukseli do kontraktów.
Komisja pozostała na stanowisku, że wypłata rekompensat z tytułu likwidacji kontraktów to dozwolona pomoc publiczna, a nie zadośćuczynienie związane z wywłaszczeniem. Bruksela poszła nawet dalej, uznając, że same kontrakty stanowią formę pomocy publicznej. Nie będzie jednak prowadziła dochodzenia, czy jest to pomoc dozwolona, czy nie Đ zapewnia Jacek Piechota.
Gotówka dla wybranych
Takie stanowisko unii ma praktyczne przełożenie na zapisy ustawy. Program musi być tak skonstruowany, by odszkodowania dostali tylko ci wytwórcy, którzy po utracie kontraktów znajdą się w trudnej sytuacji rynkowej.
Ze wstępnych przymiarek wynika, że potencjalnie rekompensaty będą się należały wszystkim producentom, których KDT zostały zlikwidowane Đ twierdzi wiceminister.
Jednak według wytycznych unijnych, wypłata odszkodowań ma następować w ratach, których wysokość będzie uzależniona od rzeczywistej sytuacji na rynku energii. Wytwórca, któremu będzie się wiodło lepiej, niż założono w projekcie, może dostać mniejszą rekompensatę lub nie dostać jej wcale.
Na tym nie koniec...
Chcemy, żeby pierwsza rata była dość wysoka i wynosiła 40-50 proc. całości. To oznacza, że w ustawie musi się znaleźć mechanizm zwrotu odszkodowań przez wytwórców, których sytuacja okazała się lepsza od prognozowanej - zaznacza Jacek Piechota.
Pociechą dla producentów mogą być zapowiedzi wiceministra dotyczące formy wypłaty rekompensat.
- Skoro nie będziemy musieli wypłacać od razu całej kwoty, mamy większe szanse na uplasowanie na rynku obligacji, które mają dostarczyć środków na wypłaty. A to oznacza, że odszkodowania niemal na pewno będą w całości gotówkowe - dodaje przedstawiciel resortu.