Prowincja nie dogania metropolii. Podział na biedne i bogatsze regiony wciąż wyraźny
Trzy razy więcej przypada dochodu narodowego dla każdego mieszkańca Warszawy i najbliższych gmin w porównaniu do mieszkańców trzech województw: warmińsko-mazurskiego, podkarpackiego i lubelskiego. Na ich terenie PKB per capita jest najniższy. Podział Polki na części A i B od lat utrzymuje się na podobnym poziomie i bez względu na to jaka politykę regionalną prowadzą politycy - nie zmienia się.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Ponad 132 tys. zł PKB per capita (czyli dochodu narodowego w przeliczeniu na mieszkańca) przypadło w regionie stołecznym warszawskim w 2020 r. To Warszawa i okalające ją gminy. Takie są najnowsze dane GUS, które ukazują się z opóźnieniem. Najmniejszy dochód narodowy przypadł na mieszkańców trzech województw: warmińsko-mazurskim (42,6 tyś zł.), podkarpackim (42 tys. zł) i lubelskim (41,4 tyś zł). Średnio w kraju było to niespełna 61 tys. zł. Jednak tylko w trzech województwach dochód był większy niż przeciętny. To Wielkopolska, Dolny Śląsk i Mazowsze.
W pięciu województwach: warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim, świętokrzyskim i podkarpackim PKB per capita wynosi ok. 70 proc. przeciętnej w kraju.
- Mazowsze rozwija się nieproporcjonalnie. W Warszawie i okolicznych gminach przypada na mieszkańca ponad 220 proc. przeciętnego PKB per capita, ale w całym województwie z pominięciem stolicy - tylko 85 proc. Jeśli więc mówimy o ścianie wschodniej, o podziale na Polskę A i B to Mazowsze bez dwóch miast: Warszawy i Płocka także należy do drugiej grupy - zauważa Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. To Jego zdaniem większe są różnice w rozwoju między wielkimi miastami a mniejszymi i terenami wiejskimi, niż między województwami.
Także ekonomista Tomasz Kaczor z think tanku Prevision, zauważa: - Największe nierówności ekonomiczne w Polsce występują nie tyle między województwami, co między obszarami metropolitalnymi, czyli wielkimi miastami, a peryferyjnymi. Najtrudniejsza sytuacja jest w gminach i miejscowościach położonych tuż przy granicy dwóch regionów.
W porównaniu do poprzedniego roku PKB per capita najmocniej - o 5 proc. wzrosło w Łódzkim, a nieznacznie spadło na Śląsku (o 1,2 proc.), Podkarpackim (o 0,5 proc.) i Pomorskim (o 0,2 proc.)
Charakterystyczne dla Polski B jest to, że w wielu gminach województw położonych na wschodzie kraju znacząco zmniejszyła się liczba mieszkańców za to wzrósł przeciętny wiek jego mieszkańców. Wśród dziesięciu gmin z największym ubytkiem mieszkańców, sześć to gminy woj. podlaskiego: Dubicze Cerkiewna, Czyże, Nowy Dwór, Kleszczele, Czeremcha i Milejczyce. Także w woj. podlaskim, lubelskim i na południu Mazowsza znajduje się najwięcej gmin, w których co piąty mieszkaniec ma skończonych 65 lat.
GUS policzył także jaki jest udział regionów w tworzeniu dochodu narodowego. Ponad połowa krajowej wartości produktu krajowego brutto została wytworzona w pięciu regionach: warszawskim stołecznym, śląskim, wielkopolskim, dolnośląskim i małopolskim. Pracowała w nich prawie połowa osób w Polsce i wytworzyły 56 proc. PKB. W woj.: opolskim, lubuskim, podlaskim, świętokrzyskim i warmińsko-mazurskim wytworzono 11,2 proc., a pracowało w nich 13,1 proc. wszystkich osób w Polsce.
Największy udział w tworzeniu PKB ma Warszawa i sąsiadujące gminy - prawie 18 proc. Najmniejszy woj. opolskie - 2 proc.
Piotr Soroczyński zastanawia się co mogłoby zmniejszyć różnice rozwojowe pomiędzy województwami i wewnątrz nich. Jego zdaniem potrzebne są projekty, które umożliwiłyby rozwój inwestycji w miasteczkach, w których żyje 20 - 50 tys. osób. - Potrzebne jest nam mądre rozproszenie różnych instytucji publicznych, w tym szkolnictwa wyższego - mówi. Ekonomista przekonuje, że inną rangę naukową mają powstałe kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu małe prywatne uczelnie, w których często można jedynie uzyskać licencjat w porównaniu do fili największych i najpoważniejszych uczelni. - Jeśli w mniejszych miejscowościach powstałyby filie poważnych uczelni to cześć młodzieży zastanowiłaby się, czy chce wyjechać do dużego - akademickiego miasta - tłumaczy Piotr Soroczyński. Według niego warto jak najmocniej popularyzować pracę zdalną. Oczywiście po to by przede wszystkim gminy wiejskie położone w oddaleniu od dużych miast nie wyludniały się potrzebny jest także rozwój infrastruktury drogowej i sprawna sieć komunikacji publicznej.
Tomasz Kaczor uważa, że warto zastanowić się nad innym podziałem pieniędzy publicznych. Nad ich decentralizacją i pozostawieniem w regionach. To wymaga zmian w systemie podatkowym. Na pewno zaś już teraz regiony mogą poprawić sprawność organizacyjną. - Najwięcej spraw obywatelskich i administracyjnych załatwiamy w gminach. Władze lokalne powinny dbać o to, by można było je załatwiać szybko i skutecznie.
Aleksandra Fandrejewska