Przekręty na EURO
Emocje EURO 2008 dla polskich kibiców już się skończyły. Microsoft, Action i wiele innych firm długo je popamiętają.
Mecz Polska - Niemcy za trzy godziny, a kilkadziesiąt osób, które przyjechały do Klagenfurtu, wciąż nie ma biletu. Austriackie przedstawicielstwo firmy, w której miały na nich czekać, zniknęło. Nie ma wyjścia - trzeba kupować od koników. Tylko skąd wziąć kilkadziesiąt biletów na kilka godzin przed meczem, skoro wszystkie rozeszły się w okamgnieniu? Do grupy podchodzi dwudziestokilkuletni Denny i oferuje bilety. Mało austriackie imię? Jak się okazuje, Denny przyleciał do Austrii z Manchesteru. Z nim kilkunastu innych. Każdy obstawia inne miejsce w centrum Klagenfurtu, oferując bilety. Porozumiewają się znakami, a jak trzeba, to telefonicznie. Od czasu do czasu podjeżdża samochód z paczką kilkudziesięciu biletów. Pełen profesjonalizm. Nic dziwnego, Denny przyznaje, że to nie pierwsza impreza, którą on i jego paczka obsługują.
Na biednego nie trafiło
Tak przebiegał wyjazd kilku polskich firm, które zaprosiły pracowników, klientów czy partnerów biznesowych na mecz. Polski Microsoft zaprosił kilku VIP-ów i w ostatniej chwili musiał kupić bilety od koników - po 900 EUR za sztukę.
- Przed wejściem spotkaliśmy grupę kilkudziesięciu osób zaproszonych przez duży polski bank, które miały ten sam problem. Z tego, co wiem, nie weszli na mecz - relacjonuje prezes dużej firmy, zaproszony na mecz Polska-Niemcy przez jedną z wyżej wymienionych firm.
Oszukana też została giełdowa spółka komputerowa Action.
- Chcieliśmy zabrać na mecz około 20 osób. Na godzinę przed wyjazdem dowiedzieliśmy się, że biletów dla nas nie będzie. Sprawę zgłosiliśmy na policję - mówi osoba z firmy.
Action kupował bilety za pośrednictwem polskiego biura podróży, które zostało oszukane przez austriackiego partnera.
Według naszych informacji, kolejnym oszukanym jest TechData Polska. Naciągacze nie oszczędzili nawet potężnych mediów i trafili też podobno w TVN. Kolejnym oszukanym miał być Frito Lay.
Problemy z wejściem na pierwszy mecz Polaków miała grupa kibiców z firmy Electrolux.
- Nie słyszałam, żebyśmy organizowali taki wyjazd - twierdzi osoba związana z zarządem firmy w Polsce.
Ale to nie duże firmy zapłaciły za bilety od koników. Ten przykry obowiązek spadł na organizatorów wyjazdów: biura podróży i - jak udało się ustalić - co najmniej jedną agencję reklamową. Ile jest takich firm? Rzecz nie do ustalenia. Nikt nie chce się chwalić, że miał kłopoty i kupował bilety od koników. Kłopoty miało podobno pewne biuro ze Śląska oraz TUI.
Więcej w "Pulsie Biznesu"