Pułapka zamiast pracy

Zaczyna się od frustracji wywołanej Polską i polskim rynkiem pracy. Najczęściej dotyka studentów, czasem bezrobotnych ze stażem pracy, czasem innych, tych, którym skończyła się cierpliwość... Przeglądają oferty w gazetach albo w internecie i dostrzegają kuszącą propozycję: oto praca za granicą! Odpowiadają na ofertę i ... wpadają w pułapkę.

Wprawdzie pośredniczeniem w załatwianiu pracy poza granicami Polski mogą się trudnić tylko firmy lub osoby posiadające odpowiedni certyfikat, wydany przez Ministerstwo Pracy, jednak nie wszyscy poszukujący zarobku za granicą o tym wiedzą. Nie każdy sprawdza więc pośrednika. Korzystają na tym oszuści, którzy coraz bezczelniej wyciągają pieniądze od poszukujących pracy.

Listy legalnych pośredników znaleźć można w urzędach pracy lub na stronie internetowej www.praca.gov.pl. Ważne jest również to, że w Polsce pobieranie opłaty za szukanie pracy jest nielegalne.

Reklama

Wyjazdy bez... wyjazdu

Na cudzym nieszczęściu zbijało kasę małżeństwo z Radomia, które wyłudzało pieniądze od bezrobotnych, oferując wyjazd do pracy we Włoszech. Wstępne śledztwo wykazało, że zatrzymani oszukali ponad 50 osób z całej Polski. Za propozycję pracy pobierali po 500-700 zł...

28-letni mężczyzna i 21-letnia kobieta dawali ogłoszenia o pracy we Włoszech w jednym z ogólnopolskich dzienników i oferowali zorganizowanie wyjazdu, do którego nigdy nie dochodziło. Z chętnymi umawiali się w kilku miastach, m.in. w Radomiu, Krakowie i Warszawie.

Poprzez ogłoszenia mężczyzna wyszukiwał też właścicieli busów, którym za przejazd do Włoch proponował kilka tysięcy złotych. W busach jechało najczęściej po pięć - siedem osób. Radomianin jechał z nimi do czasu - nagle nakazywał kierowcy zatrzymanie i pod pretekstem, że musi zabrać brakujące dokumenty, wysiadał i znikał z otrzymanymi pieniędzmi. W Krakowie opuścił busa w pobliżu dworca PKP i pojechał pociągiem do Lublina. Kierowcy i pasażerowie czekali na niego bezskutecznie.

Ludzie, którzy szukają pracy poprzez ogłoszenia prasowe, powinni bardzo dokładnie sprawdzać każdy anons. Czujność powinny wzbudzić ogłoszenia, w których podany jest numer telefonu komórkowego na kartę pre-paid. Jeśli ktoś zdecyduje się na taki wyjazd, powinien zapłacić pieniądze po przybyciu na miejsce - radzi policja.

Praca, której nie ma!

Pracę we Włoszech, przy zbieraniu owoców, oferował oszust w województwie podkarpackim. Obiecywał zarobek 30 euro dziennie i zakwaterowanie. Za pomoc w załatwieniu pracy zażądał po 150 euro. Zwerbowani Polacy dotarli wprawdzie do Włoch, ale nie do pracy... Nie było dla nich żadnego zajęcia, zaś pośrednik szybko się ulotnił. Szczęśliwcom, którzy mieli ze sobą trochę gotówki, udało się wrócić do kraju, reszta musiała czekać na pomoc.

31-letni mieszkaniec Wrocławia oszukał około 300 osób, oferując pracę za granicą, której nie było. Za obietnicę załatwienia zatrudnienia pobierał opłaty. Na szczęście oszusta zatrzymała policja. Jak działał?

Można powiedzieć, że - niestety - standardowo... W jednej z dolnośląskich gazet pojawiły się ogłoszenia z ofertą pracy na terenie Niemiec. Zainteresowane osoby po telefonicznym umówieniu się z ogłoszeniodawcą podpisywały umowy pełnomocnictwa do reprezentowania ich przed pracodawcą niemieckim. Praca miała być w hurtowni odzieży, w pobliżu dużego miasta. Za rzekome pośrednictwo mężczyzna pobierał opłaty w wysokości ok. 500 zł. Na tym kontakt z nim się urywał...

Marzenia o Wielkiej Brytanii

W podobny sposób tracą pieniądze Polacy, którzy wyjechali na własną rękę w poszukiwaniu pracy np. do Wielkiej Brytanii. Tam działają już zorganizowane grupy - pośrednik podaje najczęściej tylko swoje imię i nr telefonu komórkowego. Za załatwienie pracy żąda najczęściej kilkadziesiąt funtów.

W większości przypadków ta pokątna pomoc jest poszukującemu pracy całkowicie zbędna. "Goniec Polski" - pomagający Polakom szukającym zatrudnienia na wyspie - radzi, by nie korzystać z usług osób lub firm podających jako kontakt jedynie imię i numer telefonu komórkowego. Każda bowiem firma prowadząca normalną działalność w Wielkiej Brytanii ma swoją siedzibę, a co za tym idzie: adres i telefon stacjonarny. Jeśli pośrednik nie podaje takich danych, to znaczy, że jego intencje nie są czyste...

Oszuści na "ścianie płaczu"

Także na wyspie pobieranie opłat za znalezienie pracy jest niezgodne z prawem. Czasami oszuści wyłudzają pieniądze pod pozorem opłaty rejestracyjnej. "Goniec Polski" informuje, że opłatę wysyła się do Home Office razem z wypełnioną i podpisaną przez szukającego pracy aplikacją dopiero po jej rozpoczęciu. Formularz pracownik może wysłać osobiście.

Polacy, po dotarciu do Wielkiej Brytanii, najczęściej szukają zatrudnienia przy osławionej londyńskiej "ścianie płaczu". To ulubione pole do działania dla oszustów - "pośredników pracy". Ale i ogłoszenia w brytyjskich gazetach mogą nie przynieść spodziewanych efektów. Tam też grasują nieuczciwi pośrednicy. Jedyną szansą jest dokładne wypytanie o dane firmy, w której rzekomo czeka praca, i zadzwonienie do niej, by potwierdzić istnienie wakatu.

A może szukający pracy powinni z większą dozą nieufności podchodzić do "rewelacyjnych" ofert zatrudnienia? Być może ich naiwność jest główną przyczyną takich patologicznych zjawisk...

A.J.Kozak

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: opłaty | oszuści | pułapka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »