"Puls Biznesu": Fabryki z Chin myślą o Polsce

Jak podaje dzisiejszy "PB", nearshoring, czyli przeniesienie procesów biznesowych do kraju bliskiego geograficznie, jest szansą dla Polski. Chińskie koncerny analizują polski rynek, po doświadczeniach z przerwanymi przez COVID-19 łańcuchami dostaw, firmy zastanawiają się nad przeniesieniem części produkcji bliżej własnych granic" - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Koncerny analizują polski rynek nieruchomości; pierwsza fabryka z Dalekiego Wschodu może być u nas otwarta już za rok - pisze czwartkowy "Puls Biznesu". Zainteresowanie Polską wykazują branże m.in. elektroniki, czy automotive.

Po doświadczeniach z przerwanymi przez COVID-19 łańcuchami dostaw, gdy przez jakiś czas nie docierały do Europy towary wyprodukowane w Chinach, firmy zastanawiają się nad przeniesieniem części produkcji bliżej własnych granic" - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Według Jana Barbasiewicza, partnera i dyrektora działu powierzchni logistycznych i przemysłowych w Colliers International, zapytania o takie możliwości nie są już jednostkowymi przypadkami. Z Polski można w ciągu 24 godzin dostarczyć towary do większości miast w najgęściej zaludnionej części Europy, a w ciągu 48 - na cały kontynent.

Reklama

"Bardzo silny wzrost zainteresowania Polską pochodzi z branży elektroniki, zarówno konsumenckiej, czyli oferującej urządzenia , jak i produkującej komponenty np. dla branży automotive czy AGD. Co prawda przeważają zapytania o powierzchnie magazynowe, ale są też zainteresowani powierzchniami na montownie czy zakłady produkcyjne" - mówi cytowany przez "PB" Jan Barbasiewicz.

Drugą branżą analizującą obecnie możliwości przeniesienia zakładów produkcyjnych do polski jest automotive.

"Takich projektów prowadzimy obecnie kilka, a klientami są dostawcy głównych koncernów samochodowych" - mówi Barbasiewicz.

Według niego, proces uruchomienia w Polsce produkcji przez firmę zagraniczną trwa w normalnych warunkach od roku do dwóch lat. Sama analiza lokalizacji i jej wybór to 6 do 12 miesięcy. Tyle samo czasu po podpisaniu umowy potrzebują deweloperzy na wybudowanie obiektu. Obecnie z powodu pandemii firmy są szczególnie ostrożne i uważnie analizują wszelkie za i przeciw przed podjęciem decyzji, co powoduje, że zapadają one dużo wolniej.

"Pierwsze zapytania trafiły do nas już w styczniu, lutym i marcu. Analizy są tak zaawansowane, że mamy nadzieję podpisać pierwszą umowę we wrześniu lub w październiku, a uruchomienie operacyjne p[pierwszego obiektu mogłoby nastąpić nawet w połowie 2021 r." - mówi Barbasiewicz.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Puls Biznesu | Biznes | inwestycje zagraniczne | Chiny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »