Rada bez dylematów przed kolejnym posiedzeniem
Jak zwykle, przed kolejnym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej, jesteśmy świadkami edycji kolejnego odcinka serialu "Obniżą, czy nie obniżą" (stopy procentowe).
Ponieważ jednak każdy serial, bez zwrotów w scenariuszu i gwiazd na gościnnych występach, opatrzy się i straci na popularności, tak i w tym przypadku emocje są już znacznie mniejsze niż kilka miesięcy temu, by nie powiedzieć, że nie ma ich wcale. Tym bardziej, że odpowiedź na zawarte w tytule serialu pytanie wydaje się oczywista: nie obniżą. Świadczą o tym praktycznie wszystkie znaki na ziemi i niebie:
* wypowiedzi Leszka Balcerowicza, prezesa NBP, że na redukcję stóp nie ma co liczyć. Powtórzone kilkukrotnie nabierają większego znaczenia jeżeli zdamy sobie sprawę, że o ostatnich obniżkach decydował właśnie głos prof. Balcerowicza.
* nieprzejednana postawa frakcji jastrzębi w RPP, którzy konsekwentnie zwracają uwagę na zbyt luźną politykę fiskalną rządu i możliwość przyspieszenia inflacji w sytuacji zbyt mocnego cięcia stóp procentowych.
* powstrzymanie się NBP od opublikowania danych na temat inflacji bazowej za styczeń i przeniesienie publikacji na luty, w oczekiwaniu na dokonywaną corocznie przez GUS zmianę metodologii liczenia inflacji.
* brak oczekiwań na obniżkę ze strony rynku, analityków, wyrażające się stabilnym kursem złotówki.
* niemrawe wypowiedzi polityków, którzy co prawda przebąkują, że oczywiście oczekują kolejnej obniżki stóp, ale robią wrażenie jakby z jej brakiem, przynajmniej w lutym, pogodzili się.
Wobec braku oczekiwania na obniżkę, uwaga analityków koncentruje się na treści analizy sytuacji gospodarczej, jaką Rada przedstawi po swoim posiedzeniu. Od jej wymowy zależy bardzo wiele. Przede wszystkim zdecyduje ona o stanie relacji pomiędzy RPP i rządem w najbliższych miesiącach. Sam brak obniżki relacje te nieuchronnie pogorszy, stan napięcia zależy natomiast od ducha analizy. Nie należy bowiem zapominać, że ciągle aktualny pozostaje wniosek PSL, popierany przez Samoobronę, o wprowadzeniu do ustawy o NBP zmian ograniczających samodzielność Rady Polityki Pieniężnej. Realizacji tego pomysłu przeszkadza opinia Unii Europejskiej, stanowisko prezydenta, ale przede wszystkim wstrzemięźliwość (wywołana różnymi przyczynami) kierownictwa SLD. Jednocześnie premier Miller nie rezygnuje z posługiwania się, coraz mniej efektywnym, straszakiem w postaci debaty parlamentarnej nad uprawnieniami Rady.
Ostra krytyka poczynań rządu zawarta w opinii RPP, a takiej można oczekiwać szczególnie w kontekście już dokonanego przekroczenia planu wydatków budżetu określonego jako inflacja plus 1 proc, braku - nawet zapowiedzi - reform strukturalnych w sferze polityki fiskalnej i przesunięcia w czasie możliwości wejścia Polski do unii monetarnej w 2006 roku może, oprócz wzrostu napięcia, zaowocować osłabieniem kursu złotego. Brak oczekiwań rynku na obniżkę stóp procentowych nie spowodował, niejako tradycyjnie, aprecjacji naszej waluty przed posiedzeniem RPP, a wypowiedzi Leszka Millera, w jeszcze większym stopniu opinie wicepremiera Belki, spowodowały w ostatnim okresie jej nieznaczne osłabienie. Uzasadnienie braku obniżki stóp może ten trend jeszcze wzmocnić. A o to przecież, między innymi, politykom i menedżerom chodzi. Może więc, wobec tego, nie będzie to tak zupełnie zmarnowane posiedzenie.
Osobną sprawą pozostaje strategia rządu i jego trzy scenariusze rozwoju gospodarki do roku 2006: kryzysowy, stagnacyjny i ekspansywny, którego realizacja w dużej mierze opiera się na sekwencji szybkich obniżek stóp procentowych. Ich brak stawia pod znakiem zapytania, i tak wątpliwą, możliwość realizacji tych zamierzeń. A to zapowiada kolejne odcinki innego bliźniaczego serialu: "Rząd - RPP, czyli rzecz o tym kto, kogo". Serialu, w którym zwroty akcji mogą nabrać tempa.