Rafał Woś: Tusk robi PiSonomikę udając, że... nie robi PiSonomiki
Rząd Donalda Tuska bardzo chce pokazać swoim wyborcom i zagranicznym recenzentom, że jest radykalnie antyPiSowski. Prawda jest jednak taka, że na poziomie gospodarczym zdrowy rozsądek podpowiada im, by kontynuować politykę obozu Jarosława Kaczyńskiego. Bo jest to polityka generalnie słuszna.
Od grudnia żyjemy trochę w politycznym Matriksie. Na poziomie słów, deklaracji oraz w sferze symbolicznej koalicja Tuska dwoi się i troi, żeby zamanifestować swoje przywiązanie do dogmatycznej dePiSizacji. Stąd nieustający festiwal posunięć nierzadko rażąco naruszających poczucie praworządności czy wiary w demokratyczne standardy.
Mieliśmy więc (przypomnijmy z kronikarskiego obowiązku): siłowe przejęcie mediów publicznych, bezprawne (bo przeprowadzone bez koniecznej zgody prezydenta) obsadzenie ważnych stanowisk w prokuraturze czy dyplomacji oraz pospieszne choć mało merytoryczne czystki kadrowe w instytucjach kultury czy spółkach skarbu - to ostatnie akurat zgodne z prawem, choć mocno pachnące stara zasadą teraz "k... my".
Mamy wreszcie bezprecedensowe szykany (uchylanie immunitetu, zatrzymania a nawet wysyłanie do więzienia) wobec legalnie wybranych posłów głównej partii opozycyjnej. Posunięcia, które w każdym demokratycznym kraju powinny budzić spore zaniepokojenie. I które - gdyby posunął się do nich PiS - byłyby dziś mocną podstawą do postawienia Polski pod pręgierzem europejskiego ostracyzmu. Teraz jednak - cóż za zaskoczenie! - uchodzą na sucho, co każe powątpiewać w szczerość tak chętnie podnoszonego argumentu o rzekomym kryzysie polskiej demokracji w latach 2015-2023.
Wszystko to jednak dzieje się na jednym tylko planie. To jest ten polityczno-medialny Matrix, w którym premier Tusk kreuje się na demiurga radykalnej zmiany, która miała się dokonać w Polsce po październikowych wyborach. W tym samym czasie w świecie gospodarki i ekonomii mamy sytuację, w której rząd PO-PSL i Lewicy idzie dość wyraźnie wytyczoną przez PiS ścieżką. Od czasu do czasu wypuszczając tylko liberalnych harcowników w postaci posła Ryszarda Petru, któremu pozwala się procedować tę czy inną superliberalną ustawę. Bez - miejmy nadzieję - większych szans na ich uchwalenie.
Powiedzmy sobie jednak szczerze. Na najważniejszych polach rząd Tuska kontynuuje - jak dotąd - pomysł na PiSonomikę. Czyli na politykę gospodarczą opartą o wzrost płac, hojne świadczenia społeczne oraz aktywną rolę państwa w gospodarce. Ten pierwszy element to realizacja wyborczej obietnicy wzrostu wynagrodzeń w budżetówce. Drugi polega na utrzymaniu programu 800+. Trzeci polega na podtrzymaniu planów dużych inwestycji strategicznych w stylu CPK, wydatków na zbrojenia czy energetykę.
Zaraz, zaraz - zauważy pewnie dociekliwy czytelnik - czy to nie jest tak, że każdy z tych elementów wisi na włosku? Bo przecież podwyżki w budżetówce - jak słyszymy od ministra finansów - mają zostać w kolejnym roku zredukowane do poziomu inflacji (choć teraz słychać znów, że jednak będą wyższe). Wobec 800+ też co chwila zgłaszane są przez większość rządową wnioski o "racjonalizację". A jeśli przejdą to w mig zniszczą cały sens tego PiSowskiego narzędzia do zrównywania społecznych nierówności i napędzania dynamiki gospodarczej. A CPK, atom i inne? Czy nie jest tak, że Tusk po cichu te plany wygasza twierdząc na pokaz, że wcale tak nie robi?
Owszem - odpowie wasz autor na te wszystkie zastrzeżenia! Każdy z tych elementów PiSonomiki prowadzonej przez Donalda Tuska wisi na włosku, a w obozie obecnej władzy niejeden odtańczyłby dziki taniec radości gdyby udało się te włoski pozrywać. Bądźmy jednak uczciwi w ocenie faktów. A fakty są takie, że - jak dotychczas - koalicja antyPiSowska od PiSonomiki się ostatecznie nie odcięła. Rząd Tuska ciągle uznaje za słuszne i zasadne, by iść śladem polityki gospodarczej swoich znienawidzonych poprzedników. Czy czyni to z wyrachowania czy może siłą rozpędu? A może Tusk i spółka nie mają własnego pomysłu na zastąpienie PiSonomiki czymś swoim i autorskim? To nie ma większego znaczenia. Ważne jest, że jak dotąd dePiSizacji gospodarki nie było.
I całe szczęście, że nie było - biorąc pod uwagę bardzo dobre wyniki polskiej gospodarki z lat 2015-2023.
Pytanie tylko, jak długo Tusk uciągnie to zadanie politycznie. I czy starczy mu rozsądku, by nie popłynąć antyPiSizmem także na polu ekonomicznym. Popłynąć - jeśli tak się stanie - w kierunku niechybnego zatracenia.
Rafał Woś
Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.