Recesja. W Stanach trwa b​oom na używane samochody

W Stanach Zjednoczonych najgorętszym towarem w branży samochodowej są używane auta.

Wartość takich pojazdów podskoczyła średnio o 16 proc.

Według ostatnich dostępnych danych amerykańskiego internetowego źródła informacji motoryzacyjnych Edmunds.com Inc. pochodzących z czerwca, franczyzowi dealerzy sprzedali 1,2 mln używanych samochodów osobowych i ciężarowych. Stanowiło to wzrost o 22 proc. Jest to najwyższy miesięczny wzrost od co najmniej 2007 roku.

W całej Ameryce podskoczyły jednocześnie ceny używanych pojazdów. "New York Times" zauważył, że jest to sprzeczne z powszechnym przekonaniem, że samochody tracą na wartości, poczynając już od momentu opuszczenia salonu. Jak podaje Edmunds.com, w samym lipcu średnia wartość używanych samochodów podskoczyła o ponad 16 proc.

"Konsumenci łapią używane pojazdy jako drugie lub trzecie samochody, aby mogli podczas pandemii koronawirusa uniknąć pociągów, autobusów lub firm świadczących usługę przewozu osób. Inni kupują raczej używane niż nowe, aby zaoszczędzić pieniądze wobec niepewnej gospodarki, nie wiedząc, kiedy oni lub ich małżonkowie mogą stracić pracę. Popyt na starsze samochody został również podsycony przez około dwumiesięczne wstrzymanie produkcji nowych aut tej wiosny" - wyjaśnia nowojorski dziennik.

Zwraca uwagę, że boom w dobie kryzysu koronawirusowego wywrócił biznes sprzedaży samochodów do góry nogami. Dealerzy muszą pracować tak ciężko, aby kupować samochody, jak wcześniej, aby je sprzedać. Obejmuje to reklamę, a także ciągłe indagowanie ludzi czy byliby zainteresowani sprzedażą.

"Używane samochody mają teoretycznie tracić na wartości, ale sprawdziłbym wartość książkową samochodu (...) i zobaczyłbym, że była wyższa niż na początku miesiąca. (...) Nigdy wcześniej tego nie widziałem" - mówił cytowany przez "NYT" Adam Silverleib prezes Silko Honda w Raynham w stanie Massachusetts.

Boom na używane samochody w trakcie pandemii przypomina inne nieoczekiwane trendy obserwowane podczas recesji. Kryzys koronawirusowy pozbawił miliony ludzi pracy, zniszczył m.in. linie lotnicze, restauracje, hotele i małe firmy. Okazał się jednak dobrodziejstwem dla innych. Wzrósł np. popyt na konserwową i przetworzoną żywność, a także domy na przedmieściach.

"Rosnące pragnienie posiadania samochodu zaskoczyło wielu ludzi i zaniepokoiło innych, którzy martwią się (...) o przyszłości miast i kształt transportu. Burmistrz Bill de Blasio, który przemieszcza się w SUV-ie, niedawno błagał nowojorczyków, z których wielu nie ma aut, aby nie kupowali samochodów, mówiąc, że +reprezentują przeszłość+" - podkreśla "NYT".

Reklama

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze


PAP
Dowiedz się więcej na temat: motoryzacja | handel | samochody używane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »