Referendum w Wielkiej Brytanii w 2017 roku
Premier David Cameron - szef Partii Konserwatywnej, która zwyciężyła we wczorajszych wyborach parlamentarnych w W. Brytanii - poinformował w piątek, że przeprowadzi referendum w sprawie dalszych losów swego kraju w UE. Obiecał Szkotom większą decentralizację.
- Tak, przeprowadzimy referendum w sprawie naszej przyszłości w Europie - oświadczył Cameron w krótkim przemówieniu po spotkaniu z królową Elżbietą II, którego tematem był początek procesu formowania nowego rządu. Premier nie podał jednak planowanej daty głosowania.
Cameron podkreślił, że najszybciej jak to możliwe przygotuje plan nadania większych uprawnień Szkocji, gdzie w czwartek zwyciężyła Szkocka Partia Narodowa (SNP). - Nasze plany dotyczące Szkocji obejmują stworzenie najsilniejszego zdecentralizowanego rządu na świecie z ważnymi uprawnieniami w sprawie podatków. Żadne porozumienie w sprawie konstytucji nie będzie pełne, jeśli nie będzie ono uczciwe także wobec Anglii - powiedział.
W czwartek partia Camerona zdobyła wystarczającą liczbę mandatów, by móc samodzielnie rządzić. Dotkliwą porażkę ponieśli będący w opozycji laburzyści.
Cameron pod naciskami eurosceptycznego skrzydła we własnej Partii Konserwatywnej oraz pod wpływem wzrostu popularności antyunijnej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) obiecał, że doprowadzi do renegocjacji warunków brytyjskiego członkostwa w UE i przywróci Londynowi uprawnienia, których zrzekł się na rzecz Brukseli.
Zapowiadał, że jeśli jego partia wygra w wyborach parlamentarnych, referendum w sprawie przyszłości kraju w UE odbędzie się w 2017 roku. Później dawał też do zrozumienia, że byłby gotowy przyspieszyć to głosowanie.
- Szefowie KE, RE oraz liderzy ugrupowań w PE przesyłali w piątek gratulacje brytyjskiemu premierowi Davidowi Cameronowi z powodu zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Europejscy politycy przypominali, że Londyn nie może negocjować najważniejszych swobód w UE.
- Przewodniczący (KE Jean-Claude) Juncker pogratulował premierowi Cameronowi wyniku wyborów w Zjednoczonym Królestwie - powiedział w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej Margaritas Schinas. Zadeklarował przy tym, że KE jest gotowa "do konstruktywnej pracy" z nowym brytyjskim rządem, a Juncker chciałby wkrótce spotkać się z Cameronem.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk w oświadczeniu z gratulacjami dla brytyjskiego premiera podkreślił, że liczy, iż nowy rząd w Londynie zapewni, że Wielka Brytania pozostanie członkiem UE. "Lepsza UE jest w interesie nie tylko Wielkiej Brytanii, ale też każdego kraju członkowskiego" - podkreślił Tusk, oferując swoją pomoc Londynowi.
W czwartkowych wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii współrządząca dotychczas Partia Konserwatywna Camerona zapewniła sobie absolutną większość i będzie mogła rządzić samodzielnie. Szef brytyjskiego rządu zapowiadał, że jeśli wygra wybory, przeprowadzi referendum w sprawie modelu członkostwa jego kraju w UE, a wcześniej będzie dążył do zmian w UE. W piątek powtórzył, że przeprowadzi referendum.
Schinas przypomniał, że szef KE chciałby uczciwego porozumienia z Wielką Brytanią, a Komisja Europejska będzie życzliwie analizować ewentualne brytyjskie propozycje w sprawie zmian w UE.
- Przypominaliśmy o tym wiele razy, że zmiana traktatów (unijnych - PAP) nie jest łatwym zadaniem, ale to również część długoterminowej perspektywy, jak urządzamy UE (...). Jest jasne, że są to działania, które Europejczycy mogą robić na mocy obowiązującego prawa i jeśli nadejdzie na to czas, państwa członkowskie zdecydują, czy chcą wykonać duży krok konstytucyjny - oświadczył rzecznik KE.
Zaznaczył przy tym, że cztery swobody, na których opiera się UE - wolny przepływ towarów, usług, kapitału i osób - nie podlegają negocjacjom.
Podobną opinię wyraził lider największej frakcji w Parlamencie Europejskim chadek Manfred Weber. - W sprawie referendum piłka jest po stronie Camerona. Musi przedstawić swoje żądania, ale wolności UE nie będą negocjowane - podkreślił we wpisie na Twitterze, w którym również pogratulował brytyjskiemu premierowi.
Również Zieloni w PE pogratulowali Cameronowi, ostrzegając jednocześnie, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE miałoby dramatyczne i negatywne konsekwencje nie tylko dla Zjednoczonego Królestwa, ale też całej Europy.
Szef frakcji Konserwatystów i Reformatorów w PE Syed Kamall ocenił w oświadczeniu, że jego macierzysta partia w Wielkiej Brytanii po zwycięstwie w wyborach ma mandat, aby domagać się zmian w UE przed obiecanym referendum w tej sprawie w 2017 roku.
Sam Cameron zapowiadał na marcowym unijnym szczycie, że jeśli wróci do Brukseli po wyborach, to będzie miał bardzo silny mandat, żeby zmieniać UE. Szef Rady Europejskiej odpowiadał mu wówczas, że formułowane przez Wielką Brytanię postulaty zmian są w porządku, dopóki po pierwsze nie naruszają fundamentów UE, np. wolnego przepływu ludzi, a po drugie nie rozpoczynają spekulacji, czy nie warto zmienić traktatów unijnych.