Rekrutacyjny skandal w polskiej firmie technologicznej. Warunek konieczny - naga sesja w saunie

Wizyty w saunie z szefem - zdaniem dyrektora kreatywnego w jednej z firm tworzących gry komputerowe takie wymaganie można umieścić na liście obowiązków w ofercie pracy. Firma Spectrum Studios postawiła je jednej z kandydatek. "Jeśli nie masz na to ochoty, znajdź pracę gdzie indziej" - miał odpowiedzieć na obiekcje kandydatki szef studia Jacek Piórkowski.

"Aferę saunową", którą żyje we wtorek świat polskiego gamingu, nagłośnił Adrian Chmielarz. To polski projektant, programista i producent gier komputerowych. 

"Sporo widziałem w życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie. Zwłaszcza w mojej branży, czyli wśród twórców gier" - rozpoczyna swój wpis w mediach społecznościowych Chmielarz.

Wymóg dla pracownicy - sesja w saunie. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

Jak wynika z treści wpisu Chmielarza, a także komentarzy wymienionych w nim osób w mediach społecznościowych, Jacek Piórkowski ze Spectrum Studios miał zaoferować możliwość zatrudnienia w tej firmie Aleksandrze Wolnej. Chmielarz opublikował zrzut ekranu z wymiany zdań między Piórkowskim a Wolną na portalu Linkedin.

Reklama

"Jeśli chcesz, skontaktuj się z moją Narrative Mulan (Mulan od narracji - red.) Magdaleną Kucenty. Może możemy zaoferować Ci jakąś pracę w Spectrum Studios" - napisał Piórkowski. W odpowiedzi Aleksandra Wolna - scenarzystka gier komputerowych - odpisała: "Już wcześniej wymienialiśmy ze sobą kilka wiadomości tu w komentarza na Linkedin i z tego co mówiłeś, uważasz że nagie sesje w saunie są częścią obowiązków zawodowych w twoim studiu. Dałam znać, że dla mnie to wykluczone i na tym skończyliśmy. Ale dziękuję za ofertę".

Piórkowski w odpowiedzi nie zaprzeczył, że postawił takie wymaganie. Zamiast tego miał odpowiedzieć, że doświadczenie sesji w saunie jest kluczowe dla stworzenia scenariusza do gry, nad którą pracuje jego studio, gdyż jej akcja toczy się właśnie w saunie. 

"Szczerze... Miałaś mnóstwo czasu, aby wyprowadzić mnie z błędu. Aby napisać scenę w saunie bez przebywania w niej i wysłać do Magdy. Zamiast tego marnujemy czas w mediach społecznościowych" - napisał. I dodał: "Moje 'Narrative Girls' (Dziewczyny od narracji - red.) chodzą ze mną do sauny, aby stworzyć świetny scenariusz. Technicznie jest to możliwe bez tego, ale uwielbiam fakt, że korzystają z własnego doświadczenia".

Osoby komentujące post Chmielarza wskazywały, że takie wymagania Piórkowski miał stawiać nie tylko tej konkretnej kandydatce. "Nienegocjowalny" wymóg uczestniczenia w sesjach w saunie miał pozwolić "całemu zespołowi zrozumieć produkt" - wynika ze zrzutu ekranu oferty pracy z Linkedin zamieszczonego przez jednego z użytkowników Facebooka.

"Nie sądzę, żeby Spielberg osobiście ratował Żydów"

Adrian Chmielarz w swoim poście podkreśla, że wymóg osobistego doświadczenia stawiany przed scenarzystą nie ma sensu. "Nie sądzę, aby np. taki Spielberg osobiście ratował Żydów z rąk nazistów w czasie II Wojny Światowej, a jednak udało mu się stworzyć na ten temat wielki, przejmujący, prawdziwy film" - wskazuje twórca. 

I rzeczywiście, nikt nie spodziewa się, że autorzy kryminałów, thrillerów psychologicznych albo gier historycznych sami będą uczestniczyli w zbrodniach, wydarzeniach z przeszłości albo przeżywali opisywane traumy.

Do tego obowiązków w pracy nie można kształtować dowolnie. Zarówno pracodawcę i pracownika obowiązują zakaz molestowania czy nakaz przestrzegania tak zwanych zasad współżycia społecznego. To klauzula generalna w polskim prawie odwołująca się do powszechnych wartości i norm społecznych. Nietrudno sobie wyobrazić, czemu obowiązek chodzenia nago z szefem i innymi współpracownikami do sauny ktoś mógłby uznać za formę naruszenia takich zasad.

Od słów Piórkowskiego odcina się także wymieniona przez niego w komentarzu Magdalena Kucenty. Jak podkreśla w swoich wpisach w mediach społecznościowych, nie jest pracownikiem studia. "Wczoraj okazało się, że jeden z moich byłych uczniów z kursu narrative designu, imć Jacek Piórkowski, szastał na prawo i lewo moim nazwiskiem, próbując rekrutować ludzi w sposób absolutnie nieakceptowalny" - napisała na Facebooku:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek pracy | prawo pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »