Robert Gwiazdowski: Heretyk podobno gorszy jest od ateisty
Okazuje się, że Adam Michnik nie sprawuje już rządu dusz nawet w "swojej" Gazecie Wyborczej. Młodzi, dobrze wykształceni dziennikarze z dużych miast kandydujący do sprawowania rządu dusz zamiast niego, za nic sobie wzięli apel w wywiadzie, jaki przeprowadziła z nim Dominika Wielowieyska, żeby tak w zasadzie "od.... się" od Jana Pawła II. Nie to co kiedyś, gdy Pan Redaktor Michnik kazał "od... się od generała" (chodziło o Jaruzelskiego).
Ja tam jestem heretykiem - w rozumieniu jakie nadaje temu pojęciu kościół. A heretyk podobno gorszy jest od ateisty. Jak już z panem Bogiem sobie rozmawiamy, to najczęściej gdy jestem w górach - bo bliżej. I mam wrażenie, że chyba się lubimy. Jeśli ma On do mnie żal, to jakoś mi tego nie okazuje. Może dlatego, że Jego przykazań permanentnie nie przestrzegam tylko jednego. Bo tak sobie myślę, że jakby Dobry Bóg obdarzył nas popędem seksualnym tylko w celu prokreacji, to byśmy go odczuwali raz do roku przez tydzień jak misie.
I jako heretyk staram się sobie wyobrazić, że w 1978 roku Papieżem zostaje nie "konserwatywny" kardynał Wojtyła, tylko ktoś taki jak postępowy kardynał Bergoglio, który ofiar nie potrafi odróżnić od napastników. W 1979 roku nie przyjeżdża do Polski i nie pada TO słynne zdanie: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi.... Tej ziemi". Zdanie, w którym najważniejsza była ta kilkusekundowa cisza między słowami. Rządzący komuniści dobrze to zinterpretowali jako wezwanie do buntu. I rok później bunt nastąpił. Czy "wybuchłaby" Solidarność gdyby nie to? Śmiem wątpić. No i generał Jaruzelski z generałem Kiszczakiem nie mieliby okazji zostać "ludźmi honoru" (Młodszym wyjaśnię, że to też określenie Adama Michnika).
Przez cały stan wojenny to kościoły właśnie były miejscem, w którym młodzi ludzie - także niewierzący - spotykali się politykować, punktu kolportażu "bibuły" (nielegalnych wydawnictw), koncerty Jacka Kaczmarskiego, któremu wówczas nie po drodze przecież było z religią. (Chrzest przyjął dopiero na łożu śmierci).
A gdyby nie było "naszego papieża" to byłyby patriotyczne msze celebrowane przez księdza Popiełuszkę, na którego szczuł niejaki Urban. Ten sam, z którym wywiady robiła "Wyborcza" jeszcze w 2022 roku?
No to teraz wyobraźcie sobie, że Wojtyła zaczyna "walkę z pedofilią w Kościele". Jakby wyglądała wówczas walka tego kościoła z komuną? Czy papież nie był trochę w takiej samej sytuacji jak Alianci gdy pod koniec II wojny świtowej bombardowali pełne ludności cywilnej Drezno, albo zrzucali bombę atomową na Hiroszimę i Nagasaki? Że ucierpiały niewinne dzieci. Tak! To straszne. Dlatego, gdy Premier Donald Tusk rzucił kiedyś pomysł, żeby wprowadzić karę kastracji dla pedofilii to ja go pochwaliłem. Potem się tłumaczył, że chodziło oczywiście o zabieg chemiczny. Ja bym nie ograniczał się do chemicznego. Serio. I bym jeszcze rodzicom ofiar pedofili prawa opiekuńcze odbierał. Nie nadają się, skoro nie nauczyli dzieci, jak się mają zachowywać gdy ktoś próbuje je molestować. Ale ten dobry pomysł akurat nie przeszedł, w odróżnieniu od wielu innych - złych. A dlaczego nie przeszedł? No bo był ponoć niehumanitarny.
A też rzucę pytanie. Dlaczego komuniści nie walczyli z pedofilami w kościele? Hę? Przecież o nich komunistyczne służby wiedziały! Dlaczego nie próbowano skompromitować walczących z komuną księży, ujawniając kompromitując informacje o innych księżach? Ponoć dlatego, że "ciemny lud by nie uwierzył". Uznałby to za typową dla komunistów prowokację. No dobrze. Ale dlaczego w takim razie III RP rządzona przez Kongres Liberalno-Demokratyczny, Unię Demokratyczną i następnie Unię Wolności powstałą w wyniku ich połączenia (obecnie głównie PO) ogłosiła "grubą kreskę"? Właśnie z powodów "obyczajowych"? Nie chodziło przecież o krycie zleceniodawców bestialskiego morderstwa księdza Popiełuszki. Akt bezpieki nie można było ponoć ujawnić, jak zrobiono to w Niemczech, czy w Czechosłowacji, z powodów "spraw osobistych". No więc proszę przyjąć do wiadomości, że to "gruba kreska" przyczyniła się do rozwoju pedofilii w kościele po 1989 roku. Bo nie wypalono ogniem kryjących się tam pedofili. A któż to taki wspierał politykę "grubej kreski"? (Wyjaśnienie dla młodzieży: Gazeta Wyborcza). Mieliśmy więc takie dziwne "porozumienie ponad podziałami".
A co znalazła w aktach bezpieki tak zwana "Komisja Michnika"? (Wyjaśnienie dla młodzieży: to nieformalna nazwa czteroosobowego zespołu "badawczego" (!!!), który na wniosek Ministra Edukacji Narodowej (!!!) w rządzie Tadeusza Mazowieckiego od 12 kwietnia do 27 czerwca 1990 zajmował się archiwami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych?). Może to młodzież zaskoczy, ale nie wiadomo co znalazła i co z ty zrobiła. Być może znalazł teczkę "Bolka" - bo nasiliły się wówczas w Gazecie Wyborczej ataki na Wałęsę. A czy nic nie znalazła na temat pedofili? Oficjalnym skutkiem jej działania było dwustronicowe (!!!) sprawozdanie, w którym stwierdzono "niekompletność akt" z załącznikiem zawierającym wyrywkową listę materiałów, które "powinny zostać przekwalifikowane".
Tak to kształtowało się "demokratyczne państwo prawne urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej".
Niektórzy dziś twierdzą, że jak ktoś nie popiera opozycji to i tak powinien iść na wyborcy i głosować na mniejsze zło. (W domyśle oczywiście na PO). To przewrotnie postawię pytanie: co było złem większym za czasów Wojtyły? Komunizm czy pedofilia? Moim zdaniem komunizm. Bo z pedofilią łatwiej walczyć niż z komunizmem. Ale dla niektórych komunizm nie wydaje się chyba taki straszny. Bo przecież... walczył z religią, więc można uznać, w dzisiejszych standardach, że był bardzo postępowy. A że posuwał się do zbrodni takich jak bestialskie zamordowanie Popiełuszki? Mój Boże! Postęp wymaga przecież ofiar.
Dlatego jestem niezmiernie ciekaw, jakby zachowywali się ci wszyscy, którzy walczą dziś z Janem Pawłem II, wówczas gdy my walczyliśmy z komuną?
Robert Gwiazdowski, adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego
Autor felietonu wyraża własne poglądy i opinie