Robotnicy nie wrócą
Narodowe Centrum Sportu w Warszawie wybuduje Totalizator Sportowy. Pieniądze będą pochodzić z opłat od gier losowych i dotacji budżetowych. Żywotność Centrum po 2012 może zapewnić udział firm prywatnych. Problem w tym kto wybuduje.
Ministerstwo Skarbu Państwa przedstawiło projekt ustawy o finansowaniu budowy Narodowego Centrum Sportu (NCS), które ma powstać w miejsce Stadionu X-lecia w Warszawie. W jego skład ma wejść przede wszystkim Stadion Narodowy oraz hale widowiskowe. Budową Centrum ma zająć się Totalizator Sportowy.
- Polska nie dysponuje obecnie nowoczesnym kompleksem sportowym, spełniającym światowe standardy, na bazie którego można by zorganizować imprezy sportowe najwyższej rangi. Rolę taką ma spełnić Centrum - mówi Paweł Kozyra, rzecznik ministerstwa.
- Dla organizacji Euro 2012 najważniejsze jest wskazanie osób odpowiedzialnych za realizację projektu. Ważne też, żeby jak najszybciej powstał harmonogram przygotowań, który byłby przewodnikiem po tym, co i kiedy powinno się wydarzyć - podkreśla Krzysztof Wierzbowski z Kancelarii Wierzbowski Eversheds, wyłącznego doradcy polskiego rządu w przygotowaniu oferty na Euro 2012.
- Nie powtórzmy błędu Portugalii, która dziś nie jest w stanie wykorzystać inwestycji, jakie poniosła na organizację Euro 2004 - zastrzega Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.
Zdolność finansowa Totalizatora
Środki na inwestycję wartą 1,25 mld zł mają pochodzić z opłat od organizatorów gier, na które monopol ma Skarb Państwa, dopłat do gier liczbowych oraz dotacji z budżetu. Totalizator mają także zasilić dotacje z budżetu państwa oraz wkład w postaci nieruchomości pod obiekty Centrum.
- Podejmiemy wszelkie starania zmierzające do realizacji tego przedsięwzięcia. Wynikami spółka udowodniła, że potrafi skutecznie konkurować na rynku hazardu, notując wzrost sprzedaży za I kwartał 2007 r. rzędu 40 proc. - podkreśla Jacek Kalida, prezes zarządu spółki Totalizator Sportowy.
- Dotychczas Totalizator finansował tylko budowę lokalnych obiektów sportowych, których inwestorem były samorządy. Trudno ocenić, jak sam sprawdzi się w tej trudnej roli - obawia się Mieczysław Bąk, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej.
- Przygotowane projekcje finansowe wskazują, że realne jest finansowanie budowy Centrum, pod warunkiem że Totalizator zostanie wyposażony w narzędzia przewidziane w projekcie - odpowiada Jacek Kalida.
Jednak zdaniem ekspertów pokrycie kosztów budowy jedynie ze środków publicznych i samorządowych jest nierealne.
Firmy prywatne chcą pomóc
- Część kosztów może zostać sfinansowana w ramach funduszy unijnych, ale tylko udział prywatnych inwestorów daje gwarancje, iż obiekty będą wykorzystywane po Euro 2012 i nie podzielą losów Stadionu X-lecia - uważa Mieczysław Bąk.
Jego zdaniem prywatni inwestorzy z pewnością będą zainteresowani współpracą przy budowie stadionów i infrastruktury na Euro 2012, jeśli po zakończeniu mistrzostw będą mogli bezpłatnie korzystać z obiektów lub terenów wokół stadionów przez określony czas.
- Partnerstwo publicznoprawne może być szansą na powodzenie Euro. Wyrazem naszej współpracy będzie powołanie Koalicji Polskich i Ukraińskich Pracodawców na rzecz Euro 2012 - mówi Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich.
Centrum w założeniu ma być bowiem inwestycją długoletnią.
- Powstanie Centrum umożliwi Polsce ubieganie się o organizację kolejnych imprez o zasięgu międzynarodowym - tłumaczy Paweł Kozyra.
Puste stadiony
- Żeby jednak koszty się zwróciły, stadion musi być wykorzystywany w 70-80 proc. Państwo samo nie jest w stanie zapewnić takiego obłożenia po Euro 2012 - ostrzega Jeremi Mordasewicz.
Portugalia na potrzeby Euro 2004 wzniosła monumentalne stadiony. Wskutek tego niektóre miasta jeszcze przez trzy dekady będą spłacać kredyty na infrastrukturę sportową.
- Politycy nie uświadamiają sobie bowiem tego, że dziś nikt nie buduje stadionu, który później nie jest używany. Aby koszt budowy stadionu się zwrócił, trzeba wybudować obiekt czynny całą dobę, z zapleczem sportowym i infrastrukturą - podkreśla André Helin, prezes BDO Numerica.
Co ważne, nie mamy wcale czasu do 2012 roku, ale zapewne do 2009. Za rok UEFA przeprowadzi pierwszą kontrolę. Tymczasem prace posuwają się w ślimaczym tempie.
- Na pewno zrobilibyśmy dobre wrażenie, gdyby Polska i Ukraina przedstawiła taki wstępny harmonogram na czerwcowym spotkaniu z przedstawicielami UEFA - mówi Michał Kurzyński z Kancelarii Wierzbowski Eversheds.
Robotnicy nie wrócą
- Z inżynierskiego punktu widzenia można w pięć lat wybudować stadiony. Będzie problem ze sprowadzeniem ludzi - mówi Marek Michałowski, prezes Budimeksu.
Problem ten może być realny, gdyż w tym samym czasie co my Euro 2012, Anglicy mają u siebie letnie igrzyska olimpijskie.
- Przy budowie samego parku olimpijskiego będzie pracować ponad 9 tysięcy osób. W tym na pewno wielu Polaków, którzy są w Anglii cenionymi pracownikami - mówi Edmund Obiała, inżynier odpowiedzialny za budowę obiektów olimpijskich w Londynie.
- Niezależnie od tego, jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie dotyczące wyboru inwestora NCS, odpowiednie decyzje powinny zostać podjęte maksymalnie szybko - podsumowuje prezes Kalida.
SZERSZA PERSPEKTYWA
Większość sportowych obiektów w Londynie, poza m.in. stadionem, po olimpiadzie zniknie. Na ich miejscu powstaną budynki o charakterze mieszkalnym, usługowym oraz szkoły. Za organizację odpowiedzialni są wyłącznie minister sportu oraz mer Londynu. Władzę przez specjalne akty parlamentu przekazano fachowcom.
Piotr Trocha