Rok Koguta, czyli pora działać
Nowy prezydent USA krytycznie odnosi się do globalizacji, która jego zdaniem miała negatywny wpływ na amerykańską gospodarkę i tamtejszy rynek pracy. Otwarcie zapowiada wprowadzenie rozwiązań protekcjonistycznych. Wielu analityków przewiduje wręcz wojnę handlową z Chinami. Zdaniem analityków HSBC Polska może na tym zyskać.
W Chinach tradycyjny Nowy Rok jest świętem ruchomym, wyznaczanym przez kalendarz księżycowy. W 2017 roku przypada na 28 stycznia, zaś jego symbolem jest kogut. W chińskiej kulturze oznacza on przebudzenie ze snu, symbolizuje witalność i entuzjazm. Z tej okazji warto przyjrzeć się obecnej sytuacji w drugiej największej gospodarce świata, a także perspektywom współpracy gospodarczej między Polską a Państwem Środka.
W mijającym roku wokół Chin wiele się wydarzyło (zgodnie z chińską astrologią był to Rok Małpy, symbolizującej nieokiełznaną energię) i zapowiada się, że w Roku Koguta również nie będziemy narzekali na brak wrażeń.
W dyskusjach dotyczących tego kraju dominował temat spowolnienia wzrostu gospodarczego (z kilkunastu procent jeszcze kilka lat temu do 6-7 procent obecnie) i związanych z nim obaw odnośnie wpływu tego spowolnienia na partnerów handlowych Państwa Środka.
Jednocześnie pod koniec 2016 roku byliśmy świadkami zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, który za jeden z najważniejszych celów swojego planu gospodarczego obrał "redefinicję" relacji handlowych z Państwem Środka.
Nowy prezydent USA krytycznie odnosi się do globalizacji, która jego zdaniem miała negatywny wpływ na amerykańską gospodarkę i tamtejszy rynek pracy. Otwarcie zapowiada wprowadzenie rozwiązań protekcjonistycznych.
Tymczasem prezydent Chin, którego w czerwcu 2016 roku gościliśmy w Polsce, broni idei globalizacji (co jeszcze 3-4 dekady temu byłoby nie do pomyślenia) i przestrzega przed wojną handlową w swoim wystąpieniu na Forum Ekonomicznym w Davos. Wszystko to sugeruje, że Rok Koguta zapowiada się interesująco.
Niższe tempo wzrostu PKB jest skutkiem transformacji gospodarczej, którą przechodzą właśnie Chiny. Chodzi przede wszystkim o zmianę czynników napędzających rozwój gospodarczy na takie jak rozwój sektora usług, konsumpcji, innowacyjności oraz prywatnej przedsiębiorczości. W przeszłości Chiny bazowały przede wszystkim na produkcji przemysłowej i eksporcie (są największym eksporterem na świecie). W pewnym momencie, a dokładnie po globalnym kryzysie finansowym, kiedy na rynku międzynarodowym spadł popyt na chińskie towary eksportowe, silniki tradycyjnie napędzające wzrost PKB osłabły.
Po raz ostatni Chiny odnotowały dwucyfrowy wzrost PKB w 2010 roku (10,6 proc.). W kolejnych latach z roku na rok tempo wzrostu gospodarczego było coraz słabsze. W 2015 r. gospodarka urosła o 6,9 proc., zaś w 2016 r. ekonomiści HSBC spodziewają się wzrostu PKB Chin o 6,7 proc.
Mimo zmiany priorytetów polityki gospodarczej, eksport nadal jest ważnym ogniwem gospodarki Państwa Środka. Analizując potencjał i perspektywy Chin, warto śledzić to, co się dzieje u głównych partnerów handlowych tego kraju. Najwięcej chińskich towarów eksportowych trafia na rynek amerykański. Donald Trump, który został właśnie oficjalnie zaprzysiężony na prezydenta USA, przez cały okres kampanii wyborczej niepochlebnie wyrażał się o Chinach, w efekcie czego wielu analityków przewiduje wręcz wojnę handlową pomiędzy oboma mocarstwami.
Wbrew tym przewidywaniom, pierwsza strategiczna decyzja nowego prezydenta USA w zakresie polityki handlowej (wycofanie się z Transpacyficznej Umowy o Wolnym Handlu, TTP) nie uderza w Chiny. Umowa ta została podpisana w 2016 roku przez 12 państw leżących nad Oceanem Spokojnym (w tym m.in. USA, Kanadę, Meksyk, Malezję, Wietnam itd.) i miała na celu utworzenie największej na świecie strefy wolnego handlu. Chiny nie były częścią tej umowy. Co więcej, ekonomiści przewidywali, że może ona realnie zmniejszyć wpływy Chin w obrębie całego regionu.
Inny ważny rynek zbytu dla chińskich eksporterów, Niemcy, od lat borykają się z niemrawym wzrostem gospodarczym (ostatni raz dynamika PKB tego kraju w ujęciu rocznym przekroczyła 2 proc. w 2011 roku).
Ekonomiści HSBC przewidują, że 2016 rok zakończy z wzrostem na poziomie 1,7 proc., a w kolejnych dwóch latach - odpowiednio 1,4 proc. i 1,3 proc. Realnym zagrożeniem dla Niemiec, będących trzecim największym eksporterem na świecie, są zapędy protekcjonistyczne na świecie, a w szczególności zmiany w amerykańskiej polityce gospodarczej oraz skutki Brexitu.
Ekonomiści HSBC uważają, że jeśli Amerykanie wprowadzą znaczne obciążenia celne na import chińskich produktów, może się to odbić również na niemieckiej gospodarce (6,5 proc. całkowitego eksportu z Niemiec trafia do Chin). Oliwy do ognia niepewności dolewają wybory, które odbędą się u naszych zachodnich sąsiadów jesienią.
Stanowisko amerykańskiej administracji wobec Chin może spowodować zwrot w rozwoju stosunków gospodarczych z innymi krajami. W swoim wystąpieniu w Davos chiński prezydent opowiedział się przeciwko protekcjonizmowi, deklarując gotowość do brania większej odpowiedzialności przez Chiny za kształtowanie sytuacji na arenie międzynarodowej. Jest to zmiana w retoryce Państwa Środka, na którą uwagę zwracają czołowi komentatorzy.
Jeśli USA odwrócą się do Chin plecami, wówczas Chińczycy będą szukali możliwości zwiększania współpracy handlowej z innymi partnerami, np. tymi, którzy są zlokalizowani wzdłuż Nowego Jedwabnego Szlaku. Należy do nich m.in. Polska.
Najważniejszym wydarzeniem w relacjach z między Chinami a Polską w ostatnich latach jest bez wątpienia ocieplenie stosunków politycznych. Po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach pod koniec 2015 roku, w czerwcu ubiegłego roku Polskę odwiedził prezydent Chin. Wizyta ta, wraz z przeprowadzoną w sierpniu 2016 pierwszą w Polsce i w Europie emisją obligacji skarbowych w chińskiej walucie (tzw. panda bonds), przyczyniły się do zwiększania wiedzy o naszym kraju wśród konsumentów i kontrahentów z Państwa Środka.
W trakcie wizyty podpisano szereg umów bilateralnych z nadzieją, że będą miały pozytywny wpływ na rozwój wymiany handlowej i napływ inwestycji w ramach korytarza Polska-Chiny.
Chiny są dla nas drugim największym źródłem importu, natomiast wciąż bardzo mało polskich produktów trafia na rynek chiński. Z prognoz przygotowanych przez instytut analityczny Oxford Economics wynika, że eksport polskich towarów do Państwa Środka może rosnąć w średnim tempie około 6 proc. rocznie w latach 2017-2020.
To szybciej niż prognozowany wzrost polskiego PKB. Mała baza (udział Chin w całkowitym eksporcie z Polski nie przekracza 1 proc.) sprawia jednak, że mogą minąć lata, zanim ojczyzna Konfucjusza będzie wśród 10 największych naszych rynków eksportowych.
W ostatnich latach Chiny stały się jednym z największych inwestorów zagranicznych na świecie. Analitycy HSBC szacowali w listopadzie, że w pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne Chin w spółki niefinansowe przekroczyły poziom 134 mld USD - jest to więcej aniżeli Chińczycy zdążyli zainwestować za granicą w całym 2015 r.
W grę wchodzą chociażby ogromne inwestycje kolejowe czy logistyczne związane z budową Nowego Jedwabnego Szlaku, która będzie finansowana m.in. ze środków z Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych. Polska znajduje się na tym szlaku, jak i jest członkiem tego banku.
Nie oznacza to, że chińskie firmy będą automatycznie inwestowały w Polsce, a polskie przedsiębiorstwa - otrzymywały kontrakty przy realizacji tego ogromnego przedsięwzięcia, ale warto być w tym "klubie".
Rozpoczynający się właśnie Rok Koguta powinien skłonić nas do działania, bo potencjał jest niewątpliwie duży. Z naszych obserwacji wynika, że coraz większe grono polskich firm interesuje się tym rynkiem, a władze "znad Wisły" zabiegają o zacieśnienie współpracy ekonomicznej z Chińczykami. Za kilka miesięcy do Pekinu wybiera się premier Beata Szydło, a główne tematy rozmów mają skupiać się właśnie na współpracy gospodarczej.
Sebastian Szaudel, dyrektor Departamentu Bankowości Korporacyjnej,
HSBC Bank Polska S.A.