Rolnictwo: Nasza żywność zdobywa nowe rynki
Polska żywność podbija rynki nie tylko europejskie i ma wzmocnić swoją obecność na rynkach pozaunijnych. W tym celu resort rolnictwa opracował plan podboju tzw."szczęśliwej trzynastki".
To kraje, które potencjalnie mogą być najbardziej zainteresowane naszymi przysmakami. Działania mają ruszyć na początku przyszłego roku. Minister rolnictwa Marek Sawicki wskazuje, że w bieżącym roku do Unii eksportujemy mniej nabiału, owoców czy drobiu. W pierwszym półroczu bieżącego roku utrzymana jest jednak rosnąca dynamika eksportu na poziomie 6,4 procent. Wartość eksportu przekroczyła zaś 11,2 miliarda złotych.
"Szczęśliwa trzynastka" byłaby dobrym miejscem na ulokowanie naszych nadwyżek. Kraje zostały wyselekcjonowane przy współpracy ministerstwa, agencji rolnych, związków branżowych oraz organizacji rolniczych.
Priorytetowe kraje mają docelowo otworzyć również rynki sąsiednie. Polityk PSL wskazuje, że opracowane działania promocyjne mają wielowymiarowy charakter. Będzie to wspólna organizacja narodowego stoiska na zagranicznych targach, reklama w lokalnych mediach poza granicami kraju czy współfinansowane przez resort misje przyjazdowe importerów do Polski. Ministerstwo rolnictwa zamierza też uczyć rolników i przetwórców promocji - środki na ten cel wynoszą łącznie około 17 milionów złotych.
"Szczęśliwą trzynastkę" tworzą kraje z Ameryki Północnej, Azji i Afryki. Są wśród nich: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Singapur, Chiny, Indie, Kanada, Algieria, Arabia Saudyjska, Egipt, Wietnam, Iran, Stany Zjednoczone, Japonia i Republika Południowej Afryki.
Unijny rynek rolny wymaga stabilizacji. Oprócz pieniędzy, z pewnością należy rozważyć inne mechanizmy wsparcia - uważa szef komisji rolnictwa w europarlamencie Czesław Siekierski. Komisja Europejska zaproponowała w tym tygodniu że może przekazać producentom żywności 500 milionów euro.
Beneficjentami mają być producenci mleka oraz hodowcy trzody chlewnej.
Czesław Siekierski uważa, że w dobie spadku cen mleka warto zastanowić się nad kolejną pomocą dla producentów. W tej sprawie rozmawiał już nawet z innymi europosłami. Proponował, by rozważyć wprowadzenie dopłat do eksportu nabiału na rynki trzecie.
Spowodowałoby to zwiększenie konkurencyjności europejskich wyrobów na rynkach światowych. Ponadto, spadające ceny skupu nabiału zmuszają do zastanowienia się nad podwyższeniem cen skupu interwencyjnego mleka.
Polityk PSL nie ma wątpliwości, że wsparcie finansowe to tylko częściowa rekompensata. Istotne będzie również wykorzystanie nadwyżek mleka, które rolnicy już wyprodukowali, ale ich nie sprzedali.
Decyzja o unijnym wsparciu dla rolników ukazuje kryzys Wspólnej Polityki Rolnej - uważa Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Komisja Europejska zaproponowała 500 milionów euro dla producentów mleka i wieprzowiny. Nie wiadomo jednak nic ani o kryteriach, ani o wysokości pomocy dla poszczególnych krajów.
Gantner uważa, że Unia wciąż proponuje doraźne rozwiązania. Jego zdaniem idea wspólnego rynku powoli staje się fikcją. Nikt nie ma koncepcji, jak ma funkcjonować europejskie rolnictwo w najbliższych dekadach. Proponuje się leczenie objawów, a nie chorób.
Z tego względu wciąż borykamy się z wysokimi na tle światowym kosztami produkcji i spadającą konkurencyjnością.
Brak wsparcia dla rolników poszkodowanych przez suszę Gantner uznał za niepoważne. Tłumaczy, że brak opadów w centralnej części Europy ponownie pokazał, że Unia nie jest gotowa na sprawne zarządzanie rynkami oraz ich wsparciem. Gantner twierdzi, że musi powstać fundusz kryzysowy stabilizujący dochody rolników w przypadku występowania anomalii pogodowych.
Bruksela powinna również przyzwolić na większe wspieranie rolników przez krajowe rządy.
_ _ _ _ _ _ _
Unia Europejska obiecała dać pół miliarda euro na pomoc dla rolników. Jednak prawdopodobnie niewiele z tego przypadnie producentom mleka. Tymczasem to głównie oni wywalczyli w Brukseli pieniądze - informuje "Gazeta Wyborcza".
Zgodnie z rozporządzeniem KE rekompensaty należą się rolnikowi, jeśli jego przychody spadną o minimum 30 proc. w stosunku do średniej z ostatnich trzech lat. A takich wśród polskich dostawców mleka jest niewielu. Według GUS przychody naszych hodowców krów spadły o 20 proc., nie załapują się więc na unijną pomoc.
Zdaniem Waldemara Brosia, prezesa Związku Spółdzielni Mleczarskich, Unia ma możliwości, by pomóc rolnikom i wpłynąć na wzrost cen, ale z niewiadomych powodów nie chce z nich jak dotąd skorzystać.
PAP