Rosja chce UE postawić przed faktem dokonanym

Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zapowiedział w poniedziałek w Sofii, że unijne prawo "nie może być stosowane wstecz". Zapewnił, że Rosja jest gotowa do konstruktywnego dialogu z UE w sprawie gazociągu South Stream.

Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow powiedział w poniedziałek w Sofii, że unijne prawo "nie może być stosowane wstecz" i przeszkadzać osiągniętym wcześniej porozumieniom w sprawie budowy gazociągu South Stream.

Jednocześnie Ławrow zapewnił, że Rosja jest gotowa do konstruktywnego dialogu z UE w sprawie gazociągu South Stream. "Na początku roku zaproponowaliśmy podpisanie konkretnego porozumienia o zasadach funkcjonowania transgranicznej infrastruktury. Odpowiedni dokument został przygotowany i przekazany Brukseli" - zaznaczył. - Sprawa South Stream może być rozwiązana, jeżeli nie będzie upolityczniana - podkreślił Ławrow na konferencji prasowej po rozmowach z prezydentem Rosenem Plewnelijewem, premierem Płamenem Oreszarskim i szefem bułgarskiej dyplomacji Krystianem Wigeninem.

Reklama

Według Ławrowa Bułgaria może grać aktywną rolę w dialogu między Rosją a UE. Wyraził nadzieję, że budowa bułgarskiego odcinka South Stream ruszy wkrótce zgodnie z istniejącymi porozumieniami. Ławrow powiedział, że Rosja jest dobrze poinformowana o stanowisku KE w kwestii budowy i funkcjonowania gazociągu w kontekście unijnego trzeciego pakietu energetycznego. "Ze swojej strony jednak uważamy, że fundamentalnymi dokumentami o realizacji projektu są porozumienia między Rosją a poszczególnymi państwami, które uczestniczą w projekcie. Porozumienia te podpisano przed wejściem w życie trzeciego pakietu.

Morski odcinek South Stream zdaniem Ławorwa należy traktować eksterytorialnie z punktu widzenia UE, tak samo jak m.in. morski odcinek Gazociągu Transadriatyckiego.

Dokładnie miesiąc temu bułgarski premier Płamen Oreszarski zarządził wstrzymanie rozpoczęcia budowy bułgarskiego odcinka gazociągu South Stream do zakończenia konsultacji z KE, która ma zastrzeżenia co do procedury wyboru inwestora. 19 maja w Sofii oficjalnie poinformowano, że przetarg na budowę bułgarskiego odcinka wygrało konsorcjum rosyjskiego Strojtransgazu i pięciu bułgarskich spółek. Na czele konsorcjum stoi Strojtransgaz, należący do biznesmena Giennadija Timczenki, objętego sankcjami USA po aneksji Krymu przez Rosję. Timczenko według pisma "Forbes" jest szóstym najbogatszym Rosjaninem; łączą go przyjacielskie kontakty z prezydentem Władimirem Putinem. Wśród bułgarskich uczestników konsorcjum są spółki związane z kręgami bliskimi obecnym władzom.

W ostatnich dniach KE uruchomiła wobec Bułgarii procedurę o naruszenie unijnego prawa. Ma to związek z wyborem inwestora bułgarskiego odcinka. Komisja uważa, że Bułgaria złamała zasady wewnętrznego rynku UE dotyczące przyznawania zamówień publicznych. Później KE poprosiła Sofię, by Bułgaria, do czasu aż zapewni przestrzeganie prawa i dopóki będą się toczyć rozmowy na ten temat, zawiesiła budowę swego odcinka gazociągu South Stream, który omija Ukrainę.

KE zwróciła się do Bułgarii o przedstawienie swojej pozycji w sprawie, dając na to miesiąc. W ubiegłym tygodniu termin przedłużono o kolejny miesiąc. W mediach sofijskich pojawiły się przypuszczenia, że może dojść do nowego przetargu i zmiany inwestora.

Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Środkowej i Południowej z pominięciem Ukrainy. Przepustowość South Streamu ma wynieść 63 mld m sześc. gazu rocznie. Rura ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Ma to być kolejny, po Nord Stream, rurociąg omijający Ukrainę. Bułgarski, lądowy odcinek South Streamu długości 540 km ma mieć trzy stacje kompresorowe i jedno, 59-kilometrowe, odgałęzienie.

24 czerwca austriacki koncern energetyczny OMV podpisał z rosyjskim Gazpromem umowę na budowę odcinka gazociągu South Stream. Kilka dni później Serbia, drugie po Bułgarii tranzytowe państwo, potwierdziła zdecydowanie uczestnictwo w projekcie. O nierezygnowaniu z inwestycji zdecydowały też Węgry i Włochy.

_ _ _ _ _ _

Rosja i Serbia mają wkrótce podpisać umowę w sprawie budowy serbskiego odcinka gazociągu South Stream. Zapowiedziano to w Moskwie po rozmowach premierów obu krajów - Dmitrija Miedwiediewa i Aleksandara Vuczicia - informuje w poniedziałek belgradzka prasa.

Według serbskiej agencji Tanjug pozostały jeszcze pewne kwestie natury technicznej, ale są szybko rozwiązywane.

Vuczić, który we wtorek ma być przyjęty przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, podkreślił, że Serbia jest zdecydowana przystąpić do Unii Europejskiej. Belgrad nie chce jednak "w tej trudnej chwili narażać na szwank dobrych, bardzo dobrych stosunków z Rosją" - powiedział. Zapewnił też, że Serbia popiera "pokojowe inicjatywy Putina, dotyczące Ukrainy".

Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiej firmy ENI, mający zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Rura ma prowadzić z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. South Stream ma być kolejnym - po Nord Streamie - rurociągiem omijającym Ukrainę.

Poważne zastrzeżenia do tego projektu zgłasza Komisja Europejska. W grudniu 2013 roku KE zaleciła Bułgarii, Węgrom, Grecji, Słowenii, Chorwacji i Austrii renegocjację porozumień międzyrządowych z Rosją w sprawie South Stream, gdyż w jej ocenie są one sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym UE.

W opinii KE umowy te dają nadmierne prawa rosyjskiemu Gazpromowi, m.in. zarządzanie gazociągiem, wyłączny dostęp do niego czy ustalanie taryf przesyłowych. KE została upoważniona do prowadzenia w imieniu tych sześciu krajów rozmów z rosyjskim rządem w sprawie zmiany umów, ale na szczeblu politycznym negocjacje zostały zamrożone ze względu na działania Rosji na Ukrainie.

_ _ _ _ _

Już wkrótce Rosja podpisze z Serbią umowę o budowie Gazociągu Południowego. Taką informację przekazał dziennikarzom premier Dmitrij Miedwiediew. W jego opinii, dokumenty niezbędne do rozpoczęcia prac budowlanych powinny zostać podpisane w ciągu najbliższych dni.

Gazociąg Południowy połączy Rosję z krajami południowej Europy, a jego podstawowa część ma zostać usytuowana na dnie Morza Czarnego. Na razie Moskwa ma kłopot z prowadzeniem prac budowlanych na terytorium Bułgarii. Chodzi przede wszystkim o niezgodność organizacji firm inwestorskich z prawem Unii Europejskiej. Część unijnych krajów obawia się, że wybudowanie Gazociągu Południowego zwiększy monopolistyczną pozycję Gazpromu w Europie. Rura ma przebiegać między innymi przez terytoria: Bułgarii, Węgier, Serbii i Włoch.

"Gazociag Południowy nie powinien być obiektem targów politycznych, bo jest to inwestycja korzystna zarówno dla Rosji, jak i Unii Europejskiej" - powiedział dziś na konferencji prasowej w Moskwie Dmitrij Miedwiediew.

IAR

Ukraiński Naftohaz liczy, że uda się Ukrainie przetrwać zimę bez rosyjskiego gazu. Warunkiem jest jednak ograniczenie zużycia o około 20 procent.

To reakcja ukraińskiego monopolisty w handlu gazem na decyzje, które zapadły w Radzie Najwyższej. Parlament przyjął w pierwszym czytaniu ustawę, która wprowadza zmiany w funkcjonowaniu operatora sieci gazociągów Naftohazu.

Sektor energetyczny ma działać zgodnie z ustawodawstwem Unii Europejskiej. Sieć gazociągów ma kontrolować specjalnie utworzony operator, w którym państwo ma mieć co najmniej 51% udziałów. Pozostałe mogą należeć do firm działających na terenie Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Może także powstać nowy operator, który będzie zajmował się tylko podziemnymi zbiornikami gazu. Jego struktura własności ma opierać się na tych samych zasadach, co operatora sieci gazociągowej.

Deputowani przyjęli też w pierwszym czytaniu ustawę pozwalającą rządowi na wprowadzanie stanu nadzwyczajnego w sektorze energetycznym w przypadku wstrzymania bądź znacznego ograniczenia dostaw surowców. Władze będą miały prawo zmusić prywatne przedsiębiorstwa do sprzedaży ropy lub gazu, a ciepłownie będą mogły być zmuszane do ograniczenia swojej działalności.

PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Gazprom | gazociągu | South Stream | bułagaria | Komisja Europejska | ceny gazu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »