Rosja potrzebuje importowanej żywności

Rosja nie poradzi sobie bez importu żywności, choć można sobie wyobrazić wprowadzenie reglamentacji produktów - uważa szef Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej Andrzej Kowalski. W 2012 r. Rosja sprowadziła żywność z UE za 9,9 mld euro.

Kowalski zaznaczył, że to, na ile kraj ten może obyć się bez importowanej żywności zależy od wytrzymałości obywateli. Jak mówił, w przeszłości były już lata niedoboru żywności i jakoś społeczeństwo się z tym godziło.

Rosja sprowadza praktycznie wszystkie produkty: mięso, przetwory mleczne, owoce, warzywa. Jedynie w zbożach jest samowystarczalna. W ostatnich latach stała się nawet ich eksporterem. W sezonie 20013/2014 Rosja ma wyeksportować ponad 20 mln ton zbóż.

W 2012 roku Rosja była trzecim głównym partnerem handlowym Unii Europejskiej, ustępując wyłącznie Chinom i USA. Handel towarami z Federacją Rosyjską odpowiadał za 7 proc. eksportu i 12 proc. importu państw Unii Europejskiej. Wymiana handlowa osiągnęła w 2012 r. wartość 336 mld euro.

Reklama

Mniejsza podaż żywności na rosyjskim rynku musi spowodować wzrost jej cen, co widać już na przykładzie ostatnich tygodni. Według rosyjskich mediów artykuły spożywcze drożeją, ponieważ rubel znacznie stracił na wartości. Od początku br. ceny towarów konsumpcyjnych wzrosły już o 1,3 proc. Tamtejsze ministerstwo gospodarki przewiduje, że inflacja, która jest prognozowana na ten rok na 5,5 proc. będzie znacznie wyższa.

Jak mówił Kowalski, trudno jest przesądzić czy Unia wprowadzi sankcje w postaci wstrzymania eksportu żywności. Z wypowiedzi różnych polityków i ekspertów polskich oraz zagranicznych wynika, że raczej takiej solidarności nie będzie.

Widać to m.in. na przykładzie rosyjskiego embarga na wieprzowinę z UE. Obecnie zakaz eksportu tego mięsa dotyczy wszystkich krajów Unii. W Brukseli postanowiono, że interesy całej Unii będzie reprezentowała w rozmowach z Rosją Komisja Europejska. Ale rosyjskie władze weterynaryjne rozmawiały już w Moskwie nt. dostaw wieprzowiny z poszczególnymi krajami UE. Gotowość do handlu wieprzowiną zgłosiły m.in. Francja, Dania i Holandia zapewniając, że przedstawią dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa.

Kowalski uważa, że gdyby nie sprawa konfliktu na Ukrainie, to prawdopodobnie europejska solidarność w sprawie eksportu wieprzowiny do Rosji już byłaby złamana. 60 proc. rosyjskiego importu wieprzowiny w 2013 r. pochodziła z UE.

Zdaniem szefa Instytutu taka sytuacja prawdopodobnie wpłynie na efekty polskiego handlu zagranicznego. Obecnie nie jest możliwe określenie, czy eksport żywności z Polski spadnie i o ile, bowiem - jak zauważył Kowalski - ograniczenia w imporcie polskiego mięsa dotyczą także innych krajów pozaunijnych, jak Japonii, Korei czy Chin. Dodał, że sytuacja się na tyle zmieniła, że trzeba zrobić nowe wyliczenia.

Ponadto samo pojawienie się choroby afrykańskiego pomoru świń nie tylko ogranicza eksport, ale także wpływa na markę całej polskiej żywności. Po jakimś czasie nie pamięta się, że wirusa ASF znaleziono u dwóch padłych dzików, ale pozostaje w pamięci, że z polską żywnością "jest coś nie tak" i to zaczyna dotyczyć także innych produktów - ocenił Kowalski.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Kowalski | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »