Rosja przekaże pieniądze Ukrainie? Nie z własnej woli
Zachód poszukuje sposobów na przejęcie aktywów Rosji za granicą i przekazanie części z nich broniącej się przed rosyjską inwazją Ukrainie, podczas gdy spory polityczne w USA i Europie zagrażają dalszej pomocy finansowej dla Kijowa - podał dziennik "Financial Times".
Urzędnicy krajów grupy G7 zintensyfikowali w ostatnich tygodniach rozmowy na temat wydania na ten cel części spośród około 300 mld dolarów zamrożonych rosyjskich aktywów państwowych. Byłoby to radykalnym krokiem, otwierającym nowy rozdział w finansowej walce Zachodu przeciwko Moskwie - ocenia brytyjski dziennik.
"FT" wpisuje te starania w problemy z zatwierdzeniem dalszego wsparcia dla Ukrainy w Stanach Zjednoczonych i Europie. W tym tygodniu pod znakiem zapytania stanęły dwa pakiety pomocy finansowej warte łącznie ponad 100 mld dolarów z powodu oporu Republikanów w Kongresie USA i weta premiera Węgier Viktora Orbana w UE.
Zajęte rosyjskie aktywa mogłyby być alternatywnym źródłem finansowania dla Kijowa, zwłaszcza biorąc pod uwagę przewidywane olbrzymie koszty odbudowy Ukrainy po wojnie - podkreśla dziennik.
Dotąd rządy państw G7 w większości sprzeciwiały się takiemu posunięciu w obawie, że mogłoby to zniechęcić zagranicznych inwestorów do kupowania dolarów i euro. Waszyngton nigdy publicznie nie poparł zajęcia tych środków, ale w komisjach roboczych G7 amerykańscy urzędnicy byli ostatnio bardziej przychylni temu pomysłowi i przekonywali, że istnieje na to sposób "zgodny z międzynarodowym prawem".
"Członkowie G7 i inne kraje szczególnie dotknięte (rosyjską inwazją) mogłyby zająć rosyjskie aktywa państwowe jako środek przeciwdziałania, mający na celu zmuszenie Rosji do zaprzestania agresji"- napisano w przygotowanym przez USA dokumencie do dyskusji w komisjach G7.
Źródło w amerykańskiej administracji powiedziało, że Waszyngton prowadzi aktywne rozmowy na temat wykorzystania rosyjskich aktywów i sądzi, że na podjęcie decyzji w tej sprawie pozostało niewiele czasu. Według tego źródła sprawa może być przedmiotem dyskusji na potencjalnym szczycie G7 w drugą rocznicę rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na pełną skalę w lutym 2024 roku.
Szef brytyjskiej dyplomacji David Cameron wyraził przekonanie, że istnieje "legalna ścieżka" do konfiskaty rosyjskich środków. Zasugerował, że Wielka Brytania może podjąć takie działania wspólnie z USA, jeśli inne kraje G7 się na to nie zdecydują. "Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków" - powiedział w czwartek komisji parlamentarnej, dodając, że "mocno naciska" w G7 na podjęcie takiej decyzji.
Cameron zapewnił, że nie spowodowałoby to "efektu mrożącego" wśród inwestorów, ponieważ - jak ocenił - ci spośród nich, którzy mogliby się poczuć zaniepokojeni, najprawdopodobniej "są już dość zmrożeni faktem, że zablokowaliśmy" te aktywa.
Większość spośród 300 mld dolarów rosyjskich aktywów znajduje się w Europie. Kraje europejskie, szczególnie Niemcy, Francja i Belgia, były jednak niechętne do ich przejęcia, co argumentowały obawami o kwestie prawne, takie jak ochrona aktywów państwowych w międzynarodowym prawie.
Mimo to jeden z zachodnich urzędników, cytowany przez "FT", przyznał, że w G7 toczą się "zdecydowanie żywe rozmowy" i powstaje "rosnący konsensus" przychylny wobec wykorzystania rosyjskich aktywów dla Ukrainy. "Sprowadza się to do pytania: czy tylko zachodni obywatele i skarby państwa mają płacić za wojnę, czy Kreml też powinien ponieść odpowiedzialność" - powiedziało to źródło.
"Musimy znaleźć sposób na przekazanie Ukrainie pieniędzy w jakiejkolwiek formie. Coraz więcej krajów wskazuje na te środki i zastanawia się, dlaczego wciąż tam są" - powiedział z kolei jeden z unijnych dyplomatów, który uczestniczył w tym tygodniu w zakończonych niepowodzeniem negocjacjach nad nowym pakietem pomocowym dla Ukrainy.