Rosja wzmacnia machinę cenzury internetowej. Tę wojnę też raczej przegra
Władimir Putin rozpoczął swój plan oddzielenia Rosji od globalnego internetu jeszcze w 2019 roku. To wtedy pojawiły się przepisy dające urzędnikom uprawnienia do blokowania dostępu do stron internetowych milionom Rosjan. Prawo wykorzystano skrzętnie po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym, blokując Facebooka, Instagrama i Twittera. Od tego czasu rosyjskie władze bez przerwy wykorzystują wszystkie możliwe środki, by jeszcze bardziej kontrolować internet.
Każdy kolejny krok popycha Rosję w kierunku bardziej izolowanej, autorytarnej wersji tego medium, ograniczając prawa tych, którzy znajdują się w jej granicach i niszcząc fundamentalne idee otwartej sieci. - Inwazja Rosji na Ukrainę dostarczyła dodatkowego pretekstu do nasilenia cenzury, ale także do uchwalenia kolejnych ustaw, które delegalizują coraz więcej rzeczy i narażają coraz więcej osób na odpowiedzialność karną - zauważyła Tanya Lokot, profesor mediów cyfrowych i społeczeństwa na Dublin City University.
I tak w ciągu ostatnich dwóch miesięcy rosyjscy urzędnicy wydali około pół tuzina oświadczeń politycznych lub prawnych, które mają na celu zwiększenie kontroli nad siecią i ekosystemem technologicznym kraju. Ustawodawcy zaproponowali stworzenie rosyjskiego sklepu z aplikacjami, który byłby instalowany na nowych telefonach i wprowadzili prawo, które mogłoby ograniczyć wyprowadzanie danych ludzi z kraju. Parlament Rosji głosował również za tym, aby umożliwić zbieranie danych biometrycznych ludzi z banków i dodawanie ich do jednej wielkiej bazy danych. Google został zresztą ukarany grzywną w wysokości 374 milionów dolarów za niepodporządkowanie się tym przepisom.
To wszystko zwiększy nadzór nad korzystaniem przez Rosjan z technologii i jeszcze bardziej wzmocni kontrolę państwa nad komunikacją. Nowe procedury tak naprawdę jednak nie są niczym nowym. Stanisław Szakirow, współzałożyciel rosyjskiej grupy Roskomsvoboda zajmującej się prawami cyfrowymi oraz założyciel organizacji Privacy Accelerator, twierdzi, że Rosja wprowadza przepisy regulujące i kontrolujące internet od 2012 roku.
- Rosja dąży do kontrolowania swojej infrastruktury internetowej i wywiera presję na firmy takie jak gigant technologiczny Yandex i alternatywny dla Facebooka VKontakte, aby te cenzurowały treści. Kraj rozprawia się też powoli z mediami, ale i zmusza ludzi do autocenzury i zaprzestania protestów - ocenia Szakirow.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Według analizy Top10 VPN, od rozpoczęcia wojny z Ukrainą w Rosji zostało zablokowanych ponad 2 384 stron. Obejmują one zarówno niezależne strony informacyjne i ukraińskie domeny, jak i Big Tech i portale zagraniczne. Ale budowanie imperium nadzoru nie jest proste. Chiny są powszechnie uważane za najbardziej restrykcyjny kraj internetowy na świecie, ze swoim Wielkim Firewallem blokującym strony internetowe, które nie mieszczą się w jego wizji politycznej. Nawet chiński "suwerenny" model internetu potrzebował lat, aby się rozwinąć.
A ponieważ Rosja dążyła do naśladowania tego chińskiego modelu, to jednak zawiodła. Kiedy urzędnicy próbowali zablokować aplikację do przesyłania wiadomości Telegram w 2018 roku, ponieśli sromotną klęskę i poddali się dwa lata później. Budowa rosyjskiej wizji RuNet napotkała wielokrotne opóźnienia. RuTube, rosyjski odpowiednik YouTube, nie zdobył popularności, mimo że urzędnicy zachęcali do jego używania. Tymczasem na stronie Rossgramu, potencjalnej alternatywy dla Instagramu, która jeszcze nie wystartowała, widnieje komunikat, że jest ona "w trakcie budowy.
Krzysztof Maciejewski
Zobacz również: