Rosjanie szukają winnych problemów z zanieczyszczoną ropą
Rosjanie uzgodnili działania prowadzące do usunięcia problemów związanych z wprowadzeniem do rurociągu Przyjaźń zanieczyszczonej ropy. Odpowiednie organy szukają osób i firm za to odpowiedzialnych. Tamtejsze władze zapowiadają kary finansowe.
W piątek zaplanowano w Mińsku spotkanie przedstawicieli ministerstwa energii Federacji Rosyjskiej i Transnieftu ze stroną polską, białoruską i ukraińską, na którym przedstawione zostaną propozycje rozwiązania problemów technicznych w związku z zanieczyszczoną ropą, która płynęła rurociągiem Przyjaźń. Udział w spotkaniu wezmą m.in. przedstawiciele PERN, odpowiadającego za logistykę naftową w Polsce.
Dzień wcześniej rosyjskie ministerstwo wraz z Transnieftem i przedstawicielami koncernów naftowych obradowało w sprawie zaistniałych problemów, uzgadniając działania zmierzające do usunięcia usterek. Jak podał resort energii, uzgodniono działania, które mają doprowadzić do "minimalizacji stężenia dichloroetanu".
Jak podaje Interfax, wicepremier Federacji Rosyjskiej Dmitrij Kozak ogłosił, że zanieczyszczona ropa na terytorium Rosji została już przepompowana do zbiorników, a 29 kwietnia, w najbliższy poniedziałek, pełnowartościowy, czysty surowiec dopłynie do granicy z Białorusią.
Kozak poinformował, że wprowadzenie zanieczyszczonej ropy do rurociągu spowodowało szkody dla Transnieftu, rafinerii i partnerów Rosji. Zapewnił, że odpowiednie organy szukają odpowiedzialnych za to osób i firm. Winni mają ponieść odpowiedzialność prawną i finansową.
Cytowany przez rosyjskie media Denis Lisitsyn z grupy Erarium mówił, że przed wyeksportowaniem ropa jest zawsze wstępnie oczyszczana ze związków nieorganicznych, takich jak chlorki sodu, wapnia i magnezu, a także związków organicznych zawierających chlor. Te ostatnie są niebezpieczne jako agresywne korozyjnie, co może prowadzić do uszkodzeń instalacji rafineryjnych.
Według niego zanieczyszczona w ostatnich dniach w wyniku niedopatrzenia ropa może zostać wpompowana do specjalnych zbiorników i poddana dodatkowemu oczyszczeniu lub zużyta jako ulej opałowy.
Eksperci rosyjscy nie obawiają się, że obecna sytuacja przełoży się trwale na eksport ropy z Rosji. Narek Avakian, szef działu inwestycji w BCS Broker, informuje, że Rosja rokrocznie eksportuje ponad 200 mln ton ropy do krajów europejskich, z czego ok. 40 mln ton transportowana jest rurociągiem Przyjaźń. Takie wolumeny trudno byłoby zastąpić surowcem z innych kierunków, tym bardziej, że podaż ropy i tak jest ograniczona ze względu na sankcje na Iran, problemy w Wenezueli i Libii czy politykę OPEC.
Strona rosyjska podkreśla, że problem wynika wyłącznie z kłopotów technicznych, nie ma zabarwienia politycznego. Podobne opinie wyrażane są w Polsce. W czwartek w trakcie konferencji PKN Orlen dziennikarze pytali zarząd koncernu, na ile problemy z dostawami rosyjskiej ropy związane są z kwestiami technicznymi, a na ile z politycznymi.
- Uważamy, że pogorszenie jakości ropy wynika z problemów technicznych - odpowiedział jednoznacznie Leszczyński. W podobnym tonie wypowiadał się Dawid Piekarz, ekspert Instytutu Staszica, w przeszłości wieloletni rzecznik PKN Orlen. - Wydaje się, że jest to problem czysto techniczny. Ktoś po prostu nie dopilnował warunków technologicznych. Nie ma sygnałów, by sytuacja ta mogła mieć tło polityczne - mówił Piekarz w rozmowie z Interią. 19 kwietnia PERN, operator polskiego odcinka rurociągu Przyjaźń, otrzymał informację od białoruskiego Gomeltransneft o zaobserwowanym zwiększonym stężeniu chlorków organicznych w ropie dostarczanej ma Białoruś z Rosji. Przekroczenie norm nastąpiło również w przypadku ropy dostarczanej do Polski. Informacja o przekroczeniu norm została przekazana także rafineriom niemieckim. PERN wprowadził regularne pomiary zawartości zanieczyszczenia w dostarczanej ropie naftowej, wstrzymując odbiór zanieczyszczonej ropy w punkcie Adamowo, na granicy z Białorusią. Białoruski koncern Biełnatfachim poinformował w nocy w czwartku na piątek o wstrzymaniu tranzytu ropy również przez Ukrainę. Tym samym całkowicie wstrzymany został przesył z Rosji do Europy rurociągiem Przyjaźń.
- W związku z odmową przyjęcia ropy przez Słowację w punkcie w Budkowicach i brakiem wolnych mocy w węgierskim punkcie Fenyeslitke Ukrtransnafta poprosiła o wstrzymanie przesyłu rurociągiem Mozyrz-Brody - podał Biełnaftachim cytowany przez portal Naviny. Polskie rafinerie pracują bez zakłóceń Zarówno Orlen jak i Lotos zapewniają, że produkcja w krajowych rafineriach odbywa się bez zakłóceń i nie ma obaw, by problemy techniczne były odczuwalne dla tankujących na stacjach kierowców. Obie spółki od kilku lat dywersyfikują dostawy ropy, sprowadzając coraz większe wolumeny drogą morską. W przypadku Orlenu już ok. 50 proc. ropy pochodzi z kierunku innego niż rosyjski. Spółki tłumaczą, że w razie potrzeby mogą zaopatrywać się w większym stopniu z morza, dysponują też sporymi zapasami surowca.
Monika Borkowska