Rosję bardzo boli uruchomienie przez Polskę gazoportu
Zakończenie budowy gazoportu w Świnoujściu wzbudziło duże zainteresowanie rosyjskich mediów. Rosjanie dziwią się, że Polska na tak kosztowną inwestycję w ogóle się zdecydowała...
I tak pojawiają się wyliczenia, że gazoport w ogóle nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Rosyjskie media tłumaczą to płytkością Bałtyku i niemożliwością zawijania do Świnoujścia największych statków transportujących LNG. (...)
Wydaje się, że Rosję oddanie do użytku terminala w Świnoujściu mocno zirytowało. Niby obiekt może przyjąć do 5 mld m3 gazu rocznie (najpierw trzeba faktycznie oddać go do użytku), a w przyszłości jeszcze 50 proc. więcej, ale to zasadniczy element uniezależniania się naszego kraju od dostaw rosyjskiego gazu.
To kluczowe biorąc pod uwagę, że Rosja, jako państwo dostawca paliw, nie jest do końca wiarygodne. Ubiegłoroczne wstrzymanie (bez wyjaśnienia i podania przyczyn) dostaw gazu dla PGNiG spowodowało, że nasz potentat musiał zwrócić się do innych dostawców i rozpocząć import z kierunku zachodniego. To także dowód, że Polska powinna posiadać mocną alternatywę wobec rosyjskiego gazu.
Nic więc dziwnego, że Rosjan to boli. Po pierwsze gazoport pozwala nam uzyskać rynkowe ceny gazu, a nie zawyżone. Po drugie nie straszna jest nam już wizja nagłego wstrzymania dostaw. Możemy na takie działania skutecznie reagować.
Rosja żyje z eksportu surowców, a gaz jest jednym z podstawowych wysyłanych poza granice. Wybudowanie gazoportu oznacza, że Rosja musi się poważnie liczyć ze stratą części przychodów ze sprzedaży gazu do Polski (około 6 proc. gazu eksportowanego przez Rosję). Tak się może stać, jeśli Rosja będzie szantażowała nas cenami. Moskwa w rozgrywce gazowej ma coraz mniej argumentów. Być może w końcu doprowadzi to do sytuacji, że polsko-rosyjskie kontakty gazowe będą uzależnione wyłącznie od ekonomii.
Dariusz Malinowski
Więcej informacji na portalu wnp.pl
