Rośnie nowa gospodarcza potęga. Prognozy są więcej niż obiecujące
W ciągu najbliższych lat Indie nie tylko przegonią Chiny pod względem wzrostu PKB, ale też wyprzedzą najpierw Niemcy, a potem Japonię - twierdzą eksperci m.in. z Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Uważają, że jeśli wzrost gospodarczy Delhi utrzyma się na poziomie 8 proc., w 2035 staną się trzecim, najsilniejszym gospodarczo krajem świata z PKB wartym 10 bln dolarów.
Euforia wokół najbardziej zaludnionego kraju świata (1 miliard 400 mln ludności) pojawia się w momencie, gdy Chiny - od dziesięcioleci motor światowego wzrostu gospodarczego - doświadczają poważnego spowolnienia.
Zdaniem ekspertów, kraj ten wyłania się jako potencjalny następca Pekinu. - Gospodarka Indii jest niezaprzeczalnie gotowa na rozwój, a szereg reform podjętych w ubiegłych latach ostatecznie toruje drogę do solidnego wzrostu - zapewnił cytowany przez Reutersa Eswar Prasad, profesor polityki handlowej na Uniwersytecie Cornell.
Wzrost znaczenia Indii można było dostrzec podczas tegorocznych wydarzeń ekonomicznych i politycznych. Jednym z nich było Światowe Forum Ekonomicznym w Davos. Na głównej ulicy miasta było tyle witryn sklepowych i billboardów poświęconych temu krajowi, że arterię nazwano "małymi Indiami".
We wrześniu, po raz pierwszy w historii, w New Delhi odbył się szczyt przywódców Grupy 20 (G20). Premier Narendra Modi oświadczył wtedy, że zamierza zwiększyć globalną siłę oraz pozbyć się kolonialnej przeszłości kraju i niewolniczego sposobu myślenia. Kiedy premier otwierał spotkanie, akcje na tamtejszej giełdzie poszybowały w górę.
Rosnące zaufanie nie ogranicza się tylko do wyczynów gospodarczych, ale też naukowych i technologicznych. W sierpniu Indie dołączyły do elitarnego grona krajów, które bezpiecznie umieściły statek kosmiczny na Księżycu.
Eksperci zapewniają, że kraj cieszy się dużym zainteresowaniem ze strony zagranicznych inwestorów. Jednym z powodów są relacje z Zachodem, znacznie cieplejsze niż z Chinami. Wielu wskazuje też, że kraje rozwinięte patrzą na Chiny z coraz większą podejrzliwością, na Indie zaś jako na gospodarkę o dużych możliwościach i demokratycznym ustroju. "To jasny punkt w coraz bardziej podzielonym świecie" - wskazywał "The Washington Post".
Przepaść między gospodarkami obu azjatyckich krajów wciąż jest ogromna. Gospodarka Indii jest obecnie warta prawie 3,5 biliona dolarów, co czyni ją piątą co do wielkości na świecie. Zaś gospodarka Chin - druga, największa na Ziemi - przewyższa ją o prawie 15 bilionów dolarów. Międzynarodowy Fundusz Walutowy twierdzi, że Indie i Chiny przyczynią się w tym roku do około połowy światowego wzrostu gospodarczego, z czego 35 proc. będzie pochodzić z Pekinu.
Aby w ciągu najbliższych lat wyprzedzić rywala, Indie muszą osiągnąć trwałą stopę wzrostu na poziomie 8 proc. rocznie - napisali w październikowym raporcie analitycy Barclays, brytyjskiego banku uniwersalnego. Ich zdaniem, w nadchodzących latach gospodarka Indii może rosnąć w tempie co najmniej 6 proc. rocznie. “Aby osiągnąć historycznie aspirujące tempo wzrostu na poziomie 8 proc., sektor prywatny w Indiach musi zwiększyć poziom inwestycji” – wskazuje Barclays.
Ze Światowej Tabeli Gospodarczej (WELT) Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że jeśli uda się Indiom utrzymać tą dynamikę, w 2026 r. wyprzedzą Niemcy na pozycji czwartej co do wielkości gospodarki świata, a w 2032 r. Indie wypchną z trzeciego miejsca Japonię. "Do 2035 r. staną się trzecim krajem z PKB wartym 10 bln dolarów" - zapewniają eksperci WELT.
Chiny wyznaczyły zaś sobie cel wzrostu gospodarczego na poziomie około 5 proc. Kraj jednak zmaga się z narastającymi wyzwaniami, m.in. słabnącym poziomem konsumpcji i pogłębiającym się kryzysem na rynku nieruchomości. Problemem jest również spadek zamówień na chińskie produkty.