Rostowski: Kryzys strefy euro nie został naprawiony
Kryzys w strefie euro został zacementowany w Europie na 5-10 lat - ocenił były minister finansów Jacek Rostowski podczas debaty poświęconej przyszłości strefy euro zorganizowanej przez Forum Ruchu Europejskiego i Związek Banków Polskich.
W debacie zorganizowanej przez ZBP wzięli udział eksperci z Polski i Wielkiej Brytanii - dwóch największych państw UE pozostających poza strefą euro.
Zdaniem Rostowskiego, kryzys strefy euro nie został naprawiony, a jedynie "zacementowany" i "zagłodzony" przez działania Europejskiego Banku Centralnego, które uchroniły strefę euro przed rozpadem. - Ale nie powstały długotrwałe podwaliny, które miały zapewnić jej bezpieczeństwo i funkcjonowanie. Dlatego mamy czynniki, które będą powodowały nawrót kryzysu, być może nawet w ostrym wariancie, a w najlepszym, zapewnią zero wzrostu gospodarczego w Europie przez następne 5-10 lat - ocenił Rostowski dodając, że UE cierpi na "kryzys systemowy".
Oceniając obecną sytuację, były minister finansów zauważył, że kryzys w Europie zachodniej jest "pierwotny" i ma wpływ na kryzys na wschodzie kontynentu. Z tego wynika zuchwałość Putina - ocenił. Jego zdaniem prezydent Rosji nie musiał obawiać się zdecydowanej reakcji Europy na aneksję Krymu, skoro widzi, że Europa nie potrafi poradzić sama ze sobą.
Rostowski uważa, że Unia nie potrafi wprowadzić postulowanych od lat zasad, które pogłębiłyby integrację. - Zamiast stworzyć unię polityczną(...), która pozwoliłaby prowadzić m.in. wspólną politykę gospodarczą, stworzono w Europie systemy, które mają gwarantować polityczną i finansową odrębność Niemiec i ochronić podatnika niemieckiego przed koniecznością płacenia za inne kraje w strefie euro. Zakorzeniono faktyczne prawo weta wobec polityki gospodarczej w ramach strefy euro ze strony Niemiec - pokreślił Rostowski.
Przed stopniowym zwiększeniem wpływów Niemiec, ale też Francji przestrzegał prof. Tomasz Grosse z Uniwersytetu Warszawskiego. Przedstawił on dwa możliwe scenariusze dalszego rozwoju sytuacji w UE w obliczu kryzysu. Pierwszy, to wzmocnienie strefy euro. Miałby on polegać na pogłębieniu jej integracji, przy jednoczesnym skoncentrowaniu władzy w UE głównie w najsilniejszych państwach; w Niemczech i Francji. Jednocześnie w Europie nastąpiłby spadek znaczenia państw "drugiego kręgu" - znajdujących się poza strefą euro. - Polska i Wielka Brytania (będące poza strefą euro - PAP) byłyby w większym stopniu podporządkowane ciśnieniu politycznemu ze strefy euro, przy jednocześnie ograniczonych możliwościach wpływania na decyzję tej strefy i blokowania tych decyzji - wyjaśnił Grosse.
Powstanie "konfederacji, dającej większą władzę politykom niemieckim i francuskim" doprowadzi - jego zdaniem - do ograniczenia dystrybucji środków unijnych do państw spoza strefy. - W dalszej przyszłości UE zaniknie, raczej będziemy mieli nową unię opartą na strefie euro - podsumowywał Grosse.
Drugi scenariusz, jego zdaniem - równie prawdopodobny, o ile kryzys będzie "chroniczny" a strefa euro "będzie generowała więcej kosztów niż korzyści" - doprowadzi do jej dezintegracji, która w efekcie zakończy demontażem całej UE.
Zdaniem wiceszefa Związku Banków Polskich Mieczysława Groszka istnieją jednak symptomy, że UE potrafi skutecznie przeciwstawiać się kryzysowi. Jako taki przykład takich działań wymienił powołanie unii bankowej.
Sarah Tiffin z Ambasady Brytyjskiej zapewniła, że interesy Wielkiej Brytanii nie odbiegają od interesów UE. Dlatego Brytyjczycy będą podejmować działania w strefie euro mające na celu utrzymanie "rozpędu" gospodarczego w całej Unii. Podkreśliła jednak, że jej kraj nie zdecyduje się teraz na przystąpienie do tej strefy.
Także Rostowski zapewnił, że Polska będzie wspierać działania antykryzysowe w strefie euro. Jego zdaniem w polskim interesie jest by strefa euro była sukcesem. - Konsekwencje dla Polski, ale też dla Wielkiej Brytanii, rozpadu tej strefy byłyby tak katastrofalne - stwierdził polityk.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze