Rostowski: Powódź wysoce niepożądana, ale może podnieść wzrost gospodarczy
To paradoks ekonomii: katastrofy naturalne nabijają statystykę wzrostu gospodarczego - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, minister finansów Jacek Rostowski. Przyznając wsparcie finansowe, okazujemy zaufanie społeczne. Mimo to pomoc dla powodzian będzie poddana kontroli antykorupcyjnej. Dziś nie przewiduję wprowadzenia podatku powodziowego, nie mogę jednak też tego wykluczyć.
Konrad Piasecki: Kiedy dowiedział się pan o kandydaturze Marka Belki?
Jacek Rostowski: - Wczoraj rano.
Nie było to z panem konsultowane?
- Nie.
Naprawdę? Minister finansów? Nie pyta się go o zdanie, kiedy powołuje się prezesa Narodowego Banku Polskiego? Nawet jeśli jest z tej samej partii, z której zgłaszający kandydata?
- Pan marszałek rozpoczął wczoraj konsultacje. I po tym, jak ogłosił, że w sprawie profesora Belki będzie konsultował, to wtedy z nim rozmawiałem.
I pan wyraził swój entuzjazm dla tej kandydatury?
- Uważam, że wśród politycznie realnych kandydatur, w obecnej sytuacji, jest bezwzględnie najlepsza.
Politycznie realnych... A dlaczego ten polityczny realizm każe dogadywać się z SLD, a nie z koalicjantem z PSL-u?
- Nie chodzi tyle o dogadywanie się z kimś. Chodzi o to, żeby była to kandydatura, która może mieć szerokie poparcie.
No ale PSL już powiedział "nie", Prawo i Sprawiedliwość też nie pieje z zachwytu, więc wygląda na to, że zostało SLD.
- Nie jestem przekonany, że PSL powiedział "nie". PSL powiedział, że mu się nie podoba, powiedział pan premier Pawlak. Fakt, że ta kandydatura jest przedstawiana w tej chwili. A wydaje mi się, że właśnie to jest kluczowym i najważniejszym i najbardziej pożądanym elementem tej decyzji. No poza tym oczywiście, że uważam, że kandydatura sama w sobie jest świetna, i chyba wszyscy się zgadzają. Naprawdę jesteśmy w sytuacji, w której bezwzględnie potrzebujemy już teraz, jak najszybciej, prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Ale to jest tylko nasze zdanie, czy też mieliśmy jakieś sugestie, naciski, namowy z zewnątrz, żeby tego prezesa powołać?
- Ja o żadnych naciskach nie wiem, ani o namowach. Ale wiem, co się dzieje na świecie i w Europie. Sytuacja w Europie - jeśli chodzi o kryzys finansów publicznych krajów europejskich - jest niezmiernie groźna. Myślę, że na skutek oczywiście tragicznych wydarzeń w Smoleńsku i powodzi, do wielu - także komentatorów i polityków w Polsce - nie dotarło, jak niebezpieczna jest sytuacja finansowa na naszym kontynencie. Jak absolutnie kluczowe jest, aby była ścisła współpraca i spójne działanie najważniejszych czynników gospodarczych, to znaczy rządu i Narodowego Banku Polskiego.
Panie ministrze - powódź. Czy powódź wbija naszemu wzrostowi gospodarczemu nóż w plecy?
- Wie pan, to zobaczymy na statystykach. Na pewno powódź jest wysoce niepożądana. Czasami takie wydarzenia, takie katastrofy naturalne, nabijają statystyczny wzrost, ale to jest taki "zły" wzrost.
Czyli taki paradoks ekonomiczny, że powódź może sprawić, że ten wzrost będzie wyższy niż myślimy...
- ...może sprawić, ale oczywiście nikt z takiego wzrostu, w tym zakresie, by się nie cieszył.
A nie protestował pan przeciwko hojności premiera w rozdawaniu pieniędzy powodzianom?
- Myślę, że tu nie chodzi o hojność. Myślę, że tu chodzi - z mojego punktu widzenia - o efektywność tej pomocy. Właśnie taki sposób elastyczny, oparty na pomocy finansowej, jest najbardziej sprawny.
Ale z drugiej strony - nie chcę nikogo oskarżać - on może skłaniać do nadużyć, powodować nadużycia.
- Mam nadzieję, że nie. Nie możemy z jednej strony mówić, tak jak mówimy często, że chcemy zwiększyć element zaufania w społeczeństwie - takie zaufanie wymaga także zachowania godnego zaufania z drugiej strony. Jestem pewien, że takie zachowanie w przytłaczające większości przypadków będzie.
Ta pomoc będzie poddana jakiejś procedurze kontrolnej, antykorupcyjnej?
- Będzie, szczególnie oczywiście ta pomoc na remonty i odbudowę powyżej 20 tys. po wycenie rzeczoznawcy.
Jaka to będzie kontrola? CBA będzie to sprawdzało?
- Myślę, że będzie taka, która jest stosowna do tego rodzaju działań.
Premier mówi, że to jest pomoc na granicy naszych możliwości finansowych. A nie poza tą granicą?
- Jesteśmy w stanie ją podźwignąć, ale musimy bardzo dokładnie popatrzeć na to, czy nie będziemy musieli z innych rzeczy zrezygnować.
Wie pan już z czego?
- Nie, jeszcze nie.
Waldemar Pawlak mówi: "zrezygnujmy z dotacji na Euro 2012 i na budowę stadionów".
- Myślę, że już tak daleko poszliśmy w tym, co robimy w kontekście Euro 2012, że nie jestem pewien, iż skorzystalibyśmy na tym. Należę do osób, które nie zareagowały entuzjastycznie, gdy wygraliśmy Euro 2012, bo wiedziałem, że to będą duże koszty. Nie byłem wtedy ministrem finansów. Ale to wynika też z tego, że nie jestem wielkim entuzjastą piłki nożnej.
Grzegorz Kołodko - też nie wiem, czy entuzjasta piłki nożnej - mówi: "podatek powodziowy".
- Myślę, że obecnie takiej potrzeby nie ma i że ogólny kierunek tego rządu, że podwyższanie podatków jest ostatecznością, jest słuszny.
Ale na internetowej stronie PO już jest pomysł tego podatku powodziowego - 1 proc. od PIT-u, od dochodu osobistego przez pół roku. Wygląda na to, że coś się z tym dzieje.
- Ja tego pomysłu nie widziałem.
Pan powiedziałby nie podatkowi powodziowemu?
- To trzeba sprawdzić. Nie jestem entuzjastą podwyższania podatków.
Ale na taki cel?
- Wie pan, to zależy od sytuacji. Chcę jeszcze jedną rzecz powiedzieć - o kandydaturze Marka Belki. Mówi się często o tym, że chcemy nowego rodzaju polityki, polityki ponad podziałami, polityki pojednania. Myślę, że ta kandydatura jest ważna także w tym wymiarze.
A na koniec powie pan: wykluczam podatek powodziowy?
- Musimy zobaczyć, jaka jest sytuacja. To jest zawsze wybór między tym, czy stać nas na to w ramach obecnych parametrów budżetu, czy możemy zrezygnować z niektórych rzeczy w ramach obecnego budżetu, trochę coś przesunąć. W obecnej chwili nie przewiduję takiej potrzeby, ale nie mogę dzisiaj na tym etapie być kategoryczny. Na pewno nie chciałbym, jeśli mogę tylko tego uniknąć.