Rosyjski e-commerce obchodzi sankcje. Ale towary z Zachodu są droższe niż przed wojną

Ubrania Zary, kosmetyki Diora, iPhony, Samsungi czy Xbox-y - wszystkie te produkty mimo sankcji można kupić w Rosji. Dzieje się tak dzięki tzw. "importowi równoległemu", który zezwala na sprowadzane towarów bez zgody producenta. Z możliwości, na jaką oficjalnie pozwala rosyjski rząd, korzystają przede wszystkim platformy e-commerce.

Odkąd Rosja zaatakowała Ukrainę kraj opuściły największe, światowe marki. Zostały zamknięte salony samochodowe, butiki, sieci fastfoodów, kawiarnie czy firmowe sklepy elektroniczne. Jednak większość teoretycznie niedostępnych dla Rosjan produktów wciąż można tam kupić głównie za pośrednictwem platform e-commerce. Dzieje się tak dzięki tzw. importowi równoległemu, który pozwala na sprowadzanie produktów bez zgody producentów. 

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Reklama

Omijanie sankcji za zgodą Moskwy

Pozwolenie na taki handel wydało w marcu rosyjskie Ministerstwo Przemysłu i Handlu a przed miesiącem, 6 maja, resort opublikował listę 50 kategorii dopuszczonych do tego importu. Jak wylicza gazeta Kommiersant, są na niej m.in. kosmetyki, samochody, smartfony, metale a nawet reaktory jądrowe. Na liście marek dopuszczonych przez rząd do handlu równoległego znalazły się: Apple, Siemens, Intel, Samsung, Land Rover, Mercedes-Benz, Tesla, Honda, Land Rover czy BMW. Zdecydowano, że rocznie, można równolegle sprowadzić towary za 120 miliardów dolarów - sumę, która stanowi prawie połowę rosyjskiego importu. 

O korzystaniu z handlu równoległego oficjalnie poinformował Swiaznoj - jeden z najbardziej znanych rosyjskich sprzedawców sprzętu elektronicznego. Z publikacji gazety Kommiersant wynika, że sieć zapełniła już półki najnowszymi iPhone’ami i Samsungami, notebookami i konsolami do gier PlayStation, Xbox i Nintendo. Otrzymaniem towaru z Zachodu pochwaliła się też rosyjska sieć Yandex Market. Nie podała nazw producentów, ogłosiła jedynie, że ma już w magazynach zagraniczne zmywarki, piekarniki i płyty grzewcze. 

Zachodnie towary dostępne w e-sklepach

Kolejną firmą, która zaanonsowała na swojej platformie rozpoczęcie sprzedaży przez mechanizm importu równoległego jest rosyjski Ozon. Jego główną ofertą jest elektronika, ale handluje też tekstyliami, obuwiem, kosmetykami i artykułami dziecięcymi. Ozon poinformował agencję Reutera, że ma już w sprzedaży towary firm, które oficjalnie wycofały się z rosyjskiego rynku. Odmówił jednak podania ich nazw. Produkty zachodnich marek są także dostępne na stronie Wildberries - największej w Rosji platformie e-commerce. Firma oferuje między innymi ubrania Inditeksu - hiszpańskiego koncernu odzieżowego, właściciela m.in. Zary i Massimo Dutti, które wycofały się z Rosji. 

Według obserwatorów rosyjskiego rynku, import zakazanych towarów odbywa się przez kraje Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG), m.in. zaprzyjaźniony z Moskwą Kazachstan. Zdaniem Tomasza Cincia, prezesa Droplo, platformy e-commerce dla przedsiębiorców, omijając sankcje za pomocą biurokratycznych procedur, Rosja zaoferowała środek zastępczy o tymczasowym działaniu. - Stworzenie selektywnej listy towarów, która może się zmieniać, dezorientuje konsumentów i sprzedawców. Ci drudzy mogą nie mieć pewności, jakie są kryteria umieszczania towarów na listach i czy będą mogli je sprowadzić do Rosji w celach sprzedażowych - argumentuje CEO Droplo. 

Handel równoległy sposobem na zapaść

Ustawa o imporcie równoległym ma przeciwdziałać zapaści gospodarczej. Zdaniem ekonomistów, Federacja Rosyjska stoi w obliczu najgłębszego kryzysu ekonomicznego od ponad dwudziestu lat. Ekonomiści szacują, że nałożone przez Zachód sankcje pchną rosyjską gospodarkę w recesję. W kwietniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował, że do końca roku rosyjski PKB spadnie o 8,5 proc. Jeśli tak się stanie, będzie to największy spadek od początku lat 90.

- Import równoległy wychodzi naprzeciw konsumentom, uzupełniając braki, które wcześniej odczuwali. Wprawdzie wielkość importu będzie nadal niższa niż przed rosyjską agresją, na skutek problemów z łańcuchem dostaw i logistyką, ale posunięcie to prawdopodobnie stworzy w Rosji ogromny rynek wtórny dla produktów zachodnich. Niektóre kraje, takie jak Chiny czy Kazachstan będą mogły wykorzystać istniejące umowy handlowe do odsprzedaży nowych produktów do Rosji - komentuje Tomasz Cincio. 

Towary z Zachodu o połowę droższe

Między 18 stycznia a 23 lutego 2022 r. wartość zakupów online dokonywanych przez Rosjan wynosiła ok. 2,2 miliona dolarów dziennie - wynika z danych tamtejszego resortu przemysłu i handlu. Po ataku Rosji na Ukrainę, nałożeniu sankcji i zablokowaniu Kremla w systemie komunikacji bankowej SWIFT, przychody z importu e-commerce do Rosji spadły prawie o połowę, a zakupy od firm z UE o 67 proc. 

Handel równoległy ma poprawić te wyniki. Eksperci ostrzegają jednak przed spadkiem popytu na zachodnie towary. Ze względu na trudną logistykę i wydłużone łańcuchy dostaw - nierzadko towary docierają do Rosji przez Azję - dostarczane produkty mają być nawet o połowę droższe niż przed agresją Rosji na Ukrainę. 

Ewa Wysocka 

Zobacz również: 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | e-commerce | sankcje wobec Rosji | import równoległy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »