Rosyjski gaz wciąż płynie do Mołdawii. Gazprom nie zrealizował gróźb
Gazprom nie ograniczył od poniedziałku dostaw gazu do Mołdawii, co sugerował kilka dni wcześniej. Zastrzegł sobie jednak prawo do zmniejszenia lub wstrzymania dostaw w przyszłości, jeśli Mołdawia nie dokona uzgodnionych płatności.
"Moldovagaz wyeliminował naruszenie płatności na rzecz Gazpromu za bieżące dostawy rosyjskiego gazu w listopadzie. Fundusze na gaz zdeponowany na terytorium Ukrainy przeznaczony dla mołdawskich konsumentów, otrzymał Gazprom. W związku z tym podjęto decyzję o nieograniczaniu dostaw gazu do Sudża GIS w tranzycie do Mołdawii" - poinformował rosyjski koncern.
Gazprom zwrócił jednak uwagę na "regularne łamanie przez stronę mołdawską zobowiązań umownych w zakresie płatności za dostawy rosyjskiego gazu". I zastrzegł sobie prawo do ograniczenia lub całkowitego wstrzymania dostaw gazu w przypadku problemów z płatnością za surowiec.
W zeszłym tygodniu Gazprom poinformował, że część gazu przeznaczonego dla mołdawskich konsumentów pozostaje na Ukrainie. Spółka alarmowała, że ilość gazu dostarczanego przez Gazprom przez punkt Sudża, kierowanego do Mołdawii przez terytorium Ukrainy, przekracza fizyczną ilość przesyłaną na granicy Ukrainy z Mołdawią. Zagroził wówczas, że jeśli ta nierównowaga się utrzyma, to w poniedziałek 28 listopada o godzinie 10.00 zacznie ograniczać dostawy gazu przez punkt Sudża. W poniedziałek jednak zmienił zdanie.
Mołdawskie władze przyznały, że na terytorium Ukrainy znajduje się ok. 200 mln m sześc. mołdawskiego gazu, ale - jak wyjaśniły - kraj traktuje to jako magazyn, z którego w przyszłości będzie pobierał surowiec.
Mołdawski wicepremier, Anrdei Spinu, poinformował, że cały gaz dostarczany do Mołdawii trafia do kraju, a wolumeny pozostające na Ukrainie to oszczędności i rezerwy Mołdawii przechowywane w tamtejszych magazynach. - Niech będzie też jasne, że te ilości były i będą w całości opłacane przez nasz kraj - mówił.
morb
