Rosyjskie "nie" dla naszego kotleta

Szef Federalnej Służby ds. nadzoru weterynaryjnego i fitosanitarnego Siergiej Dankwert dał w czwartek do zrozumienia, że nie ma szans na rychłe zniesienie przez Rosję embarga na import żywności z Polski. Polska sprzedaż do Rosji i Ukrainy to ok. 10 proc. całego naszego eksportu żywności.

"Wyjaśniliśmy polskim kolegom, że przedłożone przez nich gwarancje bezpieczeństwa dostaw są niewystarczające" - oświadczył Dankwert, którego cytuje agencja Interfax. Według szefa rosyjskich służb weterynaryjnych i fitosanitarnych, wbrew deklaracjom strony polskiej, wciąż dochodzi do nieprawidłowości. "Mimo niejednokrotnych zapewnień, że służby weterynaryjne i fitosanitarne Polski są gotowe spełniać nasze wymagania, nadal mają miejsce nieprawidłowości" - podkreślił. "Dla przykładu - kilka dni temu w Moskwie zatrzymano samochód z sadzonkami, załadowanymi w Polsce, ale przewożonymi na podstawie czeskich certyfikatów (fitosanitarnych)" - dodał. Dankwert poinformował, że sytuacja związana z dostawami produktów zwierzęcych i roślinnych z Polski była jednym z tematów jego niedawnej rozmowy w Moskwie z komisarzem Unii Europejskiej ds. zdrowia i ochrony konsumentów Markosem Kiprianu. "Unia Europejska niejednokrotnie próbowała ingerować w sytuację, aby przywrócić handel, jednak my zwróciliśmy uwagę, że wspólnota europejska nie dokonuje krytycznej oceny pracy polskich służb" - powiedział Dankwert. Lech Pintera z Wydziału Ekonomiczno-Handlowego Ambasady RP w Moskwie powiedział , że w przykładzie z przewożeniem sadzonek, na który powołał się Dankwert, "nie ma nic grzesznego". "W Unii Europejskiej towar nie musi wyjeżdżać z kraju pochodzenia.

Reklama

Może opuścić terytorium UE w każdym innym kraju. Inspektor fitosanitarny ma obowiązek zbadania towaru i wystawienia certyfikatu jeśli uzna, że towar jest tego godny" - wyjaśnił dyplomata. Pintera dodał, że w ten sposób na rynek rosyjski trafiały polskie jabłka. "Jechały przez Litwę, z litewskimi świadectwami fitosanitarnymi, i były dostępne w jednej z wielkich sieci handlowych (...)" - wyjaśnił. Przedstawiciel Ambasady RP w Moskwie oświadczył również, że nie rozumie, o jakich nieprawidłowościach w pracy polskich służb weterynaryjnych i fitosanitarnych może być mowa, jeśli te od listopada nie wydają żadnych certyfikatów. "To nie może chodzić o polskie towary" - podkreślił.

Rosja wprowadziła od 10 listopada 2005 roku zakaz importu mięsa z Polski, a od 14 listopada - także produktów pochodzenia roślinnego. Sankcje te uzasadniła fałszowaniem przez polskich eksporterów świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych. Mimo, że Polska przyznała, iż w handlu żywnością z Rosją rzeczywiście wystąpiły nieprawidłowości i poinformowała Moskwę, co zrobiła i co jeszcze zamierza zrobić, by nie dopuścić do powtórzenia się takiej sytuacji w przyszłości, rosyjski nadzór weterynaryjny i fitosanitarny wciąż podtrzymuje zakaz sprowadzania polskiej żywności. Rosyjscy i polscy eksperci odbyli już trzy rundy rozmów w tej sprawie. O embargu rozmawiano również podczas posiedzenia polsko- rosyjskiej Międzyrządowej Komisji ds. Współpracy Gospodarczej, które pod przewodnictwem ministra gospodarki Piotra Woźniaka i ministra transportu Rosji Igora Lewitina odbyło się 31 marca w Moskwie.

Przypomnijmy że, sprzedaż do Rosji i Ukrainy to ok. 10 proc. całego naszego eksportu żywności. Nasi producenci mówią, że zamknięcie granic niesie dotkliwe skutki dla branży . Na rynki wschodnie sprzedajemy produkty, których nie chce UE, np. tłuste boczki, podgardla, słoninę wieprzową lub korpusy kurcząt. W naszych magazynach rosną teraz góry takich niechcianych przez Unię elementów.

UKRAINA: Szefowie polskich i ukraińskich służb weterynaryjnych rozmawiają w czwartek o sprawie odblokowania przez Ukrainę importu polskiego mięsa - poinformował wiceminister rolnictwa Marek Chrapek. Spotkanie, które odbywa się na przejściu granicznym w Korczowej (Podkarpackie), ma zakończyć się późnym wieczorem. "Mam nadzieję, że rozmowy idą w dobrym kierunku" - powiedział Chrapek. Dodał, że jest w tej sprawie optymistą i uważa, że jest szansa na wznowienie eksportu mięsa na ten rynek.

Od 26 marca tego roku Ukraina wprowadziła czasowy zakaz importu mięsa i wyrobów mięsnych. Ukraińcy poinformowali, że powodem wstrzymania importu jest wwóz mięsa bez dokumentów weterynaryjnych. Zarzucili, że Polska nie kontroluje przewozu mięsa na Ukrainę. Według polskiej strony, na nielegalny wwóz mięsa i wędlin, bez stosownych dokumentów weterynaryjnych, powinny reagować ukraińskie służby celne.

Polskiej delegacji przewodniczy Główny Lekarz Weterynarii Krzysztof Jażdżewski, a ukraińskiej - szef tamtejszych służb weterynaryjnych - Iwan Bisiuk. W spotkaniu w Korczowej uczestniczą także przedstawiciele służb celnych obu krajów. Są to kolejne rozmowy polsko-ukraińskie dotyczące handlu mięsem. 13 kwietnia w Kijowie spotkali się przedstawiciele służb weterynaryjnych, którzy omówili zasady eksportu i tranzytu przesyłek mięsa i wyrobów mięsnych podlegających kontroli weterynaryjnej.

18 kwietnia wiceminister Chrapek powiedział, że strony uzgodniły, iż należy wyznaczyć przejścia graniczne, przez które będzie odbywał się eksport mięsa z Polski na Ukrainę. Jak powiedział wówczas, niewykluczone, że eksport mięsa na Ukrainę zostanie wznowiony w ciągu dwóch tygodni.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosji | Ukraina | nieprawidłowości | import żywności | zakazy | służby.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »