"Równość nędzarzy" w Wielkiej Brytanii?

Wielka Brytania staje w obliczu największej fali strajkowej od ponad 80 lat. Zapowiedziane na 30 czerwca strajki to protest przeciwko rządowej reformie emerytur w sektorze publicznym.

Wielka Brytania staje w obliczu największej fali strajkowej od ponad 80 lat. Zapowiedziane na 30 czerwca strajki to protest przeciwko rządowej reformie emerytur w sektorze publicznym.

Dzisiaj mają się odbyć rozmowy ostatniej szansy, ale rząd z góry zapowiedział, że nie odstąpi od reformy.

Wielu Brytyjczyków przychyla się wprawdzie do opinii, że warunki emerytur w sektorze publicznym były dotąd lepsze niż w prywatnym, ale przywódca związku PCS, Mark Serwotka powiedział BBC: "Teraz wyrównamy do najgorszych warunków, a to będzie oznaczać równość nędzarzy".

Inny przywódca związkowy, Dave Prentice z wielkiego związku Unison, zapowiedział: "Podejmiemy współpracę ze wszystkimi związkami w sektorze publicznym i z centralą TUC. To będzie skoordynowana akcja strajkowa".

Reklama

W brytyjskich mediach już pojawiły się porównania ze strajkiem generalnym w 1926 roku, w którym rząd użył policji i wojska.

Od lat 80. - czasów premier Margaret Thatcher - brytyjskie prawo zakazuje strajków solidarnościowych i strajku generalnego, ale do strajku 30 czerwca przymierza się już 5 związków zrzeszających ponad 2,2 mln członków. Dwa inne związki z ponad 600 tys. członków zapowiadają strajki na wrzesień.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »