Rozmowa z komisarz KE Danutą Hübner
Polska cały czas powinna usprawniać zarządzanie polityką regionalną. Tempo przygotowywania projektów, ich kontraktowanie i generowanie płatności musi rosnąć - mówi komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Hübner.
Czy wydane w Polsce pieniądze z budżetu Unii pokryły dotychczasowe wpłaty naszego kraju w formie składki?
- Od pierwszego roku członkostwa Polska otrzymuje więcej pieniędzy z budżetu unijnego, niż do niego wpłaca. W roku 2004 transfery unijne do Polski wyniosły 2,72 mld euro, w roku 2005 było to już nieco ponad 4 mld euro, przy rocznej składce budżetowej na poziomie 1,310 mld euro w 2004 roku i 2,327 mld euro w 2005 roku. Jeśli odnieść to do produktu narodowego brutto, to w 2005 roku nadwyżka wpływów z budżetu unijnego nad składkami wyniosła mniej więcej 0,8 proc. naszego PNB.
- Czy mamy podobny bilans, jaki miały na początku członkostwa w Unii inne kraje o podobnym poziomie rozwoju co Polska, np. Hiszpania?
- Trudno jest porównywać sytuację obecną z sytuacją sprzed 20 lat. Inna była wtedy skala polityki regionalnej, inny sposób dokonywania płatności i struktura budżetu. Hiszpania była w pierwszych latach płatnikiem netto do budżetu, zanim środki otrzymywane przez nią z tytułu polityki regionalnej osiągnęły pełną wysokość. Nie otrzymała też rabatu budżetowego na pierwsze lata członkostwa, który udało się wynegocjować Polsce. W tym sensie sytuacja Polski jest lepsza niż Hiszpanii, bo praktycznie od pierwszego dnia członkostwa jesteśmy beneficjentem netto.
Obecny system finansowania wydatków Unii jest nieprzejrzysty i niezrozumiały dla obywateli
Warto jednak przypomnieć, że od momentu wejścia do Unii do dzisiaj Hiszpania otrzymała - tylko z tytułu polityki regionalnej - ponad 167 mld euro.
>- Jak pani skomentuje liberalną tezę, że działania Unii zwiększają udział państwa w produkcie krajowym brutto, poprzez składki członkowskie oraz współfinansowanie projektów. Na to wszystko potrzebne są podatki. Projekt europejski jest więc projektem w gruncie rzeczy socjalistycznym.
- To trochę karkołomna teza. Po pierwsze, podatki nie są cechą konstytutywną systemu socjalistycznego. Po drugie, budżet unijny to jedynie 1 proc. PNB państw członkowskich, więc jego rozmiary nie mają przełożenia na wysokość podatków w krajach członkowskich. Zresztą gdyby taki związek istniał, jak sugeruje pytanie, to należałoby stwierdzić, że w państwach członkowskich, które otrzymują więcej niż wpłacają do budżetu, projekt europejski przyczynia się do obniżki podatków.
Można też zauważyć, że wymóg współfinansowania inwestycji dokonywanych w ramach polityki regionalnej oznacza konieczność przeznaczenia większej części finansów publicznych na inwestycje o charakterze produktywnym. Wreszcie, w wielu przypadkach współfinansowanie pochodzi ze źródeł prywatnych, w ramach mechanizmu partnerstwa publiczno-prywatnego. Poza tym transfery to tylko niewielka część korzyści, które tworzy integracja. Najważniejsze są korzyści płynące z czterech swobód i funkcjonowania rynku wewnętrznego.
- Prezydencja brytyjska twierdziła, że Unia powinna odejść od obecnego modelu budżetu, w którym prawie połowa środków przeznaczana jest na rolnictwo. Podobny postulat został niedawno postawiony przez premiera Jarosława Kaczyńskiego. Czy nie przyszedł czas na radykalną reformę wydatków Unii?
- Na pewno przyszedł czas na debatę na ten temat. Ale debata powinna odbyć się z udziałem naszych obywateli, których powinniśmy zapytać o to, jakiej Unii potrzebują i jakie polityki są dla nich najważniejsze. Nie możemy zaczynać rozmowy od wysokości budżetu lub od tego, ile kto do niego wpłaca i ile otrzymuje. Myślę też, że trzeba zacząć rozmawiać poważnie o mechanizmach finansowania wydatków Unii. Dotychczasowy system jest nieprzejrzysty i niezrozumiały dla obywateli i prowadzi do ciągłych sporów i podziałów między państwami członkowskimi. Więc rozmawiajmy przede wszystkim o wspólnych politykach, a potem o tym, jak je finansować.
- Jak wypada porównanie polskiej i unijnej biurokracji?
- Takie porównania wypadają różnie, w zależności od urzędów i spraw. Chyba największym atutem Komisji jest jej wielokulturowość, współistnienie różnych praktyk i kultur administracyjnych. Druga różnica polega na tym, że Komisji praktycznie nie zdarzają się wpadki, jakość przygotowywanych dokumentów nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W polskiej administracji nie zawsze było to oczywiste. Z drugiej strony, podstawowa bolączka Komisji jest taka sama jak polskiej administracji - nie zawsze wystarczająca współpraca pomiędzy poszczególnymi dyrekcjami generalnymi. Najtrudniejsza jest sprawna koordynacja działań, toteż obecna Komisja wkłada wiele wysiłku w to, by sytuację poprawić.
- Jak pani ocenia przygotowanie polskich regionów do uruchomienia funduszy strukturalnych 2007-2013?
- Wszystkie regiony są już zaawansowane w pracach nad programami operacyjnymi i, jak zapewnia rząd polski, powinniśmy otrzymać ich oficjalne wersje jeszcze w tym roku. Jeśli tak się stanie, Komisja będzie miała cztery miesiące na ich oceny i uzgodnienie ewentualnych zmian. Gdy to nastąpi, programy operacyjne zostaną zatwierdzone przez Komisję i regiony będą mogły rozpocząć proces naboru projektów. Nastąpi to w pierwszych miesiącach przyszłego roku.
- A jak wypada ocena przygotowań programów ogólnokrajowych? Czy zaproponowane przez Warszawę zasady podziału środków dają szansę na większe wykorzystanie pieniędzy unijnych, niż miało to miejsce w latach 2004-2006?
- Komisja współpracuje z Polską już od dwóch lat przy przygotowaniach do okresu programowego 2007-2013; pierwsze spotkania odbyły się w 2004 roku, a w lutym 2006 roku strona polska przekazała nam wstępną wersję Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia (NSRO). Wersję oficjalną NSRO powinniśmy otrzymać w ciągu kilku najbliższych tygodni. Wtedy też będziemy mogli oficjalnie odnieść się do dokumentów przedstawionych przez rząd polski, włącznie z oceną zasady podziału środków pomiędzy poszczególne programy operacyjne. Jestem jednak przekonana, że cały czas będzie następowała poprawa tempa i sposobu wdrażania polityki regionalnej. Widać to już obecnie. W porównaniu z rokiem ubiegłym spływa do nas coraz więcej wniosków o płatności, do tej pory otrzymaliśmy już faktury na blisko miliard euro. Postęp nie oznacza jednak, że jest już dobrze. Pamiętajmy, że do końca roku 2008, tylko z tytułu środków, które Polska otrzymała na lata 2004-2006 w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, będziemy musieli wydać ponad 4 mld euro. Do tego dochodzą pozostałe fundusze strukturalne, Fundusz Spójności i nowe, wielokrotnie większe środki, która Polska otrzyma na lata 2007-2013. Dlatego poprawa zarządzania polityką regionalną musi następować cały czas, a tempo przygotowania projektów, ich kontraktowania i generowania płatności musi nadal rosnąć.
Rozmawiał: Miłosz Marczuk