Rozwody po nowemu
Polska ma wiele wątpliwości wobec propozycji 9 krajów UE, które chcą ułatwiać rozwody międzynarodowe, ale nie ma zamiaru blokować ustanowienia tzw. wzmocnionej współpracy w tej sprawie - powiedział w piątek minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
"Polska nie zamierza blokować działań tej grupy" - zapewnił minister na konferencji prasowej w Brukseli po spotkaniu ministrów sprawiedliwości "27", na którym Włochy, Hiszpania, Luksemburg, Austria, Rumunia, Węgry, Słowenia, Grecja oraz Francja ogłosiły, że są gotowe do nawiązania wzmocnionej współpracy w twej sprawie. "Będziemy brać udział w debacie, będziemy bardzo uważnie przyglądać się temu, jakie będą efekty prac. Nie przesądzamy żadnego stanowiska" - dodał Ćwiąkalski. "Życzliwie się przyglądamy, nie mówimy nie" - dodał towarzyszący mu wiceminister Łukasz Rędziniak.
Obaj nie kryli jednak wielu zastrzeżeń wobec inicjatywy dziewiątki krajów, którą Rędziniak nazwał "pomysłem chybionym". "Główna wątpliwość powstaje, czy kwestie małżeńskie to właściwy temat dla wzmocnionej współpracy - powiedział Rędziniak. - To sprawy osobiste, sfera bardzo delikatna".
Jego zdaniem, wobec różnicy stanowisk w UE nie ma szans, by do inicjatywy przyłączyły się w przyszłości kolejne kraje. Przestrzegł, że zacieśnianie współpracy w jednej, wybranej kwestii grozi "Europą dwóch prędkości, czego wszyscy się obawiają". "To tworzy nowe ryzyka. Może się umocnić przekonanie, że jeśli powstaje jakiś problem, to zamiast go rozwiązywać razem, uciekamy się do wzmocnionej współpracy" - powiedział Ćwiąkalski. Podkreślił, że "9 z 27 krajów to jest wyraźna mniejszość". "Na razie nie zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie można było uzyskać wyraźną kwalifikowaną większość w tej sprawie" - powiedział szef resortu sprawiedliwości. Warunkiem utworzenia wzmocnionej współpracy jest zgoda całej Rady UE (czyli wszystkich 27 państw), podjęta kwalifikowana większością głosów. Ćwiąkalski podkreślał, że wiele krajów, np. Irlandia czy Wielka Brytania, zgłaszało dużo dalej idące zastrzeżenia, choć żaden wprost nie sprzeciwił się propozycji dziewiątki. "Życzliwe czekamy, bo i tak wiemy, że inne kraje podejmą tę inicjatywę blokowania" - powiedział wprost Rędziniak. Źródła dyplomatyczne w Radzie UE podały, że kolejnych kilka krajów zastanawia się nad dołączeniem do tej współpracy; chodzi o Niemcy, Litwę, Portugalię, Belgię i Słowację. Poza Polską, sporo zastrzeżeń mają natomiast m.in. Estonia, Czechy, Finlandia i Łotwa - podały źródła.
Byłaby to pierwsza w historii UE wzmocniona współpraca, której utworzenie umożliwia obecnie obowiązujący Traktat z Nicei. Jej utworzenie ma być wyjściem z patowej sytuacji wobec sprzeciwu Szwecji. Kilka miesięcy temu, po ponad dwóch latach negocjacji, Sztokholm zablokował porozumienie (zaakceptowane przez Polskę), by przyjąć unijne rozporządzenie, które określa, jakie prawo stosować w przypadku rozwodów par mieszkających za granicą albo kiedy mąż i żona pochodzą z różnych krajów UE. Ponieważ chodzi tu o prawo rodzinne, obowiązuje jednomyślność wszystkich państw UE. Tej zasady nie zmienia nawet nowy, wciąż nie przyjęty Traktat Lizboński. Procedura przewiduje, że na wniosek zainteresowanych krajów Komisja Europejska będzie musiała przygotować nową propozycję legislacyjną, która będzie musiała następnie być zaaprobowana przez Radę UE i skonsultowana z Parlamentem Europejskim. Unijny komisarz ds. wymiaru sprawiedliwości Jacques Barrot zapowiedział, że kiedy wniosek wpłynie, KE "przeanalizuje go bez żadnych tabu". "Ale chcemy zobaczyć wszystkie konsekwencje, jakie on za sobą pociągnie - zastrzegł. - Chcemy uniknąć ryzyka Europy dwóch prędkości".
Według danych Komisji Europejskiej 20 proc. rozwodów w Unii Europejskiej ma międzynarodowy charakter, to znaczy dotyczy par mieszkających w innym kraju UE niż kraj, z którego pochodzą, lub par, w których małżonkowie pochodzą z różnych krajów UE. Obecne uregulowania międzynarodowe często nie dają rozchodzącym się małżonkom pewności, jakie prawo zostanie zastosowane.
KE zaproponowała w swej pierwotnej propozycji z 2006 roku, by dać małżonkom możliwość wyboru. Np. w przypadku rozwodu za obopólną zgodą, mogliby oni wybrać prawo kraju obecnego miejsca zamieszkania, poprzedniego zamieszkania albo prawo kraju, z którego pochodzi jedno z małżonków.
Zasady te ułatwiłyby życie zagranicznym parom, które mieszkają w krajach o restrykcyjnym prawodawstwie rozwodowym. Nowe regulacje miałyby jednocześnie utrudnić małżonkom "turystykę rozwodową" do krajów, gdzie łatwiej się rozstać. Nie chodzi przy tym o harmonizację prawa rodzinnego w UE. Wzmocniona współpraca nie zmieniałaby istniejących przepisów krajowych, które w UE są bardzo różne. Od restrykcyjnych na Malcie, gdzie rozwody są zakazane, po liberalne w Skandynawii. Jeśli Polska nie weźmie udziału we wzmocnionej współpracy w dziedzinie rozwodów, Polacy nie będą mogli korzystać z ułatwień, które ona wprowadzi.