Ryanair po referendum w Wielkiej Brytanii hamuje otwieranie nowych połączeń
Irlandzkie tanie linie lotnicze Ryanair po referendum w Wielkiej Brytanii będą ostrożne z otwieraniem nowych połączeń. Tak wynika z deklaracji prezesa firmy, Michaela O'Leary'ego.
- Nie sądzę, byśmy inaugurowali dużo nowych połączeń w Wielkiej Brytanii w ciągu najbliższych 12 lub 18 miesięcy, zanim obecna niepewność minie - powiedział prezes Ryanaira agencji AFP.
Ponad jedna czwarta zysków przewoźnika pochodzi z Wielkiej Brytanii, Ryanair jest więc szczególnie narażony na perturbacje związane z opuszczeniem Unii Europejskiej przez Zjednoczone Królestwo.
W czwartek blisko 52 procent Brytyjczyków opowiedziało się w referendum za wyjściem Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej.
- - - - -
Ryanair ponformował dzisiaj, że ceny jego biletów w tym roku spadną średnio o 7 procent. To efekt wojny cenowej z konkurencją i spadku rezerwacji biur podróży (z powodu obaw o terroryzm). Michael O'Leary, prezes tanich linii lotniczych powiedział, że w Europie trwa wojna cenowa, lecz jej zwycięzcą będzie właśnie jego firma z Irlandii.
Cięcia kosztów i cen spowodowały wzrost obłożenia i 43-procentowy wzrost zarobku linii do 1,2 mld euro (na koniec roku finansowego), minimalnie poniżej oczekiwań analityków.
Na dobry wynik złożyły się m.in. spadające ceny paliw - od czerwca 2014 r. potaniały o 70 proc. Obniżki cen biletów wymuszą teraz zapewne taki sam ruch u największych, tanich konkurentów (jak Easyjet). Odbić się to może także na tradycyjnych liniach jak British Airways, Lufthansa, Air France-KLM.
Ryanair na 2017 r. przewiduje 13-proc. zwyżkę zarobku i dobry wynik także w 2018 r. W trakcie roku akcje Ryanaira zwyżkowały o 20 proc.
Przy planowaniu wyników firma musi jednak wziąć pod uwagę zjawiska nieprzewidywalne, jak zagrożenie terrorystyczne. Operator turystyczny Thomas Cook poinformował, że o 5 proc.rok do roku spadła ilość rezerwacji letnich wakacji. Klienci jako powód podają zagrożenie ze strony ekstremistów.
Krzysztof Mrówka, Interia