Ryanair podnosi oplaty
Latające niemal do wszystkich większych miast w Polsce tanie linie lotnicze Ryanair wkrótce przestaną być takie tanie.
Ryanair zacznie od przyszłego roku pobierać wyższe opłaty za każdą sztukę bagażu w sezonie turystycznym - licząc w funtach: 25 zamiast 15 w każdą stronę. Dla czteroosobowej rodziny lecącej z czterema walizkami będzie to już niebagatelny wydatek - 200 funtów. Do tego Ryanair ma i tak ostre limity bagażu - 15 kilo, w porównaniu z 20 kilogramami w EasyJecie i liniach LOT, 23 w British Airways, czy wręcz 40, jakie pozwala zabrać Wizzair.
Również bagaż podręczny w Ryanairze podlega ostrzejszym restrykcjom wymiarowym niż w innych liniach i może ważyć najwyżej 10 kilo. Rzecznik irlandzkich linii oświadczył, że i tak ponad 70 proc. pasażerów Ryanaira lata tylko z bagażem podręcznym i nowa taryfa nie odbije się na ich kosztach biletów, które wynoszą średnio 35 funtów.
Porównanie cenników nie wypada jednak aż tak korzystnie, gdyż Ryanair dolicza osobno lokalne podatki na lotniskach, opłatę manipulacyjną, premię za użycie karty kredytowej i za rezerwację miejsca w "kolejce bez kolejki" przy wsiadaniu na pokład. (IAR)
- - - - - -
Szef linii lotniczych Ryanair - Michael O'Leary - chce wprowadzić na pokłady swoich maszyn nowinkę techniczną. Pasażerowie będą mogli oglądać na swoich iPadach lub w telefonach komórkowych filmy pornograficzne (w systemie pay-per-view), obstawiać zakłady u bukmacherów i zabijać czas grami komputerowymi. Napisały o tym angielskie dzienniki "The Sun" i "Daily Mail".
Michael O'Leary twierdzi, że skoro pornografię można oglądać w hotelach na całym świecie to nie ma powodu, aby nie mogło tak być w maszynach jego taniego przewoźnika. Wprowadzenie tych usług na bazie szerokopasmowego internetu potrwa rok. Prezes znany jest z zaskakujących pomysłów - wcześniej proponował usunięcie toalet na krótkich trasach i zainstalowanie w ich miejscu siedzeń dla pasażerów, chciał też wprowadzenia opłat za korzystanie z toalety w trakcie lotu. Akcjonariusze mu jednak wybaczą dziwactwa, skoro prognoza wyników za rok fiskalny zawiera 10-procentowy wzrost zarobku do 377 mln funtów (mimo zwyżki cen paliwa o 37 procent), o który tak trudno w kryzysowych czasach. Irlandczycy w ostatnim roku przewieźli 75 mln pasażerów i już w I półroczu mieli 778 mln funtów przychodów.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
- - - - -
Rynek lotniczy czeka rewolucja. Lukę po niskokosztowych przewoźnikach wypełniają biura podróży oferujące tańsze bilety niż tradycyjne linie - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Bilety oferowane przez tanie linie lotnicze w ciągu roku podrożały średnio o 8 proc. Wszystko przez drogie paliwo, wyższe opłaty i podatki nakładane przez porty lotnicze oraz spadek konkurencji na rynku przewoźników.
Wzrost cen biletów powoduje mniejsze zainteresowanie klientów. Według Instytutu Turystyki nasz kraj jest coraz mniej atrakcyjny dla linii takich jak Ryanair, EasyJet czy Norwegian. W ciągu ostatniego roku ograniczyły one liczbę lotów z polskich lotnisk.
Ale powstającą po tanich liniach niszę zapełniają biura podróży, które handlują biletami lotniczymi zarówno czarterowych, jak i regularnych przewoźników. Według szacunków dziennika, udział biur podróży w całym rynku przewozów lotniczych przekracza już 15 proc. A klientów cały czas przybywa.
Niższe ceny - nawet o 50 proc. w porównaniu z tymi oferowanymi przez tradycyjne linie - to efekt siły negocjacyjnej, jaką dysponują biura podróży. Przykładowo w Triadzie za lot czarterem do włoskiej Kalabrii 24 października zapłacimy w dwie strony 890 zł; bezpośrednio u przewoźnika - 1350 zł. Podobnie lot do Barcelony wykonywany przez Ryanaira - w Triadzie - 340 zł; bezpośrednio u przewoźnika - 490 zł. (PAP)