Rynek gazu: Konkurencja wypiera Gazprom!

Opóźnienie o rok uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 nie zaszkodzi rosyjskiemu koncernowi Gazprom w eksporcie gazu, niemniej problemem może stać się spadek eksportu ze względu na konkurencję ze strony gazu skroplonego - ocenia "Kommiersant". Niemieckie media, komentując spotkanie kanclerz Angeli Merkel i Władimira Putina w Moskwie, zwracają głównie uwagę, że szefowa rządu RFN skoncentrowała się na wspólnych interesach obu krajów i unikała kontrowersyjnych kwestii.

Dziennik zwraca uwagę, że po rozmowach w sobotę w Moskwie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel prezydent Rosji Władimir Putin po raz pierwszy podał oficjalnie nowy termin uruchomienia Nord Stream 2.

Putin wyraził nadzieję, że gazociąg zacznie działać do końca 2020 roku lub w pierwszym kwartale 2021 roku. Według pierwotnych planów miało to nastąpić do końca 2019 roku.

"Kommiersant" przekonuje, że "brak dostaw przez Nord Stream 2 w 2020 roku nie tak znacznie zmienia sytuację, jeśli chodzi o możliwości Gazpromu dostarczania gazu z ominięciem Ukrainy". Dziennik zwraca uwagę, że nawet pierwotne plany dotyczące uruchomienia gazociągu przewidywały, że mógł być on wykorzystany "tylko w połowie", bowiem gotowa jest tylko jedna nitka gazociągu EUGAL, będącego przedłużeniem Nord Stream 2 na terytorium Niemiec.

Reklama

Z kolei pierwszą nitką EUGAL przesyłany jest teraz gaz z działającego już gazociągu Nord Stream, co - jak zauważa "Kommiersant" - pozwala Gazpromowi omijać ograniczenia nałożone na wykorzystanie gazociągu OPAL.

"Choć Gazprom nie zdołał uruchomić Nord Stream 2 (z początkiem) tego roku, to w praktyce stracił jedynie około 15 mld metrów sześc. mocy przesyłowych" - ocenia "Kommiersant". Jednocześnie dziennik nie wyklucza, że zobowiązania Gazpromu wynikające z kontraktów długoterminowych mogą sprawić, że rosyjski koncern będzie musiał w tym roku zwiększyć przesył gazu przez Ukrainę, powyżej uzgodnionych 65 mld metrów sześc. surowca.

"Bardziej realnym" problemem może stać się jednak dla Gazpromu konkurencja w postaci gazu skroplonego - zauważa "Kommiersant". Prognozuje, że rosyjski koncern może zostać zmuszony do oddania części rynku w Europie lub zaakceptowania dalszego spadku już i tak niskich cen gazu.

Z Moskwy Anna Wróbel

Niemieckie media, komentując na gorąco wekendowe spotkanie kanclerz Angeli Merkel i Władimira Putina w Moskwie, zwracają głównie uwagę, że szefowa rządu RFN skoncentrowała się na wspólnych interesach obu krajów i unikała kontrowersyjnych kwestii.

"Była to pierwsza wizyta kanclerz Angeli Merkel na Kremlu od 2015 roku. To, co się podczas niej stało, ma historyczne znaczenie: po trzyipółgodzinnej rozmowie szefowa rządu RFN znalazła zaskakująco przyjazne słowa dla rosyjskiego prezydenta. Putin otrzymał same pochwały" - zauważa w komentarzu zamieszczonym na stronie internetowej dziennik "Bild" i podkreśla, że ton wypowiedzi Merkel był znacznie chłodniejszy, gdy chodziło o USA. Waszyngton był tylko "sojusznikiem". O partnerstwie transatlantyckim - ani słowa.

Podobnie jak o zabójstwie obywatela Gruzji pod koniec sierpnia w Berlinie, o którego wykonanie są podejrzewane rosyjskie tajne służby - przypomina tabloid.

Z kolei dziennik "Die Welt" zwraca uwagę, że podczas wizyty Merkel zademonstrowała jednomyślność z Putinem w kilku punktach. "I wystąpiła przy tym również przeciwko USA" - dodaje.

Kwestie, w których kanclerz i prezydent mówili jednym głosem, to przede wszystkim budowa gazociągu Nord Stream 2, którą Rosjanie mają zamiar dokończyć na własną rękę mimo amerykańskich sankcji. Merkel i Putin są też zgodni, że należy zachować porozumienie atomowe z Iranem. Mimo że USA z niego wystąpiły. Oboje przywódcy ostrzegli wreszcie przed otwartym konfliktem między Waszyngtonem a Teheranem.

Podsumowując cel wizyty Merkel w Moskwie, ekonomiczny dziennik "Handelsblatt" konstatuje: "Kanclerz chodziło o coś dużo więcej niż uzyskanie zapewnienia gospodarza Kremla, że mimo trudności Rosja nadal trzyma się projektu Nord Stream 2.

Dużo bardziej chodziło o uzyskanie zabezpieczenia dla niemieckich i europejskich inicjatyw politycznych na Bliskim Wschodzie, które nie zawsze pokrywają się z (pomysłami) USA".

Z Berlina Artur Ciechanowicz

Rosyjscy hakerzy skutecznie atakowali ukraiński koncern gazowy Burisma Holdings, który znalazł się w centrum skandalu, jaki doprowadził do impeachmentu prezydenta USA Donalda TRumpa - twierdzi amerykańska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem Area 1 Security.

Według tej firmy Rosjanie rozpoczęli na początku listopada ub. r. kampanię phishingową przeciwko ukraińskiej firmie, w której pracował Hunter Biden, syn byłego wiceprezydenta USA a obecnie czołowego demokratycznego kandydata do prezydentury Joe Bidena.

Jak pisze Associated Press,z raportu umieszczonego w internecie przez Area 1, nie wynika jakich informacji szukali rosyjscy hakerzy, ani jakie mogli uzyskać. Z czasu operacji jednak wydaje się wynikać, że poszukiwano informacji, które mogłyby zaszkodzić Bidenom.

W grudniu ub. r. kontrolowana przez Demokratów Izba Reprezentantów postawiła Trumpa w stan oskarżenia (impeachment) pod zarzutem wykorzystywania obcego państwa do walki z rywalem politycznym oraz utrudniania dochodzenia w Kongresie w tej sprawie.

Szef Area 1 Oren Falkowitz, który jest byłym pracownikiem federalnej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), powiedział w rozmowie z AP, że czołowi kandydaci do prezydentury USA a także do Senatu i Izby Reprezentantów w wyborach 2020 r. byli w ciągu ub. miesięcy celami ataków phishingowych. Falkowitz nie ujawnił o jakich polityków chodzi, ani nazwisk klientów swojej firmy.

PAP

PAP
Dowiedz się więcej na temat: LNG | Gazprom | Nord Stream | rynek gazu | Baltic Pipe | gazoport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »