Rynek ropy naftowej. Możliwy skok ceny do 150 dolarów za baryłkę

Cena baryłki ropy może jeszcze w tym roku wzrosnąć o kilkadziesiąt dolarów. Analitycy Bank of America spodziewają się, że za surowiec brent będzie płaciło się 150 dolarów, o ile zaostrzone zostaną sankcje wobec Rosji. Warren Buffett, który przez dziesięciolecia nie inwestował w sektor naftowy, ma teraz duże udziały w spółkach Occidental Petroleum i Chevron.

Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy

  • ·       Kraje G7 próbują wypracować porozumienie w sprawie wprowadzenia limitu cen na rosyjską ropę
  • ·       Kraje OPEC+ nie są w stanie szybko zwiększyć produkcji ropy naftowej
  • ·       Więcej surowca mógłby dostarczać Iran, o ile podpisze nowy pakt nuklearny z Zachodem
  • ·       Multimiliarder Warren Buffett stawia na amerykańskie spółki naftowe

Reklama

Za baryłkę ropy brent i WTI płaci się teraz ponad 110 dolarów. Ceny są wysokie, choć sporo im brakuje do szczytów z początku marca (odpowiednio: 130 i 125 dolarów). Obie baryłki są teraz o około 50 proc. droższe niż na początku roku.

Rozgrywka z Rosją

Zdaniem ekspertów Bank of America, ceny ropy naftowej mogą w najbliższym czasie mocno wzrosnąć jeśli europejskie sankcje zepchną produkcję rosyjskiego surowca poniżej 9 milionów baryłek dziennie. Wówczas za ropę brent będzie się płacić nawet 150 dolarów.

Grupa G7 próbuje jednak przygotować inny zestaw sankcji. Uzgodniła ostatnio, że zbada możliwości ograniczenia cen rosyjskiej ropy poprzez wprowadzenie limitów cenowych, co pozwoliłoby na zwiększenie dostaw na rynek i jednocześnie zmniejszyłoby dochody Moskwy. Handlowcy i analitycy mają jednak wątpliwości, czy można stworzyć taki mechanizm. Podkreślają też, że porozumienie wymagałoby współpracy ze strony Chin i Indii.

Prognozowana cena 150 dolarów za baryłkę pojawiała się w analizach niektórych ekspertów już na początku czerwca. Jamie Dimon, prezes JP Morgan, ostrzegał nawet, że w tym roku możliwe są notowania na poziomie175 dolarów, a analitycy z Goldman Sachs przewidywali, że w trzecim kwartale 2022 roku ropa może kosztować średnio ponad 140 dolarów.

Już miesiąc temu Jeremy Weir, prezes Trafigura Group, jednej z największych globalnych firm handlujących surowcami, stwierdził, że rynki energetyczne znajdują się w krytycznym punkcie, ponieważ sankcje na rosyjski eksport ropy doprowadziły do wzrostu napięć powstałych przez lata w niedoinwestowanej branży. - Jest wysoce prawdopodobne, że ceny ropy mogą wzrosnąć do 150 dolarów za baryłkę lub więcej w nadchodzących miesiącach. Tym samym surowiec brent pokonałby szczyt osiągnięty w przededniu kryzysu finansowego w 2008 roku na poziomie 147 dolarów - prognozował Jeremy Weir.

Mało arabskiej ropy

 Dzisiaj komitet ministerialny OPEC+ spotyka się, aby omówić politykę wydobywczą. Nie jest jednak tajemnicą, że niektórzy członkowie kartelu z trudem realizują swoje tegoroczne cele produkcyjne. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie jeszcze niedawno były postrzegane jako jedyni członkowie OPEC z wolnymi zdolnościami przerobowymi, którzy mogą zrekompensować utratę dostaw z Rosji.

Jednak prezydent Francji Emmanuel Macron po rozmowie z ministrami z obu państw poinformował, że produkują one prawie na granicy możliwości. W dodatku Libia boryka się z kolejnymi zakłóceniami eksportu z powodu pogłębiającego się kryzysu politycznego, a protesty społeczne w Ekwadorze grożą wstrzymaniem produkcji w kraju, który był niegdyś członkiem OPEC.

- Inwestorzy już jakiś czas temu założyli, że Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie nie będą w stanie znacząco zwiększyć produkcji, aby sprostać rosnącemu popytowi. Ceny ropy prawdopodobnie utrzymają się powyżej 110 dolarów za baryłkę, również z powodu obaw o zakłócenia w dostawach spowodowane letnimi huraganami w Stanach Zjednoczonych - stwierdził Hiroyuki Kikukawa, dyrektor w Nissan Securities.

Także Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxia Ltd, przywołuje opinie inwestorów, że rynek ropy osiągnął już maksymalne zdolności produkcyjne i ciężko będzie zwiększyć podaż surowca. W rezultacie to popyt może w głównej mierze odpowiadać za to, jaka będzie cena surowca.

Paweł Grubiak, prezes zarządu Superfund TFI, zwraca uwagę na szczególne znaczenie Iranu, który nie został objęty porozumieniem naftowym OPEC+ ze względu na sankcje nałożone na ten kraj przez państwa zachodnie. Trwają jednak rozmowy - głównie z USA - o przywróceniu paktu nuklearnego i potencjalnym zwiększeniu produkcji i eksportu ropy naftowej przez Teheran. Iran ma duże możliwości przetwórcze i jego powrót na rynek z pewnością zmniejszyłby obawy o podaż ropy, które pojawiają się w związku z ograniczeniami nakładanymi na Rosję.

Scenariusz recesyjny

Analitycy Bank of America z powodu skomplikowanej sytuacji gospodarczej na świecie przygotowali szeroki wachlarz prognoz dla ropy naftowej. Podkreślają, że skok cen (do 150 dolarów) z powodu ewentualnego zaostrzenia sankcji przeciwko Rosji to tylko jeden z możliwych scenariuszy. Na razie ekonomiści BofA nie prognozują globalnej recesji i nadal spodziewają się, że baryłka ropy brent w tym i przyszłym roku będzie kosztować średnio 102 dolary.

Gdyby jednak doszło do recesji, to nastąpiłby spadek konsumpcji paliw, a ceny ropy mogłyby cofnąć się o ponad 30 proc. w stosunku do obecnych poziomów. - Gwałtowna presja inflacyjna, od żywności przez energię po usługi, w połączeniu z szybkimi podwyżkami stóp procentowych, sugeruje, że popyt na ropę do 2023 roku będzie miał trudności z pełnym powrotem do poziomu sprzed pandemii - napisali analitycy Bank of America w ostatniej notatce.

Buffett w sektorze energii

Inwestorzy działający na rynku ropy naftowej zwracają uwagę na fakt, że Berkshire Hathaway - fundusz należący do Warrena Buffetta  - jest bardzo mocno zaangażowany w sektor energii, gdyż jego udziały w spółkach Occidental Petroleum i Chevron stanowią 3,57 i 7,01 proc. całego portfela multimiliardera.

Berkshire Hathaway kupił 8 proc. akcji Chevrona za około 26 miliardów dol. i 24 proc. akcji Occidental Petroleum za 13 miliardów dol. Decyzja Buffetta jest o tyle ciekawa, że nie przepada on za branżami cyklicznymi, woli raczej przedsiębiorstwa, które cechują stabilne i rosnące przepływy pieniężne.

Multimiliarder zaczął nabywać udziały w Occidental Petroleum i Chevronie odpowiednio w 2019 i 2020 roku, a pod koniec 2021 i na początku 2022 roku dołożył kolejne pozycje. Co ciekawe, w pierwszym kwartale tego roku zakupy walorów obu spółek stanowiły prawie 70 proc. akcji, w posiadanie których wszedł fundusz.

Warren Buffett już w 1956 roku informował, że nie wierzy ślepo we wzrosty cen ropy. W kolejnych dekadach stronił od sektora naftowego i pisał w 1983 roku do udziałowców Berkshire Hathaway, że odcina się od firm, które wymagają wysokich stóp reinwestycji, czyli głównie od spółek zajmujących się wydobyciem zasobów naturalnych. Wyrocznia z Omaha wskazywał na ograniczoną wartość sektora ropy i gazu. Okazało się, że miał rację, bo ceny ropy naftowej od 1983 do 1998 roku spadły o prawie 60 proc.

Wiele wskazuje na to, że dziś Buffett wierzy w długoterminowy wzrost cen ropy. Znamienne są tu słowa jego partnera biznesowego, Charliego Mungera. - Lubię mieć duże rezerwy ropy. Gdybym kierował Stanami Zjednoczonymi zostawiłbym większość ropy, którą mamy i płaciłbym za surowiec tyle, ile żądają Arabowie. Płaciłbym radośnie, a swoją ropę bym oszczędzał - oświadczył Munger podczas ostatniej konferencji udziałowców Berkshire Hathaway w Omaha.

Jacek Brzeski

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »