Rząd nie załatwi wam kontraktów!

Kandydaci na kontrahentów amerykańskich firm, które mają działać w Iraku, muszą samodzielnie postarać się o kontrakt i zostaną ocenieni według standardów zza oceanu. To bardzo trudne. Może się nie udać, ale i tak się opłaci - mówi W. Clark McFadden II z waszyngtońskiego działu kancelarii Dewey Ballantine LLP.

Kandydaci na kontrahentów amerykańskich firm, które mają działać w Iraku, muszą samodzielnie postarać się o kontrakt i zostaną ocenieni według standardów zza oceanu. To bardzo trudne. Może się nie udać, ale i tak się opłaci - mówi W. Clark McFadden II z waszyngtońskiego działu kancelarii Dewey Ballantine LLP.

,,PB": Czy polskie firmy muszą starać się o kontrakty na odbudowę Iraku? Przecież Polska tak się wsławiła podczas wojny, że chyba należy nam się jakaś nagroda...

W. Clark McFadden II: To nie tak. Przynajmniej w fazie początkowej kontrakty będą przyznawane przez amerykańskie firmy zgodnie z amerykańskim prawem. Trzeba więc zdobyć kontrakt, przedstawić ofertę, przejść przez całą procedurę, która na razie nie jest jeszcze ostatecznie ukształtowana. Tu nikt nikomu niczego nie załatwi. Polski rząd może wyłącznie pomóc firmom w uzyskaniu informacji, a przede wszystkim zaświadczyć o ich wiarygodności.

Reklama

- Mówi się, że atutem polskich firm jest doświadczenie w pracy w Iraku, zapominając, że było to 20 lat temu, kontrakty podpisywały rządy, nie było żadnych przetargów. Jakie atuty mają polskie firmy dziś?

- Za wami przemawia fakt, że amerykański rząd i amerykańskie firmy chcą spróbować współpracy z polskimi spółkami nie tylko w Iraku, ale na świecie. To jednak za mało, by otrzymać kontrakt. Polskie firmy muszą udowodnić, że kwalifikują się do wykonania zadania. Jest też kilka innych wymogów, m.in. finansowe. Trzeba przedstawić gwarancję wykonania wartości 10 proc. kontraktu, czyli wykazać, że jest się w stanie samodzielnie wykonać zadanie, zakwaterować pracowników, zdobyć materiały. Trzeba też wykazać, że jest się w stanie działać w Iraku, z irackimi pracownikami i firmami. Tu polskie firmy mają mocną pozycję.

- Czy spodziewa się pan komplikacji związanych z działaniem polskich firm w ramach amerykańskiego prawodawstwa?

- Problemów może być sporo. To jeden z obszarów, w których polskie firmy będą musiały się wiele nauczyć. Amerykańskie prawo dotyczące przyznawania kontraktów jest bardzo szczegółowe. Nie wiadomo, jak będzie działało w Iraku. Niejasne są kwestie wierzytelności czy ubezpieczeń. Prawdopodobnie od przyjętych w USA przepisów będą wyjątki. Większość kontraktów będzie umowami opierającymi się na zwrocie kosztów - firma ponosi koszty wykonania kontraktu, a potem otrzymuje ich zwrot powiększony o zysk. Jeśli firma nie przeprowadzi standardowej procedury, nie otrzyma zwrotu. Polskie firmy muszą się przygotować...

- ... na wyższe standardy?

- Powiedziałbym: inne. Wymogi rządu precyzują przypadki, gdy nie można żądać zwrotu kosztów, poczynając od biletów lotniczych w klasie biznes, na lobbingu kończąc.

- Z tego, co pan mówi, wynika, że z tymi kontraktami nie będzie tak łatwo.

- Nawet jeśli polskie firmy nie zdobędą kontraktów teraz, jeśli wykażą, że są w stanie działać zgodnie z wymogami amerykańskiego rządu, będą mieć szansę na otrzymanie kontraktów w projektach realizowanych gdzie indziej.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rząd | rzad | firmy | WAMI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »