Rząd zamiata pod dywan sprawę Kluski

Nie ma podstaw do wyciągnięcia konsekwencji wobec urzędników prowadzących sprawę Optimusa - uważa rząd Marka Belki.

Nie ma podstaw do wyciągnięcia konsekwencji wobec urzędników prowadzących sprawę Optimusa - uważa rząd Marka Belki.

Kontrowersyjne i zaskakujące jest zakończenie jednej z najgłośniejszych afer ostatnich lat. Okazuje się, że urzędnicy, którzy łamali prawo wydając decyzje w stosunku do Optimusa i Romana Kluski, założyciela i byłego prezesa tej nowosądeckiej spółki, nie poniosą żadnej kary, nawet dyscyplinarnej. - Wszystkie decyzje urzędników i prokuratorów były właściwe - wynika z odpowiedzi premiera Marka Belki na dezyderat Adama Szejnfelda, posła Platformy Obywatelskiej (PO).

To była istna plaga

20 listopada 2004 r. poseł Adam Szejnfeld skierował na ręce premiera dezyderat. - Uznałem, że skoro NSA orzekł, że Optimus nie łamał prawa, a prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko Klusce, to osoby odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje swoich decyzji - mówi poseł Szejnfeld.

Reklama

Szefowi rządu zadał szereg pytań: czy ustalono osoby odpowiedzialne za działania wobec Romana Kluski, Optimusa i innych członków zarządu spółki? Czy te osoby zostały ukarane, a jeśli tak to w jaki sposób? Czy przewiduje się zadośćuczynienie wobec Kluski i spółki? Co zrobiono, by podobne przypadki nie miały miejsca w przyszłości?

Przygotowanie odpowiedzi na dezyderat premier polecił Kazimierzowi Olejnikowi, zastępcy prokuratora generalnego. Ten skonsultował się z ministrami finansów, gospodarki, obrony narodowej, spraw wewnętrznych. Na podstawie materiałów sprawy Kluski i Optimusa oraz opinii ministrów prokurator Olejnik sporządził odpowiedź na dezyderat i przesłał ją do marszałka Sejmu. I co się okazuje?

Kazimierz Olejnik stwierdza, że istną plagą gospodarczą godzącą w interesy fiskalne państwa była "praktyka eksportowa" stosowana przez Optimusa i wiele innych firm. Wskazuje, że skala nieprawidłowości w zakresie wyłudzania VAT z wykorzystaniem stawki 0-proc. w eksporcie obrazują badania NIK, z których wynika, że co trzeci eksporter dokonywał nadużyć tego typu. Nie można, pisze Olejnik, traktować działań prokuratury w charakterze "urzędniczego spisku". Jego zdaniem wszczęcie śledztwa było zasadne, wszystkie działania prokuratorów były prawidłowe, a jedynym warunkiem rzutującym na koncepcję śledztwa było oczyszczające Optimusa orzeczenie NSA, skutkujące koniecznością zamknięcia postępowania karnego. Prokurator Olejnik informuje też marszałka Sejmu, że nie trwają żadne procedury mające na celu "ocenę prawo-karną zachowania funkcjonariuszy publicznych, którzy byli uczestnikami postępowania skarbowego wobec Optimusa, a także karnego w stosunku do kierownictwa tej firmy".

Fiskus umywa ręce

Sporą część pisma Kazimierza Olejnika zajmuje argumentacja ministra finansów. Stwierdza on, że resort wnikliwie przeanalizował sprawę Optimusa i doszedł do wniosku, że organa skarbowe postępowały zgodnie z prawem. Urzędnicy fiskusa mieli też zebrać dowody wyczerpująco i rzetelnie. Zdaniem MF, korzystny dla Optimusa wyrok NSA nie oznacza, że urzędnicy skarbowi popełnili błędy lub by byli niekompetentni. MF na koniec stwierdza, że kontrola skarbowa Optimusa nie była prowadzona tendencyjnie, a jej celem nie było zniszczenie spółki ani Romana Kluski. Z tych względów ministerstwo nie widzi podstaw do kontroli wewnętrznej w celu ustalania winnych i ich ukarania.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: NSA | rząd | sprawy | Monika Olejnik | dywan | rzad | urzędnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »