Rządowe lancie kiedyś mogą nie dojechać
Może nadejść taki wtorek, w którym tłum szczelnie zablokuje również wjazd od strony Alei Szucha, wykorzystywany przez ministerialne lancie w sytuacjach awaryjnych.
Wtorkowa demonstracja w Warszawie wpisuje się w logiczny ciąg wydarzeń i potwierdza mały autorytet takich ciał, jak Trójstronna Komisja do Spraw Społeczno-Gospodarczych. Górniczo-hutnicza Solidarność wolała bezpośrednio przekazać Radzie Ministrów takie same wyrazy uznania, jakie OPZZ skierowało 25 czerwca do Narodowego Banku Polskiego i RPP.
Związkowcy różnych opcji rozumują podobnie - nie ufają "onym" i wierzą tylko w swą zbiorową siłę. Z autopsji mogę potwierdzić, iż w pochodzie rytmicznie skandującym - na przykład "JUNTA - PRECZ!" - serce aż rwie się do wielkich czynów. Jednak od czasów, gdy społeczeństwo tylko w takiej formie mogło wyrazić opinię, upłynęło dwadzieścia lat i coś się w Polsce naprawdę zmieniło.
Tymczasem organizatorzy demonstracji używają środków z poprzedniego ustroju. Bardziej jednak zdumiewa reakcja rządu SLD-UP-PSL. Zrzucanie całej odpowiedzialności na poprzednią ekipę jest miarą jego zadufania. Nikt nie neguje, że kurs na wzrost bezrobocia obrał rząd Jerzego Buzka.
Ale pojutrze przypada ROCZNICA zaprzysiężenia rządu Leszka Millera. Ile czasu można zasłaniać się "onymi"? Pół kadencji- Całą-!! Wtorkowe (to dzień obrad rządu) demonstracje przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich mają zerową efektywność, natomiast powodują marnotrawstwo sił i środków - zarówno związkowych, jak i policyjnych.
Może nadejść jednak taki wtorek, w którym tłum szczelnie zablokuje również wjazd od strony Alei Szucha, wykorzystywany przez ministerialne lancie w sytuacjach awaryjnych. I to będzie psychologiczny przełom - rząd uciekający od udzielenia demonstrantom merytorycznej odpowiedzi doczeka się ZERWANIA POSIEDZENIA. Nie pomoże przeniesienie go na inną godzinę, do innego gmachu, etc. - będzie to kompromitacja na całą Unię Europejską.