Rządy muszą wydawać pieniądze na ratowanie gospodarki
To nie są czasy na zaciskanie pasa. Jeśli rządy będą miały węża w kieszeni, mogą nie tylko dopuścić do pogłębienia się destrukcyjnych skutków trwającego kryzysu, ale utrudnić gospodarkom odmrożenie, gdy pandemia już ustąpi - twierdzą eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego i dają rekomendacje, jaką politykę trzeba prowadzić w czasach pandemii.
- To nie jest moment na austerity - powiedział na zdalnej konferencji prasowej prezes PIE Piotr Arak.
Do obecnego kryzysu rządy na całym świecie podeszły w podobny zresztą sposób - przygotowując dla przedsiębiorstw i ludzi tracących pracę ogromne zastrzyki finansowe często bezzwrotnych subsydiów. Tego jeszcze nie było. Eksperci PIE policzyli, że 20 największych gospodarek świata (państwa G20) - według danych z początku kwietnia - utworzyły pakiety fiskalne o wartości 4,8 biliona dolarów. I na tym jeszcze nie koniec, bo już USA, Włochy i Francja już sygnalizują, że zamierzają swoje pakiety rozbudowywać.
To zupełnie inna reakcja niż na globalny kryzys finansowy sprzed dekady, czy też będący jego następstwem kryzys zadłużenia w strefie euro. Wtedy główną rolę odgrywały banki centralne zasilające system finansowy oraz prowadzące programy "łagodzenia ilościowego". Zdecydowana większość rządów - w tym Unia poprzez pokryzysowe regulacje - przyjęły politykę bardzo ścisłej dyscypliny fiskalnej mającej nie dopuścić do ponownej eksplozji zadłużenia. Czyli politykę zaciskania pasa, a innymi słowy - austerity.
Ale teraz sytuacja jest znacznie gorsza. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił właśnie prognozę zmniejszenia się światowego PKB w tym roku o 3 proc. Jeszcze w styczniu prognozował dla globalnej gospodarki wzrost o 3,3 proc. Według różnych szacunków na świecie może stracić pracę 24,7 mln ludzi, a wydatki konsumpcyjne mogą zmniejszyć się o jedną trzecią.
- Podejście rządów, władz monetarnych i fiskalnych jest nadzwyczajne. Możemy patrzeć i uczyć się z przykładów państw, które sobie radzą, albo z przykładów tych, które sobie nie radzą - mówił Piotr Arak.
W raporcie zatytułowanym "Pandenomics", czyli ekonomia czasów pandemii, eksperci PIE wyliczyli, że pakiety fiskalne, czyli wydatki budżetów państw na zapobieganie skutkom gospodarczym epidemii krajów G20 na początku kwietnia wyniosły 4,8 biliona dolarów w porównaniu z 1,64 biliona dolarów po poprzednim kryzysie. Polskie pakiety ("tarczę antykryzysową", a następnie "tarczę finansową") oszacowali na 6,2 proc. naszego PKB w porównaniu do 1 proc. PKB w okresie po globalnym kryzysie finansowym.
- Wykorzystano (po poprzednim kryzysie) pełen wachlarz standardowych i niestandardowych polityk monetarnych. Pokazał on też istotną rolę polityki fiskalnej. Teraz banki centralne zareagowały szybciej - reakcje wyćwiczone wtedy są przydatne dziś - mówił Ignacy Święcicki, kierownik zespołu Gospodarki Cyfrowej PIE.
Na razie znajdujemy się w trzeciej fazie kryzysu - całkowitego lockdownu. Poprzedzały ją dwie - przerwanie łańcuchów dostaw w związku z epidemią w Azji oraz częściowe ograniczenia życia publicznego jak odwoływanie zgromadzeń czy zamknięcie szkół. Potem będą dwie kolejne - stopniowe rozluźnianie restrykcji i... nowa normalność. Raport PIE powstał po to, żeby "nowa normalność" przyniosła jak najszybsze odbicie gospodarki.
- Z obecnych działań wynika to, co będziemy mogli robić w fazie piątej - mówił Ignacy Święcicki.
Co wobec tego radzą eksperci PIE, żeby gospodarka wróciła do szybkiego wzrostu, gdy ograniczenia spowodowane epidemią ustąpią? Przedstawili 10 rekomendacji strategicznych i dodają, że na bardziej szczegółowe propozycje przyjdzie jeszcze czas.
- Rekomendacje będą obudowywane w bardziej szczegółowe rozwiązania - zapewnił Paweł Śliwowski, kierownik zespołu strategii PIE.
Pierwsza rekomendacja to nowe podejście do rezerw strategicznych państwa. Nie może być tak, że potrzebujemy masek, a w magazynach znajdujemy węgiel. Oczywiście nie sposób było przygotować miliardów maseczek czy setek tysięcy respiratorów, ale na organizację rezerw trzeba spojrzeć w nowy sposób. Nie znaczy to też, że kiedy nastąpi kolejny kryzys, najbardziej będą potrzebne maski i respiratory. Ale trzeba też produkować to, co może być potrzebne w kryzysowych sytuacjach również w Polsce. Żeby po prostu było bliżej.
Eksperci PIE proponują powołanie funduszu inwestycji publicznych. Jego zadaniem byłoby nie tylko inwestowanie w infrastrukturę, czy gromadzenie środków potrzebnych do budowy gigantycznego portu lotniczego. Ważne powinny być również inwestycje w polskie szpitale, czy w szkoły, zaskoczone lockdownem i potrzebą prowadzenia zdalnych lekcji.
- Rekomendujemy istotny impuls fiskalny (...) rozwiązania są gotowe na świcie - mówił Paweł Śliwowski.
- Konieczne jest odsunięcie w czasie konsolidacji finansów publicznych. Austerity utrudniała (po poprzednim kryzysie) powrót na ścieżkę wzrostu sprzed kryzysu. Trzeba to odłożyć i skupić się na stymulowaniu gospodarki - dodał ekspert PIE.
Kolejna rekomendacja obejmuje "istotne podniesienie" zasiłków dla bezrobotnych. Konieczne jest też "przemyślenie prawa pracy". Kryzys spowodowany pandemią uderzył (nie tylko w Polsce) wyjątkowo mocno w osoby zatrudnione na umowach cywilno-prawnych czy niepełnych kontraktach. W dodatku polskie prawo pracy zupełnie nie odnosi się do takich warunków jak praca zdalna, a ta w wielu obszarach gospodarki stała się teraz konieczną normą.
- Jako państwo powinniśmy przejść na ten temat dyskusję - powiedział Paweł Śliwowski.
Instytut rekomenduje wzmocnienie potencjału polskiego przemysłu w kluczowych sektorach, a zwłaszcza w sektorze biotechnologii. Uważa, że konieczne będą zmiany w publicznej ochronie zdrowia - zwiększenie nakładów na kadry medyczne, na wynagrodzenia i zmiana systemu organizacyjno-prawnego.
- Nie można wracać do tego co było - mówił ekspert PIE.
Co zrobić, kiedy zadłużenie rośnie - choć rośnie "synchronicznie", bo w większości państw jednocześnie - ale uzgodnień co do "bezpiecznego" poziomu długu na razie nie ma? Eksperci uważają, że przy obecnej zmienności można rozważać scenariusz, w którym polski dług wzrośnie o 10 proc. PKB.
Proponują więc na nowo rozpocząć dyskusję na temat reformy systemu podatkowego, w tym "klina", który powoduje bardzo dużą różnicę pomiędzy kosztami pracy, a tym, co faktycznie zarabia pracownik. Dodają, że państwo powinno wspierać polskich producentów w zmianach, jaki po kryzysie spodziewane są w handlu międzynarodowym, mogących polegać na skracaniu łańcuchów dostaw i zmiany podejścia do rytmu dostaw. Także chronić polskie firmy przed przejęciami.
- Państwo powinno wspierać firmy w nowych warunkach - powiedział Paweł Śliwowski.
W ocenie ekspertów PIE wsparciem dla działań w Polsce powinien być ambitny budżet europejski i bardziej rozbudowana polityka spójności.
Jacek Ramotowski