Saksy będą bezpieczniejsze
O przestrzeganie praw pracowniczych Polaków pracujących za granicą zadba Polskie Stowarzyszenie Pracowników Migracyjnych. Efektem pierwszych działań organizacji jest odzyskanie zaległych wypłat dla rodaków pracujących w Niemczech.
Korzystając z doświadczeń zawodowych innych państw Unii Europejskiej oraz we współpracy z Europejskim Stowarzyszeniem Pracowników Migracyjnych, polscy związkowcy oraz pracownicy zatrudnieni za granicą utworzyli krajowy odpowiednik unijnej organizacji.
Interwencja i informacja
Głównym zadaniem Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Migracyjnych (PSPM) będzie wspieranie zawodowych i społecznych interesów pracowników migracyjnych poprzez m.in. interwencję w przypadkach ich gorszego traktowania niż pracowników miejscowych.
Organizacja zainicjuje negocjacje w sprawie zawierania układów zbiorowych pracy oraz rozpocznie działania mające na celu pokonywanie bariery nieznajomości języka, która w największym stopniu utrudnia za granicą dochodzenie praw pracowniczych.
PSPM udzieli także informacji dotyczących warunków obowiązujących w danym kraju w szczególności w zakresie prawa o cudzoziemcach, prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, prawa podatkowego oraz będzie reprezentować interesy członków wobec Międzynarodowej Organizacji Pracy.
Pomoc ponadnarodowa
Pierwszym efektem działań stowarzyszenia jest interwencja, a w rezultacie odzyskanie zaległych wypłat dla polskich pracowników zatrudnionych w Niemczech w wysokości 70 tys. euro. - Nie chcemy być konkurencją dla związków zawodowych - tłumaczy Matthias Gerald Kirchner, prezes zarządu stowarzyszenia.
- Skoordynujemy pomoc na poziomie ponadnarodowym i wypełnimy lukę tam, gdzie nie mogą działać krajowe instytucje ochrony rynku pracy - dodaje. Organizacja nawiązała już współpracę ze Związkiem Zawodowym Pracowników Rolnictwa oraz rozpoczęła rozmowy z przedstawicielami OPZZ i Solidarności. Obecnie PSPM działa jedynie w sektorze rolnictwa i w budownictwie. W przyszłości stowarzyszenie chce rozszerzyć działalność na inne gałęzie gospodarki.
Łukasz Guza