Salony beauty: Chcemy legalnie, uczciwie i bezpiecznie pracować

Salony kosmetyczne i fryzjerskie domagają się otwarcia. - Zamknięcie najbardziej bezpiecznej branży usługowej jest absurdem - zapewniał podczas konferencji prasowej Michał Łenczyński, ekspert branży i założyciel #BeautyRazem, platformy, która zrzesza 50 tysięcy salonów. Z danych sektora wynika, że mimo zakazu pracuje co trzeci z nich. Dwie trzecie salonów rozważa zamknięcie działalności.

Po roku pandemii i ogłoszenia kolejnego lockdownu sytuacja branży jest zła. Ze 147 tysięcy salonów fryzjerskich i kosmetycznych, dwie trzecie rozważa zamknięcie działalności. 

Z prawie 300 tys. zatrudnionych, zagrożonych jest 200 tysięcy miejsc pracy. - Chcemy, żeby rząd wycofał się z obostrzeń. Jeśli to nie byłoby możliwe, niech obejmie nas wsparciem - apelował M. Łenczyński. 

Aby zaradzić sytuacji, branża prowadzi rozmowy z Ministerstwem Rozwoju, Pracy i Technologii. W przekazanych resortowi postulatach domaga się zwolnienia ze składek na ZUS za marzec i za każdy kolejny miesiąc objęty lockdownem, 5 tys. zł mikropożyczki na pokrycie kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, świadczenia postojowego w wysokości 2080 zł na etat, świadczenia dla osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych i pełnego umorzenia pomocy PFR, otrzymanej w ramach w tarczy 1.0. 

Reklama

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Przyznana przed rokiem pomoc wynosiła 36 tys. zł na etat, pod warunkiem utrzymania miejsca pracy przez 12 miesięcy. Trzy czwarte tej kwoty było pomocą bezzwrotną. - W kwietniu rozpocznie się rozliczanie tarczy. Wiele salonów uzależnia swoją przyszłość od tego, w jaki sposób będą musiały rozliczyć otrzymane środki - zapewnia Anna Janiszewska, prezes biura Beauty Tax. I wyjaśnia, że wciąż nieznana jest m.in. kwestia dotycząca opodatkowania umorzonej części kwoty. 

Od trzech dni obowiązuje kolejny lockdown. - Mamy świadomość tego, że nie wszyscy zamkną drzwi - ostrzega M. Łenczyński. Z anonimowej ankiety przeprowadzonej dzisiaj przez #BeautyRazem wynika, że około 63 proc. salonów nie pracuje, 23 proc. przyjmuje klientów, a reszta świadczy usługi mobilne. 

Łamanie obostrzeń - wyjaśniono - jest wynikiem złej kondycji finansowej branży. - Chcemy legalnie, bezpiecznie i uczciwie pracować. Nikt nie ma prawa oceniać człowieka, który chce nakarmić swoje dzieci. Nie ma rozporządzenia, które zabroni ludziom jeść - podkreślał podczas konferencji prasowej Łenczyński. I przypomniał, że przed rokiem, zanim jeszcze ogłoszono pierwszy lockdown, ponad 90 proc. salonów fryzjerskich i kosmetycznych zamknęło się z własnej inicjatywy. Potem, w oczekiwaniu na pierwsze transporty sprzętu medycznego, jedna trzecia z nich przekazała służbie zdrowia zapasy maseczek i rękawic, za co oficjalnie podziękował branży Prezydent RP. 

Do kolejnej tury rozmów przedstawicieli branży z resortem rozwoju, pracy i technologii dojdzie prawdopodobnie po Świętach Wielkanocnych. 

ew

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: salony kosmetyczne | salony fryzjerskie | lockdown
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »