Samorządy boją się kolejnych długów szpitali
Porozumienia ze strajkującymi lekarzami zostały zawarte w ponad 250 szpitalach. Dla niektórych placówek wzrost wynagrodzeń lekarzy oznacza konieczność zadłużania się. W 2008 roku szpitalom grozi kolejna fala protestów ze strony pracowników, którzy nie dostali podwyżek.
W październiku pierwsi lekarze dostali już wyższe wynagrodzenia wynikające z porozumień podpisanych z dyrekcjami szpitali. Kolejne placówki zastanawiają się, z czego sfinansować dodatkowe wydatki. Część z nich liczy na pieniądze z tzw. nadwykonań. Inni nie wykluczają redukcji zatrudnienia oraz innych kosztów funkcjonowania szpitala. W najgorszej sytuacji są te szpitale, które wciąż nie spłaciły swoich długów. Dla nich realizacja porozumień oznacza kolejne zobowiązania i powiększenie już i tak istniejącego zadłużenia. Również organy założycielskie szpitali, którymi najczęściej są jednostki samorządu terytorialnego, obawiają się, że w ostatecznym rozrachunku za podpisane ugody z lekarzami zapłacą z własnych budżetów. Koszty wzrostu wynagrodzeń mogą być jeszcze wyższe, bo walkę o podwyżki już zapowiadają kolejne grupy pracowników medycznych.
Podwyżki z nadwykonań
Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia, szacuje, że porozumienia ze strajkującymi lekarzami zostały zawarte w ponad 250 szpitalach.
- Podwyżki będą mogły być sfinansowane z pieniędzy otrzymanych z NFZ za wykonanie świadczeń ponad limity określone w umowach z Funduszem - twierdzi wiceminister zdrowia.
Narodowy Fundusz Zdrowia, który w tym roku miał więcej pieniędzy na świadczenia medyczne, niż pierwotnie zakładał, również zapewnia, że zapłaci za te nadwykonania.
- Jeżeli tylko świadczeniodawca udowodni, że udzielanie świadczeń zdrowotnych ponad limit określony w kontrakcie było zasadne, to fundusz mu za to zapłaci - mówi Jolanta Kocjan, rzecznik prasowy NFZ.
W Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie (woj. podkarpackie) zasadnicze wynagrodzenia lekarzy zostały podwyższone już od tego miesiąca.
- Każdy z nich otrzymał 1,6 tys. zł podwyżki. Szpital musi na nie wydać dodatkowo 0,5 mln zł miesięcznie. To ogromny wydatek - mówi Janusz Solarz, dyrektor rzeszowskiego szpitala.
Podwyżki dla lekarzy w tym szpitalu mają być sfinansowane z pieniędzy za nadwykonania za ten rok na ponad 5 mln zł.
Kolejne długi
Największy problem z realizacją porozumień będą miały te szpitale, które są zadłużone.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie ma 68 mln zł długu.
- Podpisane porozumienie z lekarzami będzie kosztować szpital ponad 430 tys. zł miesięcznie - mówi Magdalena Sikora, rzecznik prasowy częstochowskiej placówki.
Szpital nie ma żadnych dodatkowych środków na sfinansowanie podwyżek, a więc przeznacza na nie pieniądze, jakie dostaje z NFZ na leczenie pacjentów.
- U nas koszty pracy i tak są już bardzo wysokie. Ostatnie podwyżki dla lekarzy spowodują, że ten wskaźnik będzie jeszcze wyższy - dodaje Magdalena Sikora.
Obecnie wynosi około 80 proc. Dla porównania średni koszt pracy w szpitalach wojewódzkich kształtuje się na poziomie 40 - 60 proc.
Zapłaci samorząd
W takiej samej sytuacji jest kilkadziesiąt innych szpitali w kraju. Nic więc dziwnego, że samorządy, które najczęściej są ich organami założycielskimi, obawiają się, że to na nie spadnie obowiązek dofinansowania szpitali.
- Uprzedziliśmy dyrektorów szpitali, że podpisane porozumienia z lekarzami nie mogą generować kolejnych długów. Inaczej może dojść do przekształceń w szpitalach, np. profilu ich działalności - mówi Leszek Czarnobaj, wicemarszałek pomorski.
Również śląski samorząd liczy się z tym, że podległe mu szpitale mogą się zadłużyć.
- Samorząd województwa śląskiego wielokrotnie podkreślał, że podwyższanie płac personelowi szpitali w oderwaniu od sytuacji finansowej placówek może doprowadzić do ich niewypłacalności, a w konsekwencji do likwidacji. Niestety, w takiej sytuacji wymóg spłaty długów spada na organ założycielski szpitala, czyli samorząd - mówi Daniel Tresenberg ze Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.
Niektóre placówki ochrony zdrowia wystąpiły już do samorządów np. o poręcznie kredytu komercyjnego.
- Z tych środków chcę sfinansować dalszą restrukturyzację szpitala - wylicza Janusz Solarz.
Następne protesty
Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich niewyklucza, że w 2008 roku w szpitalach ponownie dojdzie do protestów.
- Pielęgniarki i położne domagają się podwyżek. Do nich przyłączą się pracownicy tych szpitali, które np. nie strajkowały, a w których pensje nie wzrosły - mówi Marek Wójcik.
Niewykluczone również, że lekarze kontraktowi, którzy w tym roku normalnie pracowali w czasie strajków, dojdą do wniosku, że ich warunki pracy i wynagrodzenia przestały być atrakcyjne w porównaniu z tymi, jakie wywalczyli ich koledzy pracujący na etatach.
Dominika Sikora