SARS groźny dla gospodarki
Rośnie liczba przypadków SARS na świecie. W ramach walki z chorobą zamykane są szkoły i zakłady pracy, wprowadza się kwarantanny dla całych kompleksów budynków mieszkalnych. Nic więc dziwnego, że cierpi na tym cała gospodarka.
17 nowych przypadków śmierci z powodu zespołu ostrej niewydolności oddechowej zarejestrowano dziś w krajach Azji. Liczba zakażonych przekracza tam już tam 4 tys.
Z powodu choroby koncern Matsushita Electric - prawdziwy gigant w branży elektronicznej i elektrycznej, właściciel znaków towarowych Panasonic i National - wstrzymał produkcję w jednym ze swych zakładów w Pekinie. Wystarczył fakt, że mąż jednej z pracownic, kierowca taksówki, zachorował na nietypowe zapalenia płuc. Teraz cała filia Matsushity zostanie poddana dezynfekcji.
To tylko przykład. Jeden z chińskich ekonomistów wymienia całą listę dziedzin, które ponoszą straty z powodu epidemii.
Obszar dotknięty epidemią jest ogromny, w związku z czym wiele krajów stwierdziło już u siebie przypadki SARS. Odbiło się na zarówno na eksporcie, jak i imporcie tych krajów. Branża turystyczna, kateringowa, wystawiennictwo, transport, handel - te wszystkie dziedziny odczuwają negatywne skutki epidemii - tłumaczy Zhao Xijun, profesor ekonomii z Uniwersytetu Pekińskiego.
Najbardziej ucierpiały linie lotnicze i hotelarstwo. Japan Airlines drastycznie ograniczyły liczbę połączeń pomiędzy Japonią a Chinami kontynentalnymi, Hong Kongiem i wyspa Guam. Na przykład do tej pory było siedem rejsów dziennie na trasie Tokio - Hong Kong. Od maja będą tylko dwa.
Linie Cathay Pacific z Hong Kongu każdego dnia tracą po trzy miliony dolarów, bo podróżni boją się zarazić SARS w trakcie lotu. W Singapurze hotele świecą pustkami - liczba gości spadła tam o ponad 60 proc.
W tym ponurym pejzażu są jednak jasne akcenty - niektóre branże notują olbrzymi wzrost obrotów. Masowo wykupywane są na przykład maski chirurgiczne, lekarstwa i parafarmaceutyki, które wzmacniają odporność organizmu. Znikają także niektóre warzywa: czosnek, cebula i imbir, gdyż ludzie wierzą, że ich jedzenie może uchronić od zarażenia.
Kwitnie też handel za pośrednictwem Internetu, zwiększyły się także zarobki restauracji wyspecjalizowanych w dostarczaniu żywności do domów.