Shell chce budować wiatraki na Bałtyku. Chce jedenastu koncesji
Shell aplikuje o 11 koncesji w drugim etapie budowy morskich farm wiatrowych na Bałtyku. Rozstrzygnięcia spodziewane są na początku przyszłego roku. Spółka startuje samodzielnie, ale nie wyklucza pozyskania partnera. Jej przedstawiciele podkreślają gotowość do współpracy z polskim rządem i z krajowymi firmami z sektora energii. Firma zamierza też rozwijać sieć stacji w Polsce, jeśli pojawią się takie możliwości - również przez akwizycje.
- Złożyliśmy wnioski na wszystkie możliwe lokalizacje, jeśli chodzi o offshore. Nasze ambicje są spore, mamy poważne plany. Chcemy aktywnie uczestniczyć w krajowym procesie transformacji - mówił podczas konferencji prasowej Piotr Kuberka, prezes Shell Polska.
Firma wystartowała w przetargach samodzielnie, ale nie jest to jedyna możliwość, jaką dopuszcza koncern. - Możemy sprostać wyzwaniu w pojedynkę, ale jesteśmy otwarci na współpracę z rządem i polskimi czempionami, z krajowym przemysłem energetycznym - informuje prezes.
Potencjał tych terenów szacuje na ok. 11 GW. Kuberka podkreśla, że Polska ma świetne warunki do tego typu inwestycji - długą linię brzegową, odpowiednie warunki wietrzne i odpowiednie podłoże. Podkreślał też dostęp do odpowiednich kadr, do dobrze wykształconych inżynierów. Spółka zainwestowała już w centrum serwisowe w Polsce, zatrudnia w nim ok. 5 tys. osób. Zakłada, że wkład polskich firm w łańcuch wartości przy budowie morskich wiatraków mógłby wynieść nawet 50 proc.
Rozstrzygnięcie drugiego etapu przydzielania koncesji spodziewane jest na początku przyszłego roku. Jak szacują przedstawiciele Shella, pierwszy prąd z nowych koncesji mógłby popłynąć jeszcze przed 2030 rokiem.
Branża szacuje, że przez kolejnych trzydzieści lat sektor offshore będzie odnotowywał blisko 20-proc. średnioroczne wzrosty. - Nic dziwnego, że firma taka jak Shell chce zająć dobrą pozycję na rynku. Czujemy się pewnie w skomplikowanych inwestycjach na morzu. Od 50 lat obsługujemy platformy wiertnicze na morzu - informował prezes.
Kuberka zaznacza, że inwestycje w offshore są wymagające, niosą spore ryzyka. Cały proces transformacji jest niezwykle kosztowny. Dlatego opodatkowanie zysków nadzwyczajnych firm powinno być, zdaniem prezesa, planowane w sposób rozsądny. - Rozumiemy argumenty za wprowadzeniem takiego opodatkowania. Ale trzeba mieć świadomość, że przemiany energetyczne będą wymagały funduszy. Istotne jest to, jakie kwoty pozostaną w polskich firmach finansujących inwestycje związane z transformacją. Trzeba to uwzględnić, szykując regulacje podatkowe. Stawiamy na transparentność, regulacje wprowadzające transparentne, sprawiedliwe podatki będziemy wspierać - mówił.
Koncern idzie też w energię słoneczną. Shell montuje panele fotowoltaiczne na każdej nowej stacji w sieci, ale również na stacjach istniejących. Zielona energia zasila stacje już w 98 procentach. Spółka zamierza jednak jeszcze szerzej inwestować w fotowoltaikę, wychodząc poza schemat stacji. Ma też ambitne plany w zakresie wodoru. - Do 2035 r. chcemy mieć dwucyfrowy udział w sprzedaży czystego wodoru na naszych rynkach - poinformował prezes. Spółka planuje też rozwijać siec punktów ładowania aut elektrycznych. Do 2025 r. będzie ich globalnie 500 tysięcy.
To kolejne kroki w dążeniu do zeroemisyjności, którą spółka planuje osiągnąć w 2050 roku. Ale inwestycje w zieloną energię nie są jedynymi, jakie prowadzi koncern. Zamierza systematycznie rozwijać sieć stacji, która obecnie liczy 444 punkty. Średniorocznie powstaje około 25 nowych placówek. Jednak spółka nie wyklucza przejęć, jeśli pojawi się oferta zakupu kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu stacji na krajowym rynku. - Polska to ważny rynek, mamy środki na inwestycje w kraju - zaznaczył szef Shell Polska.
Firma otwiera również samodzielne kawiarnie - Shell Café. Pierwsza została uruchomiona w lipcu na warszawskiej Woli. Kolejne będą powstawać na początku roku. Celem są duże miasta. Spółka przyjrzy się, jak pilotażowe punkty będą radziły sobie na rynku, zanim podejmie decyzje o szerszym wyjściu z tym projektem.
Przedstawicieli Shella pytano również o embargo na rosyjską ropę i produkty paliwowe, które pojawi się z początkiem grudnia i od lutego. Zaznaczali oni, że embargo nie zmieni bezpośrednio sytuacji spółki. - Z kierunku wschodniego nie importujemy żadnych paliw. W Polsce (...) zaopatrujemy się na rynku krajowym, uzupełniając paliwa o szereg dodatków, a dodatkowo sprowadzamy paliwa z Zachodu, głównie z Niemiec - mówił Kuberka.
Choć przyznał, że ogólnie dla rynku będzie to spore wyzwanie. Region importował spore ilości paliw ze Wschodu. Konieczność przeorientowania dostaw to skomplikowany proces. - Każdy kolejny etap sankcji będzie powodował, że rynek europejski będzie trudniejszy - mówił.
Monika Borkowska