Skarżą szpitale
Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha powiedział, że do resortu docierają sygnały od pacjentów skarżących się na nieudzielanie im pomocy w szpitalach. Skargi analizuje Biuro Praw Pacjenta działające przy resorcie.
W czwartek "Dziennik" doniósł o przypadku 32-letniego pacjenta z tętniakiem mózgu, któremu pomocy odmówiły trzy warszawskie szpitale.
Piecha zaznaczył, że wszystkie przypadki, w jakich skarżą się pacjenci są analizowane, sprawdzana jest dokumentacja i jeżeli zostają wykryte uchybienia, sprawy mogą być kierowane do prokuratury.
Według niego, pacjent, któremu lekarze odmówią pomocy, powinien zgłosić ten fakt do Biura Praw Pacjenta. Dodał, że Centrum Zarządzania Kryzysowego będzie mu wtedy szukało miejsca w szpitalu.
Od czasu strajku lekarzy do Biura Praw Pacjenta nie wpływa więcej skarg niż wcześniej, zmieniła się jednak ich specyfika - powiedziała dyrektor biura Krystyna Barbara Kozłowska. Pacjenci skarżą się m.in. na utrudnienia w dostępie do leczenia i na przesunięcia planowanych wizyt.
Kozłowska wyjaśniła, że do tej pory do biura wpływały głównie zapytania prawne dotyczące systemu, praw pacjenta i prawidłowości leczenia. "Od momentu rozpoczęcia się strajku takie sprawy nadal do nas wpływają, ale są też skargi związane bezpośrednio z akcją lekarzy" - powiedziała Kozłowska.
Dodała, że oprócz przekładania wizyt skargi dotyczą wypisywania zwolnień za zaświadczeniach lekarskich, a nie drukach L4, co skutkuje brakiem wypłaty świadczenia chorobowego. Było też kilka zgłoszeń, że komuś nie wypełniono aktu urodzenia czy aktu zgonu.
Biuro interweniowało także w sprawach pacjentów onkologicznych, których operacje powinny być wykonane natychmiast, bo jest zagrożenie życia.
Kozłowska powiedziała, że zajęła się również sprawą 32-letniego pacjenta z tętniakiem mózgu, którego nie chciały przyjąć trzy warszawskie szpitale. Dodała, że zastanawia ją, dlaczego lekarka kierowała pacjenta do szpitali w Warszawie, skoro 50 km od Giżycka (gdzie pacjent najpierw został przyjęty) są dwa dobre szpitale w Olsztynie. "Czy był sens przesyłać tego pacjenta aż do Warszawy wiedząc, że zagrożone jest jego życie?" - pytała Kozłowska.
Biuro Praw Pacjentów, która działa przy ministrze zdrowia od 2002 r., nie może w żadnych sprawach podejmować decyzji, zajmuje się wyjaśnianiem skarg pacjentów i informowaniem, jak dana sprawę można załatwić. Biuro analizuje skargi, zbiera je i przekazuje ministrowi zdrowia, on z kolei przesyła je do Naczelnej Izby Lekarskiej.
W kwietniu do biura wpłynęło 800 skarg; maju - gdy zaczęły się akcje ostrzegawcze lekarzy - było ich 600, w czerwcu znów 700. Według Kozłowskiej, oznacza to, że na początku protestu lekarzy pacjenci podchodzili do tego ze zrozumieniem, ale teraz już zaczynają tracić cierpliwość.
Do rzecznika odpowiedzialności zawodowej działającego przy Naczelnej Izbie Lekarskiej nie wpłynęły jednak żadne skargi na lekarzy w związku z prowadzoną przez nich akcją strajkową. Rzecznik jest jednak tylko instancją odwoławczą od decyzji, które podejmują okręgowi rzecznicy. Działają oni w ramach 23 izb lekarskich.
Rzecznik Jolanta Orłowska-Heitzman mówiła, że cały czas ma kontakt z rzecznikami okręgowymi i nie ma od nich informacji o tym, by w związku ze strajkiem mieli nawał skarg. Zaznaczyła, że jeśli takie skargi są, to będą dokładnie badane.
Na początku lipca Orłowska-Heitzman zaapelowała do strajkujących lekarzy, by podejmowane przez nich w ramach akcji działania nie były skierowane przeciw pacjentom. Według niej, ludzie chorzy i potrzebujący pomocy nie są adresatem protestu i nie mogą ponosić jego konsekwencji.
Z ustaleń wynika,że do oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia wpływają skargi pacjentów na strajkujących lekarzy. Pacjenci najczęściej telefonują do NFZ i żalą się na sytuację, jaką spowodował strajk lekarzy; rzadziej składają skargi pisemne. Skargi dotyczą m.in. odmowy badań specjalistycznych, diagnostycznych, czy nieprzyjęcia do szpitala na wcześniej planowaną hospitalizację bądź zabieg.
Strajk lekarzy trwa od 21 maja. W trybie ostrodyżurowym pracuje ponad 200 szpitali, w niektórzy placówkach lekarze głodują, w innych nie wypałniają dokumentacji medycznej. W wielu miejscach złożyli masowo wypowiedzenia z pracy.